[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czemu palę tych ludzi. Wytłumaczyłem mu, że poszukuję tajemnej pieśni, która może
zapewnić człowiekowi nieśmiertelność poprzez ogień. Błagał, bym przestał palić ludzi.
Powiedział, że jeśli tylko tego zaniecham, spróbuje odszukać dla mnie tę pieśń. Hm, cóż
warta była taka oferta? Byłem niemieckim oficerem, eksperyment zaś był prowadzony na
osobiste polecenie Führera, wiÄ™c odpowiedziaÅ‚em: nie.
Jednakże w końcu ten sam rabbi powrócił do mnie. Powiedział, że rozpuścił wieść po
obozach i że we Flossenburgu jest pewien młody %7łyd, profesor muzykologii, który powie mi
wszystko, co chciałbym wiedzieć.
Otto zaproponował Lloydowi jeszcze trochę brandy, lecz ten przykrył dłonią kieliszek.
Wystarczająco zle się czuł przebywając z Ottonem w jednym pomieszczeniu, by jeszcze
musieć przyjmować jego gościnność.
Otto mówił:
Młody profesor był autorem monografii Wagnera i zródeł jego muzyki. Słyszał on,
że Wagner miał wyrazić zainteresowanie napisaniem opery opartej na nordyckiej
pogrzebowej pieśni ognia, lecz nie był przekonany, czy kiedykolwiek ją skomponował.
Wiadomo, że pieśń zaginęła w ósmym wieku w okresie migracji wikingów. Księga
Salamandry, zawierająca rany z tekstami wszystkich pieśni, wysłana została morzem z
Tollund do Anglii, lecz okręt zatonął podczas zimowego sztormu. Jednakże wrak musiał
zostać wyrzucony na brzeg gdzieś na północnym wybrzeżu Niemiec, a księga uratowana.
Ponownie pojawiła się w Bawarii w siedemnastym stuleciu.
Niezwykle okrężną drogą i po dokonaniu wielu wątpliwej czystości transakcji trafiła
ona do rąk burmistrza Bambergu, Johanna Juniusa, którego od dłuższego czasu fascynowała
alchemia i sekret wiecznego życia. Niezwykle pomyślną koleją losu miał on już w posiadaniu
jedną z obdarzonych największym mistycznym znaczeniem relikwii, podstawową dla badań
nad wiecznym żywotem czarę, w której Poncjusz Piłat umył ręce po osądzeniu Jezusa
Chrystusa.
W jaki sposób Junius zdobył czarę, nikt nie wie. Lecz swoją życiodajną mocą ustępuje
ona jedynie Zwiętemu Graalowi. Pierwotnie została odlana z przetopionych amuletów
salamander z Tollund, za pomocą których ludność tamtego regionu zyskiwała wieczny żywot.
Stamtąd w drodze sprzedaży, kradzieży i wymiany trafiła do Judei, gdzie ostatecznie pojawiła
się w 32 roku naszej ery. Członek hebrajskiej starszyzny podarował ją rzymskiemu
prokuratorowi, Piłat zaś jeszcze bardziej powiększył jej moc, czyniąc z niej symbol
ostatecznego odstępstwa.
Junius przetłumaczył nordyckie runy i poprosił miejscowego złotnika o odlanie z
fragmentu misy amuletów a więc tego, czym pierwotnie była. Z początku
eksperymentował, poddając działaniu ognia żywe koty i psy. Jak chce legenda, w końcu udało
mu się stworzyć kota, którego nikt nie mógł zabić.
Jednakże Juniusa zadenuncjowali sąsiedzi. Został aresztowany i postawiony przed
sądem pod zarzutem czarnoksięstwa. Poddano go torturze śruby, imadła i strappado i w końcu
oczywiście się przyznał. Wszystko, byle tylko uciec przed dalszym bólem! Został spalony na
stosie i wiadomo, że wył i śpiewał, gdy pożerały go płomienie. Być może poczciwym
tropicielom czarownic z Bambergu udało się go zabić; być może nie. Lecz legenda głosi, że w
kilka tygodni pózniej poczęto widywać go w rozmaitych miastach Bawarii bladego i dziwnie
zmienionego na twarzy.
Lloyd nic nie odpowiedział. Niemal niemożliwe wydało mu się prowadzić towarzyską
rozmowę z kimś, kto z całym spokojem przyznawał, iż spalił tysiące niewinnych ludzi dla
sprawdzenia jakiejś mistycznej teorii, choćby nie wiadomo jak doniosłej. Nie była ona warta
ani jednego spośród tych żywotów. Ani jednego. Lecz któż dzisiaj o nich pamiętał?
Otto mówił dalej:
Księga Salamandry, amulety i pozostały fragment czary Piłata, jak również
wszystkie notatki Juniusa były zamknięte na ratuszu w Bambergu przez dwieście lat. Lecz w
listopadzie 1882 ktoś, nie wiemy kto, je odnalazł. Mógł to być epidemiolog nazwiskiem
Giinther Hammer lub astrolog znany tylko jako Stange. Ktokolwiek to był, musiał zaliczać się
do fanatycznych wielbicieli Ryszarda Wagnera, gdyż z miejsca wysłał mu to wszystko wraz z
długim, nie podpisanym listem, w którym prosił, by Wagner posłużył się tym do zyskania
nieśmiertelności.
Ryszard Wagner w ostatnim roku swego życia począł niedomagać. Rozumie pan, słabe
serce. W liście ów Hammer lub Stange pisał doń: Zagraj te melodie, o Mistrzu, a będziesz
żył wiecznie . Nordyckie pieśni wywarły na Wagnerze głębokie wrażenie. Były takie
barbarisch, takie potężne! Jednak zupełnie opacznie zrozumiał intencje swego dobroczyńcy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]