[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pana de Saint Prât. KazaÅ‚am go obudzić, wrÄ™czyÅ‚am mu klucz do Å›miertelnej sypialni, opo-
wiedziałam straszną przygodę. Użalił się nade mną, pocieszał i mimo choroby udał się na-
tychmiast do pani de Lerince: ponieważ z jej posiadłości nie było daleko do Paryża, udało się
wszystko załatwić tej samej nocy. Mój opiekun przyjechał do swojej kuzynki o świcie, kiedy
w domu służba poczęła dopiero wstawać i nic jeszcze na jaw nie wyszło. Najlepsi przyjaciele,
najbliżsi krewni nigdy nie zachowaliby się szlachetniej; oboje dalecy byli od naśladowania
ludzi głupich czy okrutnych, którzy w takiej sytuacji rozgłaszają z rozkoszą wszystko, co mo-
że pognębić i unieszczęśliwić ich samych i całe otoczenie; domownicy nawet nie domyślali
się tego, co zaszło w tym domu...
A więc, panie de Courval powiedziała panna de Florville, przerywając opowieść z po-
wodu łkania, które ścisnęło ją za gardło czy chciałbyś poślubić kobietę zdolną do takiego
mordu? Czy ścierpiałbyś w swoich ramionach istotę, która zasłużyła na najcięższą karę? Nie-
szczęśnicę, którą torturuje nieustannie wspomnienie zbrodni? Która od tej strasznej chwili ani
jednej nocy nie przespała spokojnie? Tak, proszę pana, nie było odtąd nocy, aby moja nie-
szczęśliwa ofiara nie jawiła mi są skąpana we krwi, którą wytoczyłam z jej serca....
Proszę się uspokoić, zaklinam panią! odrzekł pan de Courval, łącząc swe łzy z płaczem
tej niezwykłej dziewczyny. Znając wrażliwą duszę, którą obdarzyła cię Natura, rozumiem
twoje wyrzuty sumienia. Ale cała ta fatalna przygoda nie ma znamion zbrodni; bez wątpienia,
straszne to nieszczęście, ale tylko nieszczęście. Nie zamyśliłaś przecież zabójstwa, nie kiero-
wałaś się żądzą krwi, chciałaś tylko obronić się przed okropnym zamachem... było to jednym
słowem, zabójstwo przypadkowe, w obronie własnej... Rozchmurz się, uspokój, żądam tego!
Najsurowszy z trybunałów mógłby tylko osuszyć twe łzy. Och! Jakże się mylisz, jeśli sądzisz,
że takie wydarzenie mogłoby pozbawić cię w mym sercu tych wszystkich praw. które przy-
znały ci twe zalety! Nie, piękna Florville, przygoda taka, zamiast cię zhańbić, objawia tylko
mym oczom wszystkie twoje cnoty; czyni ciÄ™ tym godniejszÄ… wspierajÄ…cego i pocieszyciel-
skiego ramienia, które powinno ci dopomóc w zapomnieniu tej rozterki.
To wszystko, co w swojej dobroci raczy mi pan mówić odrzekła panna de Florville
powiadaÅ‚ również pan de Saint-Prât. Ale wasze sÅ‚owa nie mogÄ… jednak stÅ‚umić mych wyrzu-
tów sumienia, cierpienia nie ukoją. Mniejsza z tym. Chcę mówić dalej, zapewne jest pan cie-
kawy zakończenia tej historii.
Trudno wątpić, że pani de Dulfort była w rozpaczy; ów młody człowiek tak ją interesował
i był jej tak gorąco polecony, że opłakiwała szczerze jego zgon. Rozumiała jednak potrzebę
tajemnicy, wiedziała, że rozgłos mógłby mnie zgubić, ale nie przywróciłby z pewnością życia
jej protegowanemu, więc milczała. Pani de Lerince, mimo całej surowości swoich zasad i
obyczajów, postąpiła jeszcze szlachetniej, gdyż roztropność i miłosierdzie były szczególnymi
24
zaletami jej charakteru; rozgłosiła przede wszystkim w domu, że wskutek dziwnej fantazji
zachciało mi się wyjechać w nocy do Paryża, aby odetchnąć po drodze świeżym powietrzem,
że uprzedziłam ją z góry o tym ekstrawaganckim pomyśle; że zresztą poczułam się już o
wiele lepiej, więc jej zamiarem jest pośpieszyć teraz za mną do stolicy i tam zostać do kolacji;
pod tym pretekstem zwolniła na ten wieczór całą służbę. Pozostawszy sama z przyjaciółką i
panem de Saint-Prât posÅ‚aÅ‚a po ksiÄ™dza; proboszcz pani de Lerince byÅ‚ również jak ona czÅ‚o-
wiekiem rozsądnym i światłym; bez żadnych trudności wydał pani de Dulfort urzędowe za-
świadczenie o naturalnym zgodnie i pochował osobiście, w tajemnicy i tylko przy pomocy
dwóch swoich ludzi, nieszczęśliwą ofiarę mojego zapamiętania.
Po dokonaniu tego dzieÅ‚a wszyscy zaprzysiÄ™gli utrzymanie tajemnicy, a pan de Saint-Prât
pośpieszył mnie uspokoić, zdając sobie sprawę ze wszystkiego, co zostało dokonane, aby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]