[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ja też o tobie myślałem. W chwilach, kiedy moje myśli nie krążyły
wokół komory ciśnieniowej.
- To jest jeszcze oryginalniejsze wyznanie stwierdziła Abbey z lekką
kpiną w głosie.
ROZDZIAA CZWARTY
Tego dnia pogoda była bardziej sprzyjająca, a morze łagodniejsze.
Płetwonurkowie szybko uporali się z pracą, wyprzedzając znacznie
harmonogram. Wydobyli z dna więcej beczek, niż planowano.
Do popołudnia wszyscy wyczerpali czas, jaki wolno im było przebywać
pod wodą, ale kilku z nich nie widziało powodu, dla którego nie mieliby jeszcze
raz zejść na dół.
- Nie wiadomo, kiedy znowu będą tak doskonałe warunki - zwrócił się
jeden z mężczyzn do Johna.
- Wiesz, że nic nam nie grozi. Te limity czasu ustalono dla amatorów i
początkujących. My możemy jeszcze nurkować. I chcemy. Zależy nam na
premii - przekonywał.
- Nie -uciął John. - Są przepisy i dopóki ja jestem waszym szefem, nie
pozwolę ich złamać. Przykro mi, chłopcy, ale na dziś koniec roboty.
Abbey z zadowoleniem stwierdziła, że nikt nawet nie próbował z Johnem
dyskutować. Najwyrazniej mężczyzni zdawali sobie sprawę, że i tak nic by nie
wskórali.
- Jeszcze przez jakąś godzinę zostaniemy na morzu - poinformował ją
John. - Zejdę na dno i sprawdzę stan robót.
- Zejdę z tobą - zaproponowała.
- Nie. Może jesteś bardzo dobrym płetwonurkiem, ale amatorką, a to jest
nurkowanie profesjonalne. Zupełnie inna zabawa.
- Nie uważam tego za zabawę - obruszyła się. - Nurkowałam na
większych głębokościach niż tutaj, i w znacznie gorszych warunkach
pogodowych. Schodziłam też do wraków. W gabinecie mam dziennik swoich
wypraw, możesz sam sprawdzić. Nie mam takiego doświadczenia jak ty,
zawodowiec, ale w żadnym wypadku nie jestem amatorką. Nawiasem mówiąc,
nie powinieneś nurkować w pojedynkę.
Przypuszczalnie ten ostatni argument go przekonał.
- O ile będziesz płynąć za mną, robić to, co powiem, i...
- Oby nigdy do tego nie doszło, ale pewnego dnia może się zdarzyć, że
będę musiała udzielić pomocy medycznej pod wodą. Powinnam wiedzieć, jak
tam jest.
- Dobrze, chodz ze mną - odparł zrezygnowany. -Wiem, że masz ze sobą
kombinezon. I jeszcze jedną sprawa: poruszasz się tylko na zewnątrz wraku. Nie
próbuj wchodzić do środka, to jest dalej niebezpieczne. Ja muszę zajrzeć na
moment do ładowni, ale ty zaczekasz na zewnątrz.
- Zrozumiałam.
Abbey lubiła nurkować, ale schodzenie pod wodę z Johnem sprawiało jej
szczególną przyjemność. Tę czynność otaczała atmosfera osobliwej intymności.
Dwie samotne postaci zanurzone w bezkresnych wodach oceanu...
Obejrzała kadłub wraka i czekała, aż John opuści ładownię. Wypłynął,
układając kciuk i palec wskazujący w kształt kółka, po czym skinął na nią, by
się do niego zbliżyła. Objął ją w talii i opłynęli biodro w biodro cały statek.
Pokazywał jej wszystko, co jego zdaniem zasługiwało na uwagę. Gdy zaczęli
wracać na powierzchnię, Abbey wyciągnęła ustnik i gestem poleciła mu, by
zrobił to samo. Pocałowała go. John ścisnął jej dłonie. Założyli z powrotem
ustniki i powoli się wynurzyli.
- Nikt nigdy nie całował mnie pod wodą - powiedział, gdy znalezli się na
gumowej platformie. - Próbowałem już różnych rzeczy, ale tego nigdy.
- Podobało ci się? - spytała kokieteryjnie Abbey.
- O tak, nawet bardzo. Dlaczego to zrobiłaś?
- Sama się nad tym zastanawiam. Chyba po prostu miałam ochotę.
- Nie będzie łatwo, jeśli będziemy musieli zanurzać się pod wodę, ilekroć
zapragniemy chwili intymności - stwierdził John.
Tego wieczoru czekało go jeszcze wiele zajęć. Abbey nie była zdziwiona,
bo nieraz już widziała szefów płetwonurków przy pracy.
- Wybacz, ale muszę zostać - oznajmił, gdy wsiadała na motorówkę, która
miała ją odwiezć na nabrzeże.
- Skłamałabym, mówiąc, że nie ma sprawy - odrzekła. - Ale rozumiem, że
masz sporo obowiązków. Jeszcze niejeden wieczór przed nami. Posiedzę w
pokoju i napiszę maile do brata i bratanic.
Brakowało jej Johna. Gdy wstała od komputera, uświadomiła sobie, że
choć zna go zaledwie od kilku dni, stal się już kimś bardzo ważnym w jej życiu.
Oczywiście, w pewnym stopniu dlatego, że razem pracują.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]