[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czy wstawali bladym świtem? Podjadali ciasteczka i chipsy w łóżku, zostawiając
okruszki na prześcieradle? Ile łez wylali, bo nie mogli mieć dzieci?
To była jedna z pierwszych rzeczy, jakie powiedzieli Emily po spotkaniu. Przez
cztery lata bezskutecznie starali się o dziecko.
Oboje przez cały dzień pracujemy z dziećmi i bardzo pragniemy mieć własne
powiedziała pani Baker z rozbrajającą szczerością.
Zawsze chcieliśmy być rodzicami dodał pan Baker, ściskając czule dłoń
żony.
Teraz Emily obeszła cały pokój dookoła, dotykając włącznika światła,
przesuwając palcem po cienkiej rysie na ścianie i zaglądając do pustej garderoby. Na
pewno Bakerowie bardzo ucieszyli się na wieść, że właśnie ich wybrała na rodziców
swojego dziecka. Nocą pewnie leżeli w łóżku, niecierpliwie wyczekując spotkania ze
swoim dzieckiem i już się ciesząc na lekcje pływania, wspólne wakacje i pierwszy
dzień szkoły. Potem wyobraziła sobie, w jaki wpadli szok, gdy się dowiedzieli, że
Emily zmieniła zdanie. Poprosiła Rebeccę z agencji adopcyjnej, żeby przekazała im
tę wiadomość. Nie miała odwagi sama tego zrobić.
Rebecca wyglądała na zdezorientowaną.
Więc... postanowiłaś zatrzymać dziecko? zapytała.
Właściwie chodzi o to, że wpadłam na inny pomysł odparła wymijająco
Emily, bo nie chciała się przyznać, że znalazła inną rodzinę zastępczą, która
zaoferowała jej w zamian za dziecko mnóstwo pieniędzy.
Rebecca oddzwoniła do niej niedługo pózniej, mówiąc, że Bakerowie przyjęli jej
decyzję ze zrozumieniem.
Chcą, żeby dziecko miało najlepszy z możliwych domów. Jeśli uważasz, że to
nie ich dom, doskonale cię rozumieją powiedziała Rebecca.
To trochę rozczarowało Emily. Wolałaby, żeby się na nią wściekli. Przecież na
to zasłużyła.
Emily często myślała o Bakerach, kiedy już podjęła decyzję, że odda dziecko
Gayle, szczególnie gdy ta zaczęła bezustannie wydzwaniać do niej. Kiedy tylko
odzywał się telefon, Emily wiedziała, że to Gayle, która chce coś sprawdzić.
Najpierw Emily nie zwracała uwagi na to, że Gayle paple jak katarynka, nerwowo
się śmieje i zadaje wścibskie pytania. Tłumaczyła sobie, że ma prawo być
podekscytowana. Przeszła do porządku dziennego nad tym, że nigdy nie poznała
męża Gayle, potencjalnego ojca jej dziecka. Gayle twierdziła, że on ma mnóstwo
spraw na głowie, ale w stu procentach popiera jej pomysł. Kiedy telefon zaczął
dzwonić co godzina, Emily przełączała Gayle do poczty głosowej. Coraz częściej
zaczęła odczuwać niepokój i zrobiła się podejrzliwa. Z Gayle było coś nie tak. Emily
zaczęła się zastanawiać, jak wycofać się z umowy. Z przerażeniem myślała o dniu, w
którym przyjdzie jej oddać dziecko.
Czara goryczy przelała się na dwa tygodnie przed planowanym cesarskim
cięciem. Derrick poprosił Emily, żeby podjechała po niego do domu Gayle po pracy
w sobotę. Mieli wybrać się do oceanarium w Camden. Emily nie uprzedziła Gayle,
że zamierza zjawić się w jej domu. Nie miała siły na kolejną rozmowę z nią.
Zaparkowała na podjezdzie, podeszła do drzwi frontowych i zajrzała do środka przez
jedno z bocznych okien. Gayle stała w holu tyłem do Emily i rozmawiała przez
telefon.
Tak, to prawda mówiła do słuchawki. Jestem w ciąży. Wiem, wiem, prawie
nie przytyłam, ale znalazłam się nareszcie w gronie tych szczęściar, które będą mieć
dziecko.
Emily o mało nie spadła z werandy. Tylko wariatka mogła wpaść na pomysł,
żeby pozorować ciążę. Czy Gayle zamierzała udawać, że dziecko Emily jest jej
dzieckiem? Z tym Emily trudno było się pogodzić. Bakerowie zapewnili ją, że
dziecko się dowie, że zostało adoptowane. Mieli nawet zamiar powiedzieć mu o
Emily. Jak jeszcze Gayle zamierzała je okłamać?
Pędem wróciła do samochodu, szybko włączyła silnik i odjechała. Była tak
wzburzona, że zapomniała zostawić wiadomość Derrickowi. W jednej chwili pojęła
grozę sytuacji. Nie miała zamiaru oddać dziecka Gayle. Przestały się dla niej liczyć i
pieniądze, i rzekomo wspaniałe życie, jakie mogło wieść jej dziecko pod opieką
Gayle. Dlatego następnego dnia Emily zadzwoniła do niej z wiadomością, że lekarz
przesunął termin jej cesarki o dwa dni. Potem poprosiła o pomoc Arię, Hannę i
Spencer.
Emily!? zawołała Aria. Em, musisz to zobaczyć!
Emily poszła tam, skąd dochodził głos Arii. Trafiła do małego pokoju na końcu
korytarza.
Tylko spójrz! krzyknęła Aria, wyciągając rękę.
Emily się odwróciła. Zciany były pomalowane w zielono-żółte pasy. Na jednej z
nich namalowano pociąg wiozący cyrk. W oknach wagonów widać było lwa, tygrysa,
słonia i małpkę. Nad obrazkiem wisiał transparent z napisem: VIOLET , w którym
w miejscu O namalowano uśmiechniętą buzkę, a z T wyrastał kolorowy kwiat.
To był jej pokój wyszeptała Aria.
Emily łzy napłynęły do oczu. Przypomniała sobie, jak Bakerowie opowiadali jej,
że już urządzili pokój dla dziecka w kolorach odpowiednich zarówno dla chłopca,
jak i dziewczynki i że na ścianie zostawili miejsce na imię. Nie powiedzieli jej
jeszcze, na jakie imię się zdecydowali, twierdząc, że chcą najpierw zobaczyć
dziecko. Emily nie mogłaby wymyślić lepszego imienia dla swojej córeczki niż
Violet.
Jak tu ślicznie wyszeptała Emily, podchodząc do małej kanapy stojącej pod
oknem i siadając na poduszkach.
Na dywanie nadal widać było wgniecenia w miejscu, w którym stała kołyska i
stół do przewijania. Kiedy Bakerowie znalezli dziecko na progu swojego domu, na
pewno przynieśli je tutaj, żeby mogło spokojnie zasnąć. Chyba jednak nie ,
pomyślała Emily. Nie pierwszej nocy. Pewnie trzymali je w ramionach do świtu,
ciesząc się, że wreszcie ziściły się ich marzenia. I byli też przestraszeni. Może
jeszcze tej samej nocy zaplanowali przeprowadzkę, żeby nikt nie zadawał im zbyt
dociekliwych pytań i nie odebrał dziecka.
Nagle Emily zdała sobie sprawę z tego, że Bakerowie zrobili dla jej dziecka
wszystko, co w ich mocy. Przewrócili swoje życie do góry nogami, żeby tylko móc
je zatrzymać przy sobie. Szczęście jej córeczki było dla nich ważniejsze od
najbliższych im osób i własnego domu. To było warte więcej niż jakiekolwiek
pieniądze. Podjęła właściwą decyzję, powierzając im swoją córkę, Violet.
Och westchnęła Aria ze współczuciem, widząc łzy płynące po policzkach
Emily.
Przytuliła ją mocno. Emily odwzajemniła uścisk. Stały tak przez kilka minut.
Emily czuła jednocześnie szczęście i smutek. Cieszyła się, że dziecko trafiło do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]