[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odwinęła drugi obraz. Ten pejzaż przedstawiał plażę i morze.
- Ten też jest piękny.
R
L
T
- To moja pamiątka. Wezmę go do domu i będę na niego patrzeć. To będzie nama-
calny dowód na to, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.
Lukas wziął obraz i postawił obok pierwszego, następnie usiadł na łóżku koło Iso-
bel.
- Przyjmę ten obraz nie tylko dlatego, że jest piękny, lecz dlatego, że jest to prezent
od ciebie.
- Chciałabym, żebyś tam jutro nie jechał, Lukas - powiedziała, po czym posłała mu
błagalne spojrzenie.
- Boisz się, że mnie zabiją?
- Oczywiście!
- Zostałem wychowany w twardej szkole. Potrafię o siebie zadbać. I nie jestem tak
głupi, by jechać tam w pojedynkę. Andres i moi ochroniarze będą w odwodzie na wszel-
ki wypadek.
Lukas spojrzał jej w oczy, jakby usiłując wybadać jej nastrój, po czym wziął ją w
ramiona i przytulił.
- Nie martw siÄ™, Isobel!
- Nic na to nie poradzę. Tej nocy będę miała koszmary.
- Mam na to lekarstwo - wyszeptał.
- Kakao?
Z jego gardła wydobył się stłumiony śmiech.
- Raz próbowałem kakao w Anglii, ale wątpię, czy mamy je tutaj. Moje lekarstwo
jest jeszcze przyjemniejsze, Isobel - dodał takim tonem, że serce zaczęło jej gwałtowniej
bić. - Muszę iść i powiadomić Spiro, o której godzinie zamierzam wyjechać.
Musnął ustami jej wargi i pogładził po włosach.
Isobel leżała w łóżku, marszcząc brwi. Może kiedy indziej tak by się nie stało i
walczyłaby ze sobą dłużej. Jednak jutro Lukas będzie narażał życie, usiłując schwytać
złoczyńcę. Isobel zadrżała, wiedząc, że tej nocy co najmniej z kilku powodów nie ma co
liczyć na sen. Mogła otwarcie poprosić Lukasa, żeby został i spędził z nią tę noc. Byłby
to najlepszy sposób na wszystkie koszmary, a pewnie też i na wiele innych rzeczy. Do-
świadczenie czegoś takiego jak porwanie umożliwiło jej zobaczenie wszystkiego w od-
R
L
T
powiedniej perspektywie i zrozumienie, że życie jest nie tylko krótkie, lecz że również
może być urocze, jeśli ona, Isobel, nadmiernie go nie skomplikuje.
Podeszła do okien werandy, sprawdziła, czy są dobrze zamknięte, po czym wróciła
do łóżka, wzięła książkę i usiadła na posłaniu. Skoro Lukas nie miał zamiaru wrócić, to i
tak czeka ją bezsenność. Ale może przynajmniej poczytać i zostawić włączoną lampkę
nocnÄ….
Pogrążyła się w lekturze, jednak po chwili ze zdziwieniem podniosła wzrok znad
książki. Do pokoju wszedł Lukas i bardzo ostrożnie zamknął za sobą drzwi.
- Tak jak myślałem, nie mamy kakao - oświadczył, zbliżając się do jej łóżka z
utkwionym w nią wzrokiem. - Tak więc musimy przetestować moje drugie lekarstwo.
Isobel koniuszkiem języka oblizała wargi, które nagle zrobiły się suche.
- Nie powiedziałeś dokładnie, co to jest...
Lukas porwał ją w ramiona. Ich wargi złączyły się, ich języki dotykały się. Rozbie-
rał ją powoli. Najpierw zdjął jej koszulę, potem biustonosz.
- Marzyłem o tym - szeptał jej od ucha.
Zaczął całować jej kształtne, miękkie piersi, a Isobel wzdychała z rozkoszy. Jego
dłonie ślizgały się po całym jej ciele. Gorączkowo, drżącymi palcami rozpinała guziki
jego koszuli.
Oczywiście, że go pragnęła. Pragnęła go cały czas, tylko wolała walczyć z pożąda-
niem, zamiast mu się poddać. Teraz wydawało jej się to absurdalne. Przecież wszystko
musiało się tak skończyć. To było silniejsze od nich. Jej ciałem wstrząsały dreszcze roz-
koszy. Jeszcze nigdy nikt nie obudził w niej takiego ognia.
Ujęła jego twarz w dłonie i spojrzała mu w oczy błagalnie.
- Lukas, kochaj siÄ™ ze mnÄ…. Teraz...
Ich ciała połączyły się i niejako bez udziału ich woli znalazły harmonijny rytm,
jakby znały się od dawien dawna...
R
L
T
ROZDZIAA ÓSMY
Kolejny raz Isobel słyszała dzwięk śmigieł helikoptera o świcie. Zmówiła modli-
twę, prosząc o bezpieczną podróż Lukasa i o to, by udało mu się z tej wyprawy wyjść bez
szwanku. Wsunęła się z powrotem do łóżka, zamierzając położyć się jeszcze tylko na
chwilę, lecz obudziła się kilka godzin pózniej, gdy słońce było już dość wysoko na nie-
bie. W pośpiechu zaczęła się ubierać, spodziewając się, że Eleni już od dawna czeka na
nią ze śniadaniem.
Czesała właśnie włosy, gdy rozległo się lekkie pukanie i w drzwiach pojawiła się
twarz starszej kobiety.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Oczywiście - odpowiedziała Isobel wesoło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]