[ Pobierz całość w formacie PDF ]
okoliczności skłoniły pannę Anderson, żeby po niego posłała.
Gdy powóz zatrzymał się przy lichym pensjonacie na Islington Square,
pomyślał wysiadając na chodnik, że nie jest to dla Lokity najwłaściwsze
miejsce. Zobaczywszy ją w małym, ciemnym holu, gdzie na niego czekała,
odniósł podobne wrażenie. Gdy wyciągnęła do niego ręce, ujrzał w jej
oczach radość.
Przyjechał pan z Serge'em! zawołała. Andy nie była pewna,
czy wrócił pan już do Londynu.
Wróciliśmy z księciem w dzień po pani wyjezdzie wyjaśnił lord
Marston.
Zobaczywszy wyraz oczu Lokity w chwili, gdy wspomniał o księciu,
zrozumiał bez słów, że cierpiała tak samo jak on.
Andy jest chora oznajmiła Lokita, gdy wchodzili po schodach,
Badał ją znany lekarz, sir George Lester. Powiedział, że nie wolno jej
denerwować i musimy wszyscy... robić to... czego zechce.
Gdy przeszli kilka kolejnych stopni, Lokita dodała:
Sir George powiedział, że jest chora na serce. Boję się... strasznie się
boję, że może jej się coś... przydarzyć.
Lord Marston rozumiał, co ma na myśli. Lokita otworzyła drzwi.
Przyjechał lord Marston, Andy oznajmiła.
Czy mogę go wprowadzić?
Niech wejdzie, Lokito. I chcę z nim zostać sama odparła panna
Anderson. Lord Marston zauważył, że w jej głosie dzwięczał nadal władczy
ton. Lokita uśmiechnęła się do niego, gdy wchodził do sypialni.
Przykro mi słyszeć, że jest pani chora, panno Anderson
powiedział.
Usiadł na stojącym obok łóżka krześle.
Posłałam Serge'a, aby pana odszukał, lordzie Marston odrzekła
panna Aderson ponieważ potrzebuję pańskiej pomocy.
Wie pani, że zrobię wszystko, co w mojej mocy oświadczył.
Zostało mi niewiele życia stwierdziła panna Anderson. Lord
Marston chciał zaprotestować, ale nie dopuściła go do głosu mówiąc:
Zmusiłam lekarzy, żeby powiedzieli mi prawdę. Zawsze niechętnie to robią.
Umieram i martwię się teraz wyłącznie o Lokitę.
Oczywiście mruknął lord Marston.
Tylko panu mogę zaufać powiedziała.
Dlatego, lordzie Marston, pytam, czy zechce pan ją poślubić. Lord
Marston siedział sztywno, kompletnie zaskoczony, a panna Anderson
ciągnęła dalej:
Na razie jej pochodzenie musi pozostać tajemnicą i nie mogę panu
wyjawić, kim jest. Mogę jedynie zaświadczyć najświętszym słowem
honoru, że dorównuje panu urodzeniem. Zamilkła, po czym dodała:
Pewnego dnia dowie się pan, kim ona jest i skąd pochodzi, ale na
razie proszę mi zaufać i wziąć ją za żonę.
Mówiła coraz słabszym głosem, wpatrując się jednak ciągle w twarz
lorda Marstona, który po chwili powiedział:
Będę z panią szczery, panno Anderson. Nie wyobrażałem sobie ani
przez chwilę, że otrzymam tak dziwną propozycję, ani nie myślałem, by
Lokita, choć jest bardzo piękna, mogła należeć do mnie. Wciągnął
głęboko powietrze, po czym mówił dalej: Sądzę, że ona kocha księcia
Iwana Wołkońskiego, który darzy ją szaleńczą, żarliwą miłością.
Jestem tego świadoma odparła ostro panna Anderson ale wie
pan równie dobrze jak ja, lordzie Marston, że on nie może jej poślubić.
Lord Marston nic nie odpowiedział, a panna Anderson ciągnęła dalej:
Mieszkałam w Rosji. Ponieważ matka księcia była z dynastii Romanowów,
potrzebna mu jest do małżeństwa zgoda cara. W jej głosie pobrzmiewała
ironia, gdy dodała: Wiemy oboje, że car nie pozwoli księciu na
poślubienie młodej kobiety, która nie dość, że występowała na scenie, to
jeszcze nie może udowodnić, kim byli jej rodzice.
Uważa pani, że w moim przypadku to będzie bez znaczenia?
zapytał lord Marston.
Jest pan Anglikiem, tak jak ojciec Lokity. Poza tym ona ma nie tylko
piękną twarz, ale i charakter. Jestem przekonana, że ożeniwszy się z Lokitą,
głęboko ją pan pokocha.
I sądzi pani, że ona mnie również? zapytał lord Marston.
Panna Anderson zamknęła oczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]