[ Pobierz całość w formacie PDF ]
weranda. Schodziło się z niej prosto w trawę, między wysokie kazuaryny, które wzdychały
w podmuchach wiatru niczym kochankowie. Około dwudziestu jardów dalej zaczynała się
rozległa biała plaża, ozdobiona poszarpanym naszyjnikiem z korali i różnobarwnych muszli,
falującym wzdłuż morskiego wybrzeża. Za nim leżała rafa, skąpana w białej pianie fal
i przechodząca w pyszny błękit Oceanu Indyjskiego. Między białą plażą, upstrzoną kruchymi
odłamkami korali, a rafą okrytą falującymi bruzdami piany rozciągała się laguna. Półmilowy
zbiornik szafirowej wody, gładkiej jak mleko w spodku i brylantowo przejrzystej, kryjącej
zaczarowany świat, niepodobny do niczego innego na ziemi.
Każdy przyrodnik, który ma szczęście podróżować, doświadcza w pewnych chwilach
uczucia przemożnego zachwytu nad pięknem i złożonością życia, a zarazem uczucia
przygnębienia na myśl, iż tak wiele jest do obejrzenia, zbadania i poznania, że jedno ludzkie
życie to zdecydowanie za krótki okres, jak na ów bezmiar tajemnic, z których składa się świat.
Doznajesz tych uczuć, kiedy po raz pierwszy widzisz piękno, różnorodność i bujność tropikalnej
puszczy z jej katedralnym labiryntem tysiąca rozmaitych drzew, ozdobionych całymi ogrodami
orchidei i epifitów i oplecionych siecią pnączy; zespolenie tak wielu gatunków, że aż trudno
uwierzyć, iż ewolucja mogła ukształtować taką obfitość form. Doznajesz tych uczuć, gdy
patrzysz po raz pierwszy na wielkie skupisko żyjących stadnie ssaków albo na niezliczone,
ruchliwe stada ptaków. A także gdy widzisz motyla wyłaniającego się z poczwarki bądz larwę
ważki podczas wylinki; gdy obserwujesz subtelne i zróżnicowane obyczaje godowe, rytuały
i tabu, które służą przetrwaniu gatunku. I gdy po raz pierwszy zauważasz, jak patyk czy listek
zmieniają się nagle w owada, a cętkowane cienie w tabun zebr. I gdy patrzysz na olbrzymie,
ciągnące się jak okiem sięgnąć stado delfinów, które kołyszą się i skaczą dziarsko pośród
falistych łąk swego błękitnego świata; albo na mikroskopijnego pajączka, który wysnuwa ze
swego kruchego odwłoka przezroczystą, niekończącą się nić, aby wyruszyć na niej
w napowietrzną podróż i odkrywać rozpościerające się wokół, niezmierzone przestrzenie.
Ale czymś, czego każdy przyrodnik powinien doświadczyć przed śmiercią i co chyba
przewyższa wszystko inne, jest zdumiewające i napełniające pokorą uczucie, które towarzyszy
badaniu rafy koralowej. Człowiek ma wówczas wrażenie, że nie tylko korzysta z wszystkich
znanych sobie zmysłów, ale także odkrywa dodatkowe. Staje się rybą słyszy, widzi i żeruje jak
ona, o tyle, o ile jest to dostępne ludzkiej istocie; a zarazem czuje się ptakiem szybującym
i pikujÄ…cym nad podmorskimi lasami i pastwiskami.
Poznałem przedsmak tego fantastycznego doświadczenia podczas pobytu na Wielkiej Rafie
Koralowej u wybrzeży Australii lecz, niestety, mieliśmy tylko maski, żadnych fajek do
nurkowania, a moja maska przepuszczała wodę. Słowo fascynujący jest w tym wypadku zbyt
powściągliwe bo pode mną rozpościerał się czarodziejski, wielobarwny świat, na który
mogłem jedynie zerknąć, a długość owych zerknięć zależała od tego, na jak długo potrafię
wstrzymać oddech i kiedy moja maska napełni się wodą. Migawki z podwodnego świata, które
zdołałem zobaczyć, poruszyły mnie do głębi i wywarły niezapomniane wrażenie, dlatego
postanowiłem przy pierwszej nadarzającej się okazji powtórzyć to doświadczenie, tym razem
z odpowiednim ekwipunkiem. Sposobność pojawiła się na Mauritiusie, ponieważ mieszkając
w hotelu Le Morne Brabant , miałem lagunę wraz z przyległą rafą dosłownie za drzwiami.
Bliżej mogłaby się znalezć tylko wtedy, gdybym wstawił do niej łóżko.
Pierwszego ranka zaparzyłem sobie imbryk herbaty i wyniosłem go na werandę razem
z niedużym, słodkim maurytyjskim ananasem. Usiadłem i posilając się, obserwowałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]