[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do mnie prawda, zrozumiałem, że muszę zrezygnować
z takiej postawy.
- A jaka była prawda?
- Po prostu, że cię kocham. - Położył się obok
niej, a raczej na niej, bo na kanapie, nie było dość
miejsca.
Tiffany z przyjemnością poczuła ciężar
ukochanego ciała. Dotykał jej twarzy, szyi, ramion
i piersi. Był gdzieś daleko, z nieobecną twarzą. Podniósł
głowę i Tiffany dostrzegła w jego oczach pożądanie.
- Po prostu kocham - powtórzył powoli. - Kiedy
przyjąłem to do wiadomości, myślałem tylko o tym,
czy ty mnie kochasz.
Prosił właściwie o gwarancje. Tiffany nigdy nie
widziała Eliota w takim stanie i czuła się niemal
zraniona, że on aż tak się poniża.
- Kocham cię - powiedziała cicho i położyła
jego głowę na piersi, tak żeby móc głaskać go
NIEROZERWALNE WIĘZY
NIEROZERWALNE WIĘZY
po włosach. - Ubóstwiam, ale przecież o tym wie
działeś.
- Miałem nadzieję, chociaż dlaczego...
- Ponieważ jestem masochistką - zażartowała.
- Fakt, że jesteś silny i dobry, przystojny i mądry,
lubisz psy i starych ludzi, i że gdy tylko spojrzę, a już
chcę się z tobą kochać, nie ma nic wspólnego z miłością.
- To jest więcej niż ubóstwienie, moja najmilsza.
Mam nadzieję, że będziesz ze mną szczęśliwa przez
całe życie.
- Myślę, że dasz sobie radę. Będziesz umiał uczynić
mnie szczęśliwą. Niczego więcej mi nie trzeba, bądź
tylko ze mną.
Pocałowali się, a potem Tiffany położyła palce na
jego ustach i zapytała:
- Eliot, dlaczego dzieci Geoffreya postanowiły nie
podważać testamentu?
- Ponieważ je do tego namówiłem.
- Jak i dlaczego?
- Jak? Powiedziałem im, że oprotestowanie tes
tamentu przedłuży okres uprawomocnienia, a ponieważ
oboje potrzebowali pilnie pieniędzy, więc to im
przemówiło do rozsądku. A dlaczego... - Wzruszył
ramionami i uśmiechnął się. - Chciałem, żebyś była
zabezpieczona. Gnębiła mnie myśl, że musisz zarabiać
marne pieniądze szyjąc. Nie zdawałem sobie sprawy,
że jesteś bardzo przedsiębiorcza i potrafisz dać sobie
radę bez mojej pomocy. Potem, kiedy dowiedziałem
się, kim był dla ciebie Geoffrey, byłem zadowolony.
Powiedziałem o tym Dianie i Colinowi.
Tiffany przeraziła się, ale Eliot ją ucałował i dodał:
- Zagroziłem im także, że jeżeli pisną komukolwiek
choćby słowo na ten temat, to zadbam, żebyś dostała
należną ci jedną trzecią spadku po Geoffreyu. A po
nieważ oboje są chciwi, więc nic nie powiedzą.
- To dziwne - przyznała Tiffany - są moim
150
151
przyrodnim rodzeństwem, a ja nie mam z nimi nic
wspólnego. Nawet nie bardzo ich lubię.
- Nie będziesz ich często widywać, a oni będą
starali się zachowywać właściwie.
Na moment stał się tym Eliotem Buchananem,
którego tak dobrze znała, twardym i bezwzględnym.
- Nie przejmuj się nimi - powiedział do Tiffany
z uśmiechem. - Dzięki tobie Geoffrey był bardzo
szczęśliwy przed śmiercią. Pamiętaj o tym.
NIEROZERWALNE WIĘZY
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Wesele miało być skromne, ale na prowincji po
prostu nie ma takich wesel. Przybyli liczni krewniacy
i sąsiedzi Tiffany, a także sporo krewnych Eliota,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]