[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dem. - Wyjdź stąd!
Kiedy wyszedł, usiadła na podłodze i ukryła
załzawioną twarz w dłoniach. Był podły, oskarżał ją
o nieprawość, o jakiej nawet nie mogła pomyśleć.
Niewinność to piękna rzecz, ale człowiek niedoświad
czony jest nie przygotowany na kontakt z tak
cynicznymi ludzimi, jak Eliot Buchanan. On nawet
nie potrafił wyobrazić sobie, że mogła spotykać się
z Geoffreyem z innego powodu.
Nienawidziła go. Ale dlaczego z takim ożywieniem
zareagowała na jego pocałunek? Potrafił wzbudzić
w niej pożądanie, mimo że nie cierpiała go. Ona
pociągała go i też starał się to ukryć. Jednak od
pierwszego spotkania byli świadomi dziwnego zmys
łowego napięcia, które się wytwarzało między nimi.
Tiffany wiedziała, że jeżeli wpadnie w tę sieć, to
będzie zgubiona.
Załkała. Jess przyczłapała i usiadła zaniepokojona
tuż obok. Tiffany otarła twarz dłonią i znużona
powiedziała:
- Jestem głupia, Jess. Naiwna idiotka.
Jess, jak się wydawało, zgodziła się, położyła się
z powrotem z głową opartą na łapach i patrzyła na
Tiffany, która cieszyła się, że chociaż pies jej współ
czuje.
Potrzebowała wsparcia. Gdyby była w domu,
mogłaby omówić wszystko z mamą. Marie musiała
przeżywać podobne zmysłowe odurzenie, kiedy wdała
46
47
się w związek z Geoffreyem. Marie na pewno go
kochała. Czy też wpadła w taką samą pułapkę,
zastawioną przez namiętność, jak Tiffany?
Marie powiedziała kiedyś córce, że pożądanie jest
ważnym elementem miłości między dorosłymi ludźmi,
ale pozbawione uczucia stanowi wielkie niebezpieczeń
stwo i nawet może doprowadzić do katastrofy. Tiffany
wysłuchała słów matki, ale nie potrafiła wtedy docenić
ich słuszności. Teraz już rozumiała.
Westchnęła i pogłaskała Jess. Nie chciała nawet
myśleć o poniżających chwilach,
które spędziła
w ramionach Eliota, ale była na tyle silna wewnętrznie,
że potrafiła zdać sobie sprawę ze swojej słabości.
Gdyby posunął się dalej, gdyby pieścił jej ciało, tak
jak tego w skrytości pragnęła, nie umiałaby mu się
oprzeć.
Smak owocu zakazanego. Nie do przyjęcia było,
by jeden mężczyzna, którego w dodatku nie lubiła
i który czuł do niej pogardę, mógł podważyć wszystkie
jej zasady, całe surowe wychowanie, jakie otrzymała.
Nie, to było niemożliwe, a wobec tego musiała za
wszelką cenę przestać go widywać.
Kiedy już podjęła decyzję, postanowiła całkowicie
o nim zapomnieć.
W dwa dni później otrzymała pocztą czek. Towa
rzyszył mu list, w którym Eliot w oficjalnym, praw
niczym języku wyjaśniał, że jest to zaliczka na poczet
spadku po Geoffreyu.
Kartka papieru drżała w jej ręce. Wyraźny podpis
świadczył o jego silnym charakterze. Czek opiewał na
sumę, jakiej nigdy w życiu nie widziała.
Za te pieniądze kupiła sobie maszynę do szycia,
o jakiej marzyła, krzesło i stół, trochę ręczników
i jedzenie dla Jess. Resztę pieniędzy złożyła w banku.
W nocy długo nie mogła zasnąć. Planowała. Jej
NIEROZERWALNE WIĘZY
48
NIEROZERWALNE WIĘZY
zamysły były odważne i ryzykowne, ale znacznie
bardziej ciekawe od obecnej pracy. Będzie tak zajęta,
że nie zostanie jej czasu na wspominanie tych szalonych
chwil z Eliotem Buchananem.
Następnego dnia kupiła materiał, wstążki i tasiemki
oraz inne rzeczy niezbędne do szycia. Porozumiała się
z najbardziej sympatyczną dekoratorką w firmie
Jacksona, która z zainteresowaniem wysłuchała projek
tów Tiffany.
- Życzę szczęścia - powiedziała pani Cloud. - Zga
dzam się, że na rynku brakuje nowej, pomysłowo
wykonanej bielizny pościelowej, a my nie dysponujemy
zbyt wielkim wyborem. Na początku jednak nie będzie
pani mogła zarobić na życie. Jeżeli się pani uda
i projekty spodobają się, wtedy może pani na tym
nawet zrobić majątek.
Po tygodniu Tiffany miała gotowe pierwsze próbki,
obrusy i serwetki, delikatnie maszynowo aplikowane,
oraz powłoczki na poduszki w najrozmaitsze wzory.
Pani Cloud obejrzała je dokładnie.
- Tak - powiedziała po kilku minutach - bardzo
ładnie i dobrze wykonane.
Zaprosiła zaopatrzeniowca, który spojrzał na Tif
fany, ledwie ją sobie przypominając.
- Podobają mi się - oświadczył. Popatrzył na
panią Cloud. Porozumieli się bez słów.
- Ile może pani dostarczyć? - spytał zachwyconą
Tiffany.
- Ile tylko pan zamówi - odpowiedziała natychmiast
Tiffany, pani Cloud roześmiała się, a i zaopatrzeniowiec
się uśmiechnął.
- No to ustalmy ceny - zaproponował.
Po pół godzinie Tiffany szła ulicą i czuła się tak,
jakby miała skrzydła u ramion. Zdolności, które jej
ojczym uważał zawsze za nieco podejrzane, miały
umożliwić jej zarabianie na życie. Zaopatrzeniowiec
49
nie był przesadnym optymistą, ale jej wyroby spodo
bały mu się.
Kiedy wychodziła tego wieczora do domu, na
korytarzu obok pracowni pojawiła się pani Cloud.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]