[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciwe zazdrości zwyczajem aktorów także publiczność na
świadków brało: jakiż zapał budziło to w duszach, jakiego
bodzca mówcom dodawało!..." *
...Nie mówimy o cichym i spokojnym zajęciu, które zado-
wala się uczciwością i umiarkowaniem; lecz owa dawna, wiel-
ka i słynna wymowa jest wychowanką swawoli, którą głupcy
nazywają wolnością, jest towarzyszką buntów, podżegaczką nie-
okiełznanego ludu, wyzutą z posłuszeństwa i powagi, upartą,
płochą, zuchwałą, która się w dobrze urządzonych państwach
nie pojawia. O jakimż bowiem lacedemońskim lub kreteń-
skim mówcy kto słyszał? A państwa te miały posiadać bardzo
surową dyscyplinę i bardzo surowe prawa. Nie słyszeliśmy
o wymowie nawet u Macedończyków i Persów ani u żadnego
innego narodu, który ujęty był w regularne rządy. Kilku mów-
ców mieli Rodyjczycy, bardzo wielu Ateńczycy, u których
wszystko było w mocy ludu, wszystko w mocy ludzi niedoś-
wiadczonych, wszystko żeby się tak wyrazić w mocy
wszystkich. Nasze także państwo, jak długo jeszcze było bez
przewodnika, jak długo zużywało się w partyjnictwie, niesnas-
kach i rozterkach, jak długo nie było ani spokoju na forum,
ani zgody w senacie, ani umiarkowania w trybunałach, ani
szacunku przed przełożonymi, ani ograniczenia władzy urzęd-
ników wydało bez wątpienia silniejszą wymowę, tak jak le-
żąca jeszcze ugorem ziemia wydaje niektóre bujniejsze zioła.
Jednak wymowa Grakchów nie była tyle warta dla państwa,
żeby miało znosić także ich ustawy, a Cyceron, tak marnie
ginąc, zbyt drogo swą sławę mówcy okupił.
* Brak końca mowy Sekundusa i początku mowy Maternusa.
Nawet to, co dziś jeszcze z dawnego forum mówcom pozo-
stało, dowodzi, że państwo nie jest bez błędów ani uporządko-
wane do tego stopnia, jakby można było sobie życzyć. Któż
bowiem wzywa nas na pomoc prócz winnego albo nieszczęśli-
wego? Jakie municypium oddaje się w naszą klientelę prócz
takiego, które niepokojone jest przez sąsiedni lud albo domo-
wą niezgodę? Jakiej bronimy prowincji prócz złupionej i uciś-
nionej? A przecież byłoby lepiej nie mieć powodu do skarg, niż
żądać wymiaru sprawiedliwości. Gdyby więc znalazło się ja-
kieś państwo, gdzieby nikt nie popełniał błędów, mówca był-
by zbędny między niewinnymi jak między zdrowymi lekarz.
Jak jednak najmniej ma zastosowania i najmniejsze czyni po-
stępy sztuka lekarska wśród tych ludów, które cieszą się naj-
tęższym zdrowiem i najżywotniejszą siłą fizyczną, tak mniej-
sza jest cześć mówców i mniej błyskotliwa ich sława wśród
dobrych obyczajów i ludzi gotowych do posłuszeństwa wobec
władcy. Wszak po cóż rozwijać szeroko swe zdanie w senacie,
kiedy najlepsi szybko na nie się godzą? Po co wygłaszać licz-
ne mowy przed ludem, kiedy o sprawach publicznych radzi
nie tłum niedoświadczony, lecz człowiek najmędrszy i sam je-
den? Po co oskarżać na ochotnika, skoro tak rzadko i tak
umiarkowanie się błądzi? Po co podejmować się wzbudzają-
cych nienawiść i przekraczających miarę obron, skoro łagod-
ność sędziego idzie na rękę zagrożonym? Wierzcie mi, prze-
zacni i ile tego potrzeba wymaga najwymowniejsi
mężowie: gdybyście wy urodzili się w dawnych wiekach albo
podziwiani przez nas przodkowie w naszej epoce i gdyby bóg ja-
kiś żywoty i czasy nagle pomieniał, ani wam by nie zbywało
na tej najwyższej chwale i sławie wymowy, ani tamtym na
umiarkowaniu i słusznym ograniczeniu; teraz, ponieważ nikt
nie może równocześnie osiągnąć wielkiego rozgłosu i wielkie-
go spokoju, niech każdy używa korzyści swego wieku bez
uwłaczania innemu."
Maternus skończył, a wtedy rzekł Messala: ,,Były w twej
mowie wywody, którym mógłbym się sprzeciwić, były inne,
które chciałbym słyszeć szerzej omówione, gdyby już dzień
nie miał się ku schyłkowi." Kiedyś pózniej rzecze Mater-
nus stanie się według twego upodobania i jeżeli się coś
w tym moim wykładzie wydało niejasne, znów nad tym bę-
dziemy rozprawiali." Równocześnie powstał, uściskał Apra
i rzekł: Ja ciebie oskarżę przed poetami, a Messala przed
zwolennikami starożytności." A ja rzekł tenże
oskarżę was przed retorami i nauczycielami deklamacji." Za-
częli się śmiać i rozeszliśmy się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]