[ Pobierz całość w formacie PDF ]
myśli, że Oliver jest psychiatrą. Trudno było natomiast przewidzieć,
że z coraz większym zaciekawieniem będzie rozmyślać o jego pracy.
Nie lada przeskok - między modelem a lekarzem. Teraz, by myśleć o
nim jako o doktorze Amesie, musiała stworzyć zupełnie inny jego
obraz. Już nie w studio, ubranego w luzny szlafrok, który zrzucał, gdy
przychodziła pora upozowania się do zdjęć mających reklamować coś
W stylu Homme Premier. Tym razem w gabinecie, odzianego w
starannie dobrane spodnie, koszulę, krawat i blezer - słowem w stylu,
w jakim zaprezentował się w czasie wizyty u Diane. Tony chwalił go
jako specjalistę. I rzeczywiście, wydawało się, że Diane chwilowo
zdołała zapanować nad swoimi rozchwianymi emocjami. Tony mówił
również, że Oliver jest bardzo zapracowany. I znów wyobrażała go
sobie, jak siedzi za biurkiem, odchylony na oparcie fotela i wsłuchany
w zwierzenia kolejnego pacjenta, zadając wnikliwe pytania, rzucając
sugestie, poświęcając całą uwagę tej jednej osobowości, dopóki nie
minie godzina i nie nastąpi zmiana warty.
Pacjenci muszą czuć to zaangażowanie i całkowite skupienie się
na ich problemach. Na tym polega jego sztuka. Czyż ona sama nie
chce być wysłuchana, potrzebna, kochana?
A jak spędzał wolny czas? Z pewnością prowadził życie
towarzyskie i to nie w stylu, jaki przyjąłby, będąc słynnym modelem,
Jak na ironię doszła do wniosku, iż musi obracać się w sferach
204
Anula
ous
l
a
and
c
s
odpowiadających poziomem jej własnej rodzinie. Musiał zrobić
karierę. Mieszkanie na Manhattanie, posiadłość w Berkshires, kaprys
podróży na Karaiby, nie mówiąc o pięknym złotym naszyjniku, który,
o, tak, nosiła stale - wszystko przemawiało za tym, że jest zamożny. I
że należy do tego samego świata, którego przed laty się wyrzekła...
W miarę jak mijały kolejne dni, pogłębiała się skłonność Leslie
do nagłej zmiany nastrojów, od euforii do rozpaczy. Własna
przyszłość bardziej niż kiedykolwiek wydawała się jej czarną studnią.
Błądziła na ślepo, dręczona przez niepewność.
Po upływie czwartego tygodnia, ucho pluszowego kotka było już
wytarte od nieustannego gładzenia. Koniec marca sygnalizował
wiosnę. A wiosna, jak wiadomo, jest czasem radości, narodzin i
kochania.
Czy o tym właśnie myślał w dniu, w którym przysłał jej wazonik
fiołków? Fiołki...nie przywiędłe, jak ona sama pierwszego dnia na
St.Barts, lecz świeże i żywe, radosne. Drżącą ręką trzymała
wizytówkę, pokrytą znajomym już, zamaszystym pismem.
Nie mogłem się oprzeć. Fiołki zawsze wywołują myśli o tobie.
Nie pozwól im zwiędnąć...proszę."
I podpis: Kocham. Oliver".
Z mocnym postanowieniem traktowania fiołków jako zwykłego
podarunku postawiła je na swoim jasnym, drewnianym stole w kuchni
i próbowała dalej prowadzić normalne życie,
A fiołki kwitły. Zmieniała im wodę, podcinała, odświeżała. I za
każdym razem, kiedy któryś z delikatnych kwiatków wiądł i opadał,
205
Anula
ous
l
a
and
c
s
miała uczucie, że sama usycha. Kiedy zostało ich tylko kilka, wazonik
wyglądał równie samotnie jak ona.
Pewnej deszczowej środy, na którą przypadał akurat zwariowany
prima aprilis, Leslie wróciła z pracy i z przerażeniem spostrzegła, że
piwnicę zalewa woda, grożąca w każdej chwili zatopieniem pieca.
Zmęczona i zdenerwowana na próżno usiłowała uruchomić pompę,
gdy zadzwonił dzwonek do drzwi wejściowych. Zajadle walczyła z
opornym mechanizmem, kiedy zadzwonił po raz drugi i trzeci. Klnąc,
wytarła ręce i wbiegła na schody.
Zerknęła przez judasz u wejścia. Była ocalona! Szybko
zaszczekały otwierane zasuwy. Na schodach, kuląc się pod malutkim
daszkiem, stał Oliver, w przemoczonym płaszczu z postawionym
kołnierzem, z włosami połyskującymi od wilgoci.
Przepuściła go w progu, by mógł uciec z deszczu. Oddychał
szybko; musiał biec od samochodu.
- Hej! - powitał ją, strząsając wodę z płaszcza. - Ale leje!
Słuchaj, przepraszam, że tak wtargnąłem, ale pomyślałem, że mogę
działać tylko z zaskoczenia, inaczej nie będziesz chciała mnie
widzieć...
- Bogu dzięki, że jesteś, Oliverze! Znasz się na pompach? -
Wyjęła mu z ręki płaszcz.
- Na czym?
- Na pompach!
Zarzuciła szybko płaszcz na wieszak i ruszyła przez kuchnię do
piwnicy.
206
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Wiesz, jak działają...albo co się robi, kiedy się Zepsują?
W kilku skokach pokonała piwniczne schodki, szybko udzielając
wyjaśnień oszołomionemu Oliverowi.
- Nie mogę jej uruchomić, a zaraz zaleje piwnicę i jeżeli woda
zaleje palenisko, piec wysiądzie, będę bez ogrzewania i...
- Dobrze, już nic nie mów, niech się przyjrzę.
Zciągnął blezer, rzucił go Leslie, podwinął rękawy koszuli i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]