[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziwny błysk w oczach starszej pani, była wyraznie zadowolona z całej
sytuacji.
- Chodz pobawić się ze mną w lekarza - poprosił ją Michael kiedy
weszła do salonu. W rękach miał zabawkowy zestaw lekarski, który
przywiózł mu Jarod.
- Powinniście obaj być w łóżkach - powiedziała widząc tu również
Petera. Na stole leżało jeszcze nie rozpakowane pudełko, zawierające
model żaglówki.
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Domini, czy mogę przez chwilę pograć na twojej mandolinie? -
poprosił cicho Peter.
- Dobrze, ale tylko przez kilka minut, a potem musisz już iść do
łóżka.
- Dziękuję.
Pobiegł na poddasze, zaś Michael uczepił się jej ręki i błagał, żeby
położyła się na podłodze. - Udawaj, że miałaś wypadek na motocyklu.
- Czy jestem ciężko ranna? - próbowała dobrze zagrać rolę ofiary,
ale było to szczególnie trudne teraz, gdy przede wszystkim chciała
dowiedzieć się, o czym rozmawiają Jarod i pani Maughan.
- Omal nie umarłaś - oświadczył poważnie Michael, zakładając
słuchawki na szyję i wyjmując parę gumowych rękawic. Domini
obciągnęła granatową bluzkę na spodnie i ułożyła się na podłodze.
Jęknęła głośno kilka razy i wierzchem dłoni dotknęła czoła.
Zdjął jej but z nogi i uderzał w stopę, żeby sprawdzić refleks, a
potem obstukiwał jej kolana. - Masz złamaną nogę. Muszę założyć gips -
powiedział i zręcznie owinął jej łydkę elastycznym bandażem. - Teraz
zrobię ci zastrzyk przeciwbólowy - klarował, wyjmując z saszetki
ogromną plastikową strzykawkę, którą kilka razy dotknął jej ramienia. -
Masz guza na czole. Tu jest worek z lodem; przyłożę ci go do twarzy.
Muszę jeszcze osłuchać serce.
- Chyba tu właśnie muszę wkroczyć.
- Tatusiu! - Michael zerwał się z miejsca.
- Już najwyższy czas, abyście poszli do łóżek.
Biegnijcie na górę, a ja przyjdę do was, kiedy porozmawiam z
Domini.
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
Michael posłusznie powiedział im dobranoc i podziękował ojcu za
prezent. Potem wybiegł z salonu. Domini i Jarod wreszcie zostali sami.
Sądziła, że poprosi ją, by wyjechała jak najszybciej. Powoli
odwróciła głowę i spojrzała na niego. Zdjął krawat i rozpiął kołnierzyk.
Widziała, jak krew pulsuje mu na szyi. Jej tętno biło równie szybko,
uderzenie po uderzeniu.
- Wiem, że nie chciałeś mnie już widzieć, skoro więc wróciłeś -
wyjeżdżam. Tylko proszę, nie rób awantury, bo chłopcy jeszcze nie śpią.
- Nie mam najmniejszego zamiaru - odpowiedział. Podszedł do niej.
- Ciekaw jestem, czy serce zdradza, że jesteś zaskoczona. Zaraz się o tym
przekonamy.
Westchnęła, gdy przyłożył metalową część stetoskopu do jej piersi i
słuchał. Oczy mu pociemniały.
- Bije nierytmicznie, a to znaczy, że gruczoły produkują za dużo
adrenaliny. - Chcę, żebyś mi wszystko wyjaśniła, ale dopiero wtedy, gdy
chłopcy położą się do łóżek.
- Gdzie jest pani Maughan?
- U siebie w pokoju. Odwołałem jej taksówkę.
- Ro... zumiem. - Domini z trudem wymawiała słowa.
-Nie sądzę - powiedział po chwili milczenia. - Michael dobrze się
spisał robiąc ci opatrunek. Będzie jeszcze z niego lekarz.
Domini czuła na sobie uporczywy wzrok Jaroda. Zmysłowość tego
spojrzenia zarówno niepokoiła ją, jak i podniecała. Ubranie miała w
całkowitym porządku, a mimo to czuła, że przenikał ją wzrokiem.
- Niezależnie od tego, co kierowało panią Maughan, sądzę że to była
moja wina. Chłopcy spotkali mnie przypadkiem, gdy wybrali się na
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
Mesjasza". Przyszli za kulisy. Od słowa do słowa i zaprosiłam ich do
siebie na weekend. Było nam razem tak dobrze, że z trudem się
rozstaliśmy. Peter nie chciał iść.
- Peter cię kocha - stwierdził Jarod. - Jest przygnębiony od czasu,
gdy wygrał ten konkurs. Pani Maughan wiedziała, że jedyny sposób na to,
by odzyskał równowagę to zwabić cię do tego domu pod byle pretekstem.
Jestem zaskoczony, że mimo wszystko przyjechałaś.
Głos mu zadrżał, a ona spojrzała na niego pytająco,
- Dlaczego tak mówisz? Kocham twoje dzieci jak własne. Wiem, że
w to nie wierzysz, ale to prawda. Tak się ucieszyłam, że mogę się nimi
zaopiekować. Wyjechałam do Seattle nawet nie rozmawiając z Carterem.
Na te słowa oczy zapłonęły mu gorączkowo. - Nawet nie wiesz, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]