[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opuszczona niedawno siedziba Mastreguloj. Przytrzymywał więc łódz jedną nogą i
czekał do chwili, gdy zjawił się strażnik z charakterystycznym znakiem słońca wyszytym
na płaszczu. Rybak ze zdziwieniem odebrał umówioną zapłatę i odpłynął szybko,
mrucząc coś pod nosem. Strażnik przywołał jeszcze jednego żołnierza. Odebrano
Jasonowi miecz i szybko dostarczono do sali audiencjonalnej Hertuga.
- Zdrajca! - wrzasnął Hertug rezygnując z ceremoniału. - Knowałeś, by zabić mych ludzi i
uciec, ale mam ciÄ™ wreszcie...
- Daj spokój! - oznajmił Jason z irytacją i strząsnął z siebie dłonie strażników. -
Powróciłem tu z własnej woli, a to powinno coś znaczyć, nawet w Appsali. Zostałem
porwany przez Mastreguloj, którym pomagał zdrajca z twojej własnej straży.
- Jego imiÄ™!
- Benn't. Zmarł tragicznie, zadbałem o to. Twój zaufany dowódca sprzedał cię
konkurencji, która chciała, żebym dla nich pracował, ale się nie zgodziłem. Nie podobała
mi się ta ich banda i odszedłem, zanim zaczęli robić mi propozycje. Ale przyniosłem
próbkę. - Wyciągnął szklaną kulę z kwasem i straż cofnęła się z okrzykiem przerażenia.
Nawet Hartug pobladł.
- Paląca woda! - wykrztusił.
- Otóż to. A gdy tylko zdobędę nieco ołowiu,
stanie się to częścią ogniwa mokrego, które właśnie wynajduję. Ale muszę stanowczo
stwierdzić, że mam już dość tego ciągłego porywania. Wszyscy w Appsali naprzykszają
mi się, a ja mam pewne plany na przyszłość. Odeślij tych ludzi, a opowiem ci o nich.
Hertug nerwowo przygryzł wargę i spojrzał na strażników.
- Wróciłeś - powiedział do Jasona - ale dlaczego?
- Dlatego, że potrzebuję cię w równym stopniu, jak ty mnie. Masz mnóstwo ludzi,
pieniędzy, masz siłę. A ja mam wielkie plany. A teraz odeślij służbę.
Na stole znajdowała się misa pełna krenoj. Jason wygrzebał najświeższe i odgryzł
kawałek. Hertug myślał intensywnie.
- Wróciłeś - powtórzył. Najwidoczniej ów fakt zdziwił go niepomiernie. - No to
porozmawiajmy.
- Ale sami.
- Opuśćcie komnatę. - rozkazał, ale na wszelki wypadek polecił, by podano mu gotową
do strzału kuszę. Jason zignorował to, nie spodziewał się niczego innego. Podszedł do
zle oszklonego okna i popatrzył na miasto rozrzucone na wyspach. Niepogoda wreszcie
minęła i słabe słońce oświetlało poczerniałe od deszczu dachy.
- Czy chciałbyś, żeby to wszystko było twoje zapytał. Mów. - Małe oczka Hartuga
rozbłysły.
- Wspomniałem już o tym, ale teraz mówię zupełnie poważnie. Mam zamiar zdradzić ci
wszystkie tajemnice wszystkich klanów na tej przeklętej planecie. Mam zamiar pokazać
ci, jak d'zertanoj destylujÄ… ropÄ™ naftowÄ…, jak Mastreguloj produkujÄ… kwas siarkowy, jak
Trozelligoj robiÄ… silniki. Potem mam zamiar
ulepszyć waszą broń i wprowadzić tak wiele nowych jej rodzajów, jak tylko zdołam.
Uczynię wojnę tak straszliwą, że stanie się niemożliwa. Oczywiście, wojny będą, ale
twoje oddziały zawsze będą zwyciężać. Zniszczysz konkurentów jednegp po drugim,
zaczynając od najsłabszego, aż wreszcie zostaniesz panem całego miasta, a potem
całej planety. Wszystkie skarby świata będą twoje, a wieczory urozmaicą ci straszliwe
katusze, jakie będziesz zadawać swoim wrogom. Co na to powiesz?
- Supren la PerssonDj! - wrzasnął Hertug zrywając się na równe nogi.
- Przypuszczałem, że to właśnie powiesz. Jeżeli mam tu jeszcze tkwić, przez czas jakiś,
to pragnę zadać temu systemowi kilka dotkliwych ciosów. Do tej pory wiodło mi się nie
najlepiej i najwyższa pora, by ten stan zmienić.
Rozdział 14
Dni stawały się coraz dłuższe, deszcz ze śniegiem zmienił się w deszcz, a pózniej ustały
i deszcze. Ostatnie chmury wiatr popędził nad morze i nad Appsalą zajaśniało słońce.
Otwarły się pączki, rozkwitły kwiaty napełniając powietrze aromatami, a z nagrzewającej
się wody kanałów również unosiły się aromaty, mniej jednak przyjemne. Jason miał
bardzo mało czasu, by zwrócić na to uwagę, pracował bowiem do pózna nad nowymi
wynalazkami. Zarówno prace badawcze, jak i rozwój produkcji były kosztowne i kiedy
rachunki zbytnio wzrosły, Hertug drapał się w brodę mrucząc o starych, dobrych
czasach. Wtedy Jason musiał rzucać wszystko i robić jakiś nowy cud. Lampa łukowa
była jednym z nich, następnie zaś piec łukowy, który bardzo pomagał w pracach
metalurgicznych i niezwykle uszczęśliwił Hertuga, zwłaszcza gdy zorientował się, jak
wynalazek ten jest przydatny do tortur. Przypiekał w nim schwytanego Trozelligo tak
długo, aż wreszcie jeniec powiedział wszystko, co chcieli wiedzieć. Kiedy ta nowość już
się opatrzyła, Jason wprowadził galwanizację, która pomogła napełnić
skarbiec zarówno dzięki handlowi biżuterią, jak również fałszerstwom monet.
Jason zachowując wyjątkowe środki ostrożności otworzył szklaną kulę Mastreguloj i z
satysfakcją stwierdził, że istotnie zawiera ona kwas siarkowy. Dzięki niemu zbudował
ciężką, ale wydajną baterię akumulatorową. Wciąż wyprowadzany z równowagi próbą
porwania, poprowadził atak na barkę Mastreguloj i zdobył pokazny zapas kwasu, jak
również zestaw innych chemikaliów. Wypróbowywał je w każdej wolnej chwili.
Przeprowadził kilka nieudanych eksperymentów, ale wreszcie musiał dać sobie spokój.
Technologia produkcji prochu strzelniczego najwyrazniej wyleciała mu z pamięci.
Przygnębiło go to, ale niezmiernie uradowało jego pomocników, którzy, by uzyskać
saletrę, musieli przerzucać stare kupy gnoju.
Wykorzystując poprzednie doświadczenia, o wiele większy sukces odniósł w dziedzinie
caroj i maszyn parowych i skonstruował lekki, choć mocny okrętowy silnik parowy. W
wolnych chwilach wynalazł ruchome czcionki, telefon i głośnik, który w połączeniu z płytą
gramofonową, tworzył cuda na uroczystościach religijnych przekazując głosy duchów.
Do silnika okrętowego opracował również śrubę napędową, a obecnie pochłonięty był
budową parowej katapulty. Dla własnej przyjemności umieścił w swym pokoju aparat
destylacyjny, dzięki któremu miał zapewnioną stałą dostawę dość ordynarnej, ale
skutecznej brandy.
- W gruncie rzeczy sprawy nie wyglądają tak zle - rzekł, rozpierając się wygodnie w
swym wyściełanym fotelu i pociągając ze szklaneczki łyk swego najnowszego i
najlepszego produktu. Dzień był gorący i wy-
ziewy unoszące się z kanałów zapierały dech w piersiach, ale teraz wieczorna bryza,
która wpadała przez otwarte okna była chłodna i orzezwiająca. Jason właśnie
skonsumował doskonały stek upieczony na wynalezionym przez siebie ruszcie i podany
z puree z krenoj oraz z chlebem wypieczonym z mÄ…ki zmielonej w niedawno
wynalezionym młynie. Ijale śpiewała w kuchni zmywając naczynia, Mikah zaś pracowicie
oczyszczał rurki aparatu destylacyjnego.
- Naprawdę nie masz ochoty wypić ze mną jednego? - zapytał Jason, czując
przepełniającą go miłość do rodzaju ludzkiego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]