[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mnie przeznaczonej ceremonii. W istocie niezależnie od moich obaw
szczerze jestem im wdzięczna.
Na twarzach rodziców, ich przyjaciół i wszystkich innych widzę nadzieję
na lepszą przyszłość dla Nowej Północy. A w twarzy Jaspera czytam
nadzieję na przyszły związek. Wszędzie widzę prawdę i rozmaite historie.
Ale nie mogę dać im tego, czego po mnie oczekują. Jestem oszustką.
***
Dziś jest noc, na którą czekałam od dwudziestu jeden dni. Księżyc
pokazał się w całej krasie po raz pierwszy od odejścia Lukasa. Mam
w końcu dość światła, by potajemnie znalezć drogę do ukrytego przejścia
przez Pierścień.
Wygląda na to, że Lukas ma rację. Prawda warta jest ryzyka.
Minione dwadzieścia jeden dni niemożliwie się ciągnęły. Myślałam, że
w życiu grałam już rozmaite role byłam Panną, Kandydatką
i współczującą siostrą. Ale tak naprawdę nie miałam pojęcia, co to znaczy
grać jakąś rolę. Nie, aż do chwili, w której zostawiłam Lukasa na wieżyczce
z moim reliktem Apple a i zostałam zmuszona do udawania Ewy Archona,
Ewy posłusznej córki i Ewy możliwej przyszłej narzeczonej. Choć wszystko
się zupełnie zmieniło.
Dni tak zwanej wolności przed podjęciem przeze mnie szkolenia
Archona stały się jakby dniami spędzanymi w więzieniu. Musiałam
przestrzegać zasad rządzących domem moich rodziców, dyrektyw
społeczności Gniazda i edyktów wydanych dla Panien przed zawarciem
związku małżeńskiego. Musiałam udawać, że nie kwestionuję Prawa, zasad
mojej społeczności, historii Uzdrowienia i prawdy o moich ludziach.
Podczas tych długich dni dowiedziałam się jeszcze, że nie jestem dobra
w maskaradzie. W sinikach za Pierścieniem straciłam zdolność do
prowadzenia podwójnego życia.
Tak więc obok oczekiwanych ode mnie obowiązków publicznych
szukałam ucieczki w tym dzienniku i cichych miejscach Gniazda. Często
korzystałam z dyptyku w mojej sypialni i w przeznaczonych na modlitwy
zakamarkach Basiliki. Za każdym razem było tak, jakbym się oczyszczała,
szykując do rytuałów Archona. Pomagało mi też unikanie Jaspera. Nie
chodziło po prostu o to, że nie umiałam się pogodzić z małżeńskimi
planami. Od ostatniego sinika Prób czułam więz z Jasperem, której nie
umiałabym nawet wyjaśnić. Związek mógł sobą prezentować wszystko, co
było dobrego w życiu Gniazda. Od naszego powrotu był mi tak ogromnie
pomocny, ukazując się u mojego boku podczas wydarzeń publicznych,
posiłków i rozmaitych ceremonii. Ale nie byłabym zdolna przez dłuższy czas
ukrywać przed nim zmiany, jaka we mnie zaszła.
Czuję się rozdarta. Wiem jednak, co mam robić, choć znaczy to, iż muszę
zostawić wszystko, co znałam i kochałam. Ale mówię sobie, że nie mam
wyboru.
Po wieczornym dzwonie wycofujÄ™ siÄ™ do sypialni, pozwalajÄ…c Katji, by
mnie rozebrała i utuliła do snu jak dziecko. Po kilku chwilach ona zamyka
za sobą drzwi, ja zaś wymykam się z łóżka i wdziewam mój uniform
Kandydata. Będzie mi potrzebne jego ciepło na ziemiach Pogranicza.
Uchylając drzwi sypialni tak cicho, jak tylko się da, ruszam ostrożnie
w kamiksach po korytarzu. Na wypadek, gdybym została przyłapana, mam
przygotowaną wymówkę idę na wieżyczkę, żeby odprawiać ceremonię
żałobną po Eamonie ale gdy wspinam się po lodowych stopniach, nikt mi
nie przeszkadza. Sięgając do kandydackiego plecaka, wyjmuję lodowy
wkręt i ostrożnie wciskam go pomiędzy kamienie wieżyczki.
Gdy jestem już bezpieczna, przeciągam linę przez uprząż i przez kółko
przy wkręcie. Potem przerzucam ją przez krawędz obramowania wieżyczki
i zsuwam się w dół.
Wszystko odbywa się zaskakująco łatwo. Jakbym była do tego
stworzona.
Korzystając z miejsc pokrytych cieniem, jakim Księżyc osnuwa Gniazdo,
przemykam od jednego mrocznego narożnika do drugiego. Na ulicy nie
pokazuje siÄ™ ani jedna dusza ani mieszkaniec, ani budowniczy, ani nawet
Wartownik. Wygląda na to, że Gniazdo jest pogrążone we śnie. Albo
przynajmniej postępuje, jak przykazało Prawo.
Po dwóch dzwonach docieram do podstawy Pierścienia. By dojść do
opisywanej przez Lukasa niewielkiej w nim przerwy, muszÄ™ jeszcze
prześlizgnąć się przez rozległą płaszczyznę pokrytą śniegiem i lodem. Gdy
obserwuję okolicę, czekając na przejście Wartowników patrolujących
krawędz Pierścienia, zdaję sobie nagle sprawę z tego, iż jest to miejsce,
gdzie spadł Eamon. Oczami wyobrazni widzę pasmo krwi, które plami tę
część Pierścienia, choć wiem, że dawno zostało zmyte.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]