[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i spojrzał jej prosto w oczy. - Mów! Nie chcę cię zmuszać,
ale jak nie będę miał innego wyjścia, zrobię to.
- Nie udawaj, przecież wiesz doskonale, jaka ona jest.
Warte jedno drugiego... Jak zwykle zmieszała mnie z bło
tem, potraktowała jak ulicznicę, która dała sobie zrobić
dziecko tylko po to, żeby złapać bogatego faceta. Poślu
biając mnie, szargasz swoje dobre imię i wywołujesz skan
dal. Właściwie trudno jej się dziwić, że kąsa jak żmija,
skoro jej narzeczony żeni się z inną.
146 PODARUNEK MIAOZCI
Raul wyglądał na zupełnie ogłuszonego. Usiadł prosto
i objął głowę rękami, chowając twarz w dłoniach. Penny
również podniosła się do pozycji siedzącej.
- Prawda boli, co? - syknęła.
- Przecież to wszystko nie tak! - Odwrócił się ku niej.
- Po pierwsze, wcale nie jestem z nią zaręczony. Byłem,
ale siedemnaście lat temu i na szczęście nic z tego nie
wyszło. Jestem winien dozgonną wdzięczność temu czło
wiekowi, z którym uciekła. Nie dbam o nią nic a nic.
- Taak? A kto dał jej pierścionek i pozował z nią do
zdjęcia w poczytnym czasopiśmie? - zawołała. Ależ on
miał tupet! Jak mógł tak kłamać w żywe oczy? Jej uraza
była aż tak wielka, że Penny przestała się zastanawiać nad
tym, co mówi. - Zobaczyłam wasze zdjęcie tamtego dnia,
gdy czekałam z Jamesem na wizytę u lekarza. Byłam tak
wstrząśnięta, że nie potrafiłam normalnie myśleć, pewnie
dlatego tak łatwo powierzyłam dziecko tej pielęgniarce!
- Wielki Boże!
Ale Penny nie słuchała go i nie zwracała najmniejszej
uwagi na jego reakcjÄ™.
- Nie dbasz o nią? A kto kazał mi się kiedyś przed nią
poniżać i usprawiedliwiać? A przy tym próbowałeś udawać,
że jesteśmy partnerami, że lojalność, że równość, że to, że
sio... Gwiżdżę na taką lojalność i na takie partnerstwo!
- Ależ ja nie miałem pojęcia, że tak to odbierasz. yle
mnie zrozumiałaś. - Objął ją ramieniem i przytulił mocno
do siebie.
Zesztywniała i próbowała się oswobodzić, ale nie po
zwolił jej na to. Buntowniczo uniosła głowę, spojrzała na
niego i nagle w jego oczach ujrzała taką bezradność, że
zdało jej się, że chyba śni.
147
- Nie możesz mnie zostawić Penny. Ja cię kocham.
Aż otworzyła usta ze zdumienia. Co? Co takiego?!
- Wiem, że nie mogę oczekiwać, że ty też mnie poko
chasz. Po tym, jak cię traktowałem... Ale nadal pragnę,
żebyś jutro za mnie wyszła. Proszę, pozwól mi wszystko
wytłumaczyć, a dopiero potem podejmij decyzję, dobrze?
Tyle chyba możesz dla mnie zrobić? Być może nie zasłu
żyłem nawet na tyle, tym niemniej... Proszę.
Nie wierzyła mu. Za grosz nie wierzyła w to nieoczeki
wane wyznanie. Ale przecież zawsze istniał choćby cień
szansy, że być może jednak... Nie mogła ryzykować.
- Mów - zażądała nie swoim głosem.
Wolną dłonią ujął ją pod brodę i z wahaniem popatrzył
jej w oczy.
- Popełniłem tyle błędów, że teraz nie wiem, od Czego
zacząć. Najlepiej będzie od początku. Gdy tylko cię spot
kałem, zrozumiałem, że będziesz dla mnie kimś bardzo
ważnym. Uwielbiałem twoją pogodę ducha, twoją cudow
ną beztroskę, twoją radość życia. Przysiągłem sobie, że cię
zdobędę. Kiedy to się wreszcie stało, powinienem był cię
poślubić. Bóg mi świadkiem, że już wtedy cię kochałem.
- Nigdy mi tego nie powiedziałeś - przypomniała ze
smutkiem.
- Bałem się. Po pierwsze, już jedna mnie zostawiła i to
prawie u stóp ołtarza. Po drugie, niepokoiła mnie różnica
wieku między nami. Mój ojciec poślubił kobietę znacznie
młodszą od siebie, a ona potem uciekła ze swoim rówieś
nikiem. Zrozum, ja nie próbuję się wybielić, tylko staram
się wytłumaczyć, co mną powodowało. Każdy z nas jest
w większym lub mniejszym stopniu więzniem swojej prze
szłości.
148 PODARUNEK MIAOZCI
Ava mówiła to samo. Czyżby to oznaczało, że Raul nie
kłamał? To zbyt piękne, by było prawdziwe...
- Jednak dopiero z czasem zdałem sobie sprawę z tego,
do czego mogą mnie doprowadzić uczucia do ciebie i to
mnie przestraszyło jeszcze bardziej. Ta awantura, jaką ci
zrobiłem w Dubaju, uświadomiła mi, że jestem o ciebie
piekielnie zazdrosny i że chcę cię mieć na wyłączną włas
ność. Najchętniej zamknąłbym cię w hacjendzie i nie wy
puszczał. Sama myśl o tym, że inni faceci mogą na ciebie
patrzeć i napawać oczy twoimi wdziękami, doprowadzała
mnie do szału. Ale jaka kobieta by to zniosła? Byłem tak
wytrącony z równowagi tym odkryciem, że natychmiast
odesłałem cię do Hiszpanii. Wtedy zorientowałem się, że
nie wzięłaś prezentu urodzinowego, który ci dałem.
Wzięłam, ale inny, znacznie cenniejszy, przemknęło jej
przez głowę. To, co mówił o swojej zazdrości, brzmiało
w jej uszach niczym niebiańska muzyka, lecz Penny pró
bowała zachować rozsądek. Powiedzieć można wszystko.
Jakoś ten dziwnie pokorny Raul nie trafiał jej do przeko
nania, gdyż nigdy przedtem go takim nie widziała. Zwiad
czyło to o tym, że teraz najprawdopodobniej udawał...
- Czy kiedykolwiek nosiłaś tę bransoletę? Czy w ogóle
ją jeszcze masz? - spytał ze smutkiem, nie patrząc jej
w oczy.
- Nie noszę, ale nie pozbyłam się jej. Jest zdeponowana
w bankowym sejfie. Pomyślałam, że być może kiedyś ją
sprzedam i za te pieniądze opłacę studia Jamesa.
Ponownie podniósł na nią wzrok.
- Czy przyszło ci kiedyś do głowy, żeby ją obejrzeć
i przeczytać napis, jaki się znajduje na wewnętrznej stronie
zapięcia?
PODARUNEK MIAOZCI 149
- Napis? O czym ty mówisz?
- Dios, jakim ja byłem głupcem! - Chwycił ją w ra
miona, przygarnął mocno do siebie i wtulił twarz w jej
złociste miękkie włosy.
- Ależ, Raul - zaprotestowała i odepchnęła go od sie
bie, aczkolwiek dziwnie lekko. Z niejakim zdumieniem
spojrzała na jego twarz, na której nieoczekiwanie pojawił
się szeroki uśmiech.
- Przypomnij sobie, że wszystkie problemy zaczęły się
właściwie wtedy, gdy wróciłem tu do ciebie. Byłem wście
kły, ponieważ tak lekceważąco zostawiłaś tę bransoletkę
w hotelu. Pamiętasz, spytałem, czy czegoś ci nie brakowało
oprócz mnie, a ty odpowiedziałaś, że nie?
- Tak, ale nie przyszło mi do głowy, że to o nią ci
chodzi. Zresztą, wciąż nie...
Raul przerwał jej:
- Tam jest wygrawerowane: Raul kocha Penny". Po
prostu. A ponieważ nigdy nawet nie wspomniałaś o tym
prezencie, doszedłem do wniosku, że moje uczucia są ci
absolutnie obojętne. Potem Costas powiadomił mnie, że
bez powodu obraziłaś jego córkę, bezceremonialnie wyrzu
cajÄ…c jÄ… z mojego domu. StanÄ…Å‚em po jego stronie, ponie
waż Dulcie w mojej obecności zawsze zachowywała się
bez zarzutu i nigdy by mi nie przyszło do głowy, że taka
z niej jędza.
Penny wpatrywała się w niego, choć z pewnym trudem,
gdyż jej niebieskie oczy zaszły łzami. Musiał mówić pra
wdę, przecież wciąż miała bransoletkę i mogła sprawdzić,
czy ten napis rzeczywiście się tam znajduje. Czyli Raul ją
kochał! Mogli mieć przed sobą przyszłość we dwoje,
a tymczasem wszystko zepsuli.
150 PODARUNEK MIAOZCI
- Ja też nie jestem całkiem bez winy - przyznała ucz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]