[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ważnie porozmawiać z księgowym i zrobić coś konstruktywnego z pieniędzmi zo-
stawionymi przez matkę. Ale czy nie jest za pózno, żeby zaimponować Simone?
Poznali się w stresujących okolicznościach. Odbyli razem emocjonalnie trud-
ną drogę. Spotęgowane emocje mogły przysłonić racjonalną ocenę. Podobał się jej i
była mu wdzięczna za pomoc, ale czy chciała wiązać się z nim na przyszłość?
Dzwonił telefon, kiedy Ryan wszedł do mieszkania. Zdążył podnieść słu-
chawkę.
- Ryan, jest wielki sztorm na Oceanie Indyjskim przy wybrzeżu Południowej
Afryki. Taki zdarza się raz na sto lat. Wysyła fale, które dosięgną Tasmanii. Wiesz,
co to znaczy.
- Matka fal. - Ryan poczuł gwałtowne bicie serca. - Ile mamy czasu, Mick?
- Niecałą dobę. W Hobart mam w pogotowiu śmigłowiec o dalekim zasięgu.
Jest kamerzysta, fotograf i jedno miejsce dla gryzipiórka. Chcesz napisać o naj-
większej fali naszych czasów?
W ciągu godziny Ryan był gotów do drogi. Usiłował dodzwonić się do Si-
mone, ale bez skutku. Pozostawił wiadomość asystentce i drugą na sekretarce w
domu. Kiedy podjechała taksówka, przypomniał sobie o skrzynce na listy.
Dobrze się stało. Znalazł w niej sporą przesyłkę i podczas jego nieobecności
inne listy mogły się nie zmieścić. Nie miał czasu wrócić do mieszkania, zabrał pa-
czuszkę ze sobą i trzymał ją w rękach, kiedy taksówka ruszyła. Zastanawiał się,
S
R
dlaczego wydaje się znajoma.
W połowie drogi na lotnisko górę wzięła ciekawość i rozerwał opakowanie.
Zdrętwiał, kiedy zobaczył zawartość. Była to książeczka w brązowej skórzanej
okładce..
Pamiętnik Simone.
Ręce mu drżały. Podarowała mu pamiętnik, zawarł w nim najintymniejsze ta-
jemnice. Nie wysłała pocztą, przyjechała do jego domu, a ponieważ go nie zastała,
wrzuciła paczuszkę do skrzynki. Chciała, by przeczytał.
Ze ściśniętym gardłem otworzył drżącą ręką pamiętnik.
Dzień pierwszy: Przyleciałam do Bangkoku o 22.30. Upał i wilgoć. Jutro gra-
nica Chin i ogarnia mnie lęk...
- Krajowe czy na międzynarodowe?
Ryan spojrzał nieprzytomnie na taksówkarza.
- Jakie lotnisko? Krajowe czy międzynarodowe?
- Krajowe - wykrztusił, z trudem odrywając się od pamiętnika Simone.
Zamknął książkę, próbował skupić myśli na czekającym go zadaniu. Lot do
Tasmanii, najważniejsza relacja w jego życiu.
Jak automat kupił bilet i podszedł do komputera, by dostać kartę pokładową.
Wsadził pamiętnik do torby, idąc do kontroli bezpieczeństwa, po przejściu bramki
wyjął go i czytał dalej w sali odlotów.
Znalazł tam wszystko: lęki, nadzieje, najskrytsze tęsknoty i sekrety Simone,
również opis przygód podczas wyprawy, zachwyt z poznania Belle i Claire. I ro-
snące w niej przekonanie, że musi pozbyć się upiorów przeszłości. Opisała ostatni
wieczór, kiedy trzy kobiety zawarły pakt.
Ryan był tak pogrążony w lekturze, że nic do niego nie docierało.
- Uwaga, pasażerowie odlatujący rejsem 460 do Hobart proszeni są...
Komunikat przerwał mu lekturę na ułamek sekundy. Ryan stanął w kolejce i
nadal czytał. Nagle znieruchomiał.
S
R
Wydało mu się, że Simone jest obok i szepcze do ucha najskrytszą tajemnicę
swojego pamiętnika...
Poczułam wielką ulgę, kiedy zwierzyłam się dwóm nieznajomym. Ale praw-
dziwa próba nadejdzie, kiedy się zakocham. Czy zdołam powiedzieć temu męż-
czyznie to, co powiedziałam Belle i Claire?
Marzę, że spotkam człowieka, któremu będę mogła całkowicie zaufać.
Moja historia będzie dla niego wielkim ciężarem, ale jeśli go nie odstraszy i
nie przestanie mnie kochać, ofiaruje mi wielki dar.
Jeżeli opowiem mu wszystko, będzie to znaczyć, że go kocham i bezgranicz-
nie mu ufam.
Czy nadzieja, że spotkam takiego mężczyznę to zbyt wielkie wymaganie?
Czy gdzieś jest?
Siedzę na szczycie świata i wyobrażam sobie, że widzę wszystkich miesz-
kańców ziemi, sześć miliardów. A ja chcę tylko jednego z nich.
Mężczyznę, któremu dam przeczytać mój pamiętnik i który zaakceptuje mnie,
moje życie, przyjmie moje serce.
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Simone nie mogła uwierzyć, że tak bardzo czuje się zawiedziona. Wróciła z
pracy i odsłuchała wiadomość Ryana. Wyjechał do Tasmanii.
Tasmania?
A co z jej pamiętnikiem?
Może leżeć w jego skrzynce przez wiele dni! Pojechała do Ryana w przerwie
na lunch. Bardzo chciała go zobaczyć, dowiedzieć się, że pełne rezerwy spojrzenie
jego oczu jest tworem jej wyobrazni.
Ranek w pracy był udręką, w końcu postanowiła jechać do niego. Miała
pewność, że Ryan jest tym jedynym mężczyzną jej przeznaczonym. Kochała go,
nie wyobrażała sobie życia bez niego. Bała się, że historia opowiedziana dziadkowi
coś zmieniła w jego uczuciach. Dlatego chciała, by przeczytał pamiętnik, by wie-
dział, że teraz potrafi zostawić za sobą przeszłość. Pragnęła, by zrozumiał, jak
ważna była jego pomoc i jak wiele dla niej znaczyła.
A on wyjechał do Tasmanii.
To śmieszne. Gdyby tylko potrafiła się śmiać!
Nie zmieniając czerwonego kostiumu i szpilek, ruszyła do garażu. Godzina
szczytu jeszcze nie minęła, a ona nie znosiła jazdy autem o tej porze, gdy czuła
zmęczenie i niepokój. Miała chandrę. Jednak pamiętnik nie może czekać w
skrzynce Ryana aż do jego powrotu.
Zaczęła cofać samochód i usłyszała klakson. Omal nie wjechała w szpanerski
kabriolet bmw. Nadepnęła na hamulec i auto skoczyło do przodu, ustępując drogę
sportowemu bmw. Chciało jej się płakać ze złości.
Wez się w garść, dziewczyno.
Cofnęła się ponownie, tym razem udało jej się bez problemów wyjechać z
garażu, ale po chwili znów gwałtownie hamowała, by ominąć biegnącego pieszego.
Bum! Poczuła jakby uderzenie pioruna, kiedy rozpoznała pieszego. Ryan!
S
R
Wyglądał fantastycznie w niebieskich dżinsach i marynarskiej koszuli z dłu-
gimi rękawami. Stał na chodniku i machał do niej.
Dlaczego nie jest w Tasmanii?
Za nią rozległ się klakson. O Boże. Zatrzymała się na środku jezdni, wstrzy-
mała ruch i wpatrywała się w Ryana. Zamachała do niego i pojechała dalej, aż do
następnej przecznicy, gdzie mogła zawrócić. Zatrzymała się i wysiadła zdezorien-
towana.
Ryan uśmiechał się, a właściwie śmiał się, biegnąc do niej. Złapał ją w ra-
miona i przyciskał mocno do siebie.
- Co się stało? - krzyknęła, kręcąc głową ze zdumieniem i radością. - Nie je-
steś w Tasmanii?
- Przeczytałem pamiętnik. Każde słowo. Właśnie miałem wejść na pokład
samolotu, kiedy przeczytałem ostatni zapis i musiałem wrócić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]