[ Pobierz całość w formacie PDF ]
księżniczkę. Chyba że to nie człowiek ją porwał, tylko
jakiś zły duch.
Książę Theodore di Montefiore wyjechał na spotka
nie gościa na milę od swego pałacu, pragnąc dać dowód
czci i szacunku, jakimi darzył dawnego towarzysza bro-
ni. Dobiegał lat sześćdziesięciu, lecz wciąż nosił ślady
dawnej urody. Jego posrebrzone włosy kontrastowały
z razną jeszcze postawą i prawdziwie młodzieńczą fan
tazją odnośnie ubioru i rozrywek, w jakich gustował.
- Mój biedny stary przyjacielu - rzekł, ściskając
Ugo - zgadujÄ™ przyczyny twojego pojawienia siÄ™, ale
czy to aby rozsÄ…dne w twoim wieku? W tych dniach
wysłałem do Verdato następną partię łudzi, ażeby prze
czesali tam każdy zakątek. Rozkazałem im przepytywać
wszystkich spotkanych na gościńcu podróżnych, włącz
nie z tymi, którzy swoim wyglądem nie budzą żadnych
podejrzeń.
- Przywiódł mnie do ciebie, mój przyjacielu, srogi
obowiązek - odrzekł Ugo Bordoni. - Popełniłem nie
wybaczalny błąd, zwlekając ze spełnieniem żądań Gen-
tile, z drugiej zaÅ› strony - cofajÄ…c siÄ™ przed wojnÄ…
z nim, i teraz płacę za to. Po prostu nie przyszło mi do
głowy, że ten łotr zechce ją poślubić i że cała ta sprawa
tak siÄ™ pogmatwa.
- Doprawdy, sam również nie przewidziałem takie
go obrotu wydarzeń - powiedział Theodore di Monte
fiore.
Weszli do pałacu. Była to wspaniała budowla, utrzy
mana w jednolitym klasycystycznym stylu, wypełniona
rzezbami, arrasami i obrazami. Księstwo Montefiore
pod względem siły i bogactwa dorównywało takim po
tęgom, jak Florencja czy Mediolan, a pałac władcy miał
właśnie symbolizować ową świetność rodu i państwa.
Obmyślając małżeństwo Mariny z dziedzicem Monte
fiore, Ugo wiedział, że zapewnia swojej ukochanej bra-
tanicy godną przyszłość, Noverę zaś zabezpiecza na
długie, długie lata. Księstwo Novery zaliczało się do
mniejszych państw, Ugo zaś przewidywał, że w najbliż
szej przyszłości zacznie się proces pochłaniania słab
szych i mniejszych tworów politycznych przez zabor
czych, a silniejszych sąsiadów. Wolał więc już teraz po
łączyć Noverę z księstwem Montefiore, tym bardziej iż
był to alians oparty na zasadach całkowitej dobrowol
ności, niż miałaby ona stanowić po jego śmierci łakomy
kÄ…sek dla Florencji czy Mediolanu.
Po krótkiej drzemce w obitej kobiercami komna
cie Ugo przeszedł do jadalni, gdzie zasiadł wraz z księ
ciem Montefiore do obiadu. Wyszukane potrawy poda
wano na złotej i srebrnej zastawie, a każdy ze stołow-
ników dostał widelec. Palcami bowiem jadali tylko bar
barzyńcy.
Ugo ze zdumieniem zauważył, że brakuje przy stole
zarówno syna księcia, Leonardo, jak i księżnej Monte
fiore, Cateriny. Książę pośpieszył z wyjaśnieniem, że
jego małżonka, złożona ciężką chorobą, od miesięcy nie
opuszcza swojej komnaty. Trzyma ją przy życiu jedynie
nadzieja ujrzenia syna w małżeńskim związku z kobie
tą, która zapewni mu szczęście. Co się zaś tyczy Leo
nardo, którego Ugo spodziewał się wreszcie poznać, to
w tej chwili jest tam, gdzie zawiódł go honor.
- Naprawdę boleję, że mój syn nie może cię powitać,
stary przyjacielu, ale na wieść o porwaniu narzeczonej
wyruszył na czele zbrojnych do Verdato. %7ładen to męż
czyzna, który nie potrafi bronić swojej własności.
- Przyjemnie mi to słyszeć, gdyż tego właśnie ocze-
kiwałem po twoim synu, Theodore. - Ugo upił wina
z rżniętego kielicha, uznając, że jest dobre. - Mając
więc takie siły na terenie księstwa Verdato, stoimy
przed dużymi szansami odnalezienia tego zuchwalca
i sztukmistrza, który porwał i ukrył moją Marinę. Do
puszczam możliwość zdarzania się cudów, ale moc ich
czynienia przynależy Dobru, a nie Złu. Nie traćmy więc
ducha.
I po raz pierwszy od dnia, kiedy otrzymał wieści
o wybiciu zbrojnego orszaku Mariny i wzięciu jej sa
mej w niewolę, stary Ugo poczuł w zziębniętym ciele
ciepło otuchy.
Książę Montefiore widział przyszłość w mniej jas
nych barwach.
- Nie zapominajmy, że szuka jej również Gentile,
nie mówiąc już o różnych łowcach nagród, którzy zde
cydowali się popróbować szczęścia. Nie wiadomo, kto
pierwszy wpadnie na jej trop. Możemy mieć tylko na
dzieję, że fortuna uśmiechnie się do nas. A na razie jedz
i pij, przyjacielu. Czerwone wino wzmacnia skołatane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]