[ Pobierz całość w formacie PDF ]
On już pojechał.
Mam nadzieję, że nie zamierza tłuc się nocą do Londynu.
Nie. Za moją namową postanowił przespać się w hotelu w
Llangollen.
Jeszcze przed przyjazdem tutaj definitywnie zerwałam z tym
człowiekiem.
Wiem, Lindsay. Najwyrazniej trudno mu pogodzić się z odmową.
To chyba bardziej kwestia zranionej dumy. Wątpię, czy ktoś
kiedykolwiek odrzucił względy Andrew Barlowa. Ale jego przyjazd nie
poszedł na marne.
Co masz na myśli?
Przynajmniej się przekonałam, że Andrew naprawdę już nic dla
mnie nie znaczy. Przybyłam tutaj ze świadomością, że mój związek się
skończył, ale nie byłam pewna swoich uczuć, jeśli wiesz, o co mi chodzi.
Cóż, moim skromnym zdaniem najlepszym lekiem na złamane
serce jest nowa miłość.
Lindsay uśmiechnęła się, słysząc to stwierdzenie.
Gdzie Aidan?
Pojechał do domu, kiedy tylko dowiedział się, kto jest twoim
gościem. Zapewniłem go, że odwiozę cię do twojego mieszkania.
Dzięki, Henry, ale nie zamierzam tam wracać.
Czemu spodziewałem się właśnie takiej odpowiedzi? Chodz,
podrzucę cię na miejsce. Megan może trochę pobyć sama.
Prawie w milczeniu ruszyli do domu Aidana. W pewnej chwili Henry
z ukosa spojrzał na Lindsay.
Jakoś nie zdążyłem spytać Aidana o powód waszego dzisiejszego
przyjazdu. Chyba nie zjawiliście się tylko po to, żeby mnie powiadomić
o narodzinach córeczki Clarrie, choć oczywiście to wspaniała
wiadomość.
Masz rację, Henry, nie dlatego do ciebie wpadliśmy.
Powiesz mi wreszcie, w czym rzecz?
Jasne. Chociaż intuicja mi mówi, że i tak wiesz...
Wysiadła z auta na poboczu drogi, u szczytu schodów. Na dworze
było już prawie ciemno, a jedna umocowana na ogrodzeniu latarnia
ledwie rozjaśniała mrok, toteż Lindsay schodziła na dół powoli i
ostrożnie. Jeszcze zanim dotarta do drzwi, psy ogłosiły jej przybycie.
Zastukała, a one nadal szczekały w środku, lecz nikt nie otwierał.
Czyżby Aidana nie było? Rzeczywiście, nie widziała na górze
landrovera, wiedziała jednak, że wieczorem Aidan parkował samochód
od frontu.
Musi tutaj być, pomyślała z rozpaczą. Koniecznie chciała się z nim
zobaczyć. Tu i teraz. Nie miała pojęcia, co on sobie myśli po tym
niespodziewanym przyjezdzie Andrew. Może nawet uznał, że ona
zamierza wrócić do Londynu i odgrzać dawny romans. Zabębniła pięścią
w drzwi, a psy znów zaczęły ujadać jak szalone.
Właśnie zamierzała odejść, przekonana, że Aidana nie ma w domu,
gdy nagle usłyszała za plecami jakiś dzwięk i błyskawiczne się
odwróciła. Aidan wyłonił się z mrocznego ogrodu i szedł w jej stronę.
Aidanie, och, Aidanie jęknęła z ulgą. Już myślałam, że gdzieś
pojechałeś.
Chciałem się przejść wyjaśnił i jednym ostrym słowem uciszył
rozszczekane psy.
Bez Skippera i Jessa? spytała zdumiona. Aidan nigdzie się bez
nich nie ruszał.
Musiałem spokojnie przemyśleć to i owo. Zatrzymał się przed nią
i uważnie spojrzał jej w oczy.
Lindsay zauważyła przelatującą nad jego głową ćmę, która następnie
zaczęła krążyć wokół zapalonej latarni.
Doszedłeś do jakichś wniosków?
Nie wiedziałem, co o tym wszystkim sądzić. Aidan wziął głęboki
oddech. Jeśli przyszłaś mi powiedzieć, że zmieniłaś plany, to
moglibyśmy załatwić to szybko?
Och, Aidanie, naprawdę sądzisz, że po to tu jestem?
Delikatnie dotknęła jego policzka. Szorstki zarost przypominał o tym,
że dzień, który właśnie się kończył, był długi i pracowity.
Już ci powiedziałem, że nie wiem, jak ocenić to, co zaszło.
Chwycił jej dłoń i przytrzymał przy swojej twarzy. Gest ten był wyrazem
zarówno czułości, jak i rozpaczy.
Przecież ci mówiłam, że tamten związek uważam za zakończony.
Mówiłaś też, że nie jesteś pewna, czy przebolałaś zerwanie... a twój
były chłopak nagle pojawia się tu, jakby nigdy nic. Można sobie
pomyśleć Bóg wie co.
Jego przyjazd niczego nie zmienił. I tak już liczyłeś się dla mnie
tylko ty...
Co chcesz przez to powiedzieć, Lindsay? Aidan mocno ujął jej
obie dłonie.
%7łe cię kocham, Aidanie. Kocham cię całym sercem i pragnę zostać
z tobą. Dawniej rzeczywiście byłam zakochana w Andrew, lecz on sam
skutecznie zabił to uczucie. A kiedy poznałam i pokochałam ciebie,
zdałam sobie sprawę z tego, że miłość, którą ty we mnie obudziłeś, jest o
wiele głębsza i wspanialsza.
Chłonął te słowa, jakby to była najpiękniejsza muzyka, po czym
chwycił Lindsay w objęcia. W chwili, gdy jego usta spoczęły na jej
wargach, Lindsay pomyślała, że jest właśnie tu, gdzie powinna być w
ramionach Aidana. A gwałtowny przypływ pożądania, którego żar już
znała, tylko to potwierdził.
Całowali się długo i namiętnie, a gdy odsunęli się od siebie, aby
złapać oddech, pierwsza odezwała się Lindsay:
Henry o nas wie, Aidanie. Głos nieco jej zadrżał, gdy to mówiła.
Tak przypuszczałem. Nic o tym nie wspomniał, ale wydawał się
dziwnie zakłopotany, gdy ty weszłaś do gabinetu, żeby porozmawiać z...
z tym panem. Aidanowi najwyrazniej nie mogło przejść przez gardło
imię jej byłego narzeczonego.
Jak cię potraktował?
Powiedziałbym, że po ojcowsku.
Dzięki Bogu. Lindsay uśmiechnęła się w mroku. Coś mi się
wydaje, że Henry od samego początku orientował się w sytuacji. Co
więcej, bardzo możliwe, że on i Megan liczyli na właśnie taki rozwój
naszej znajomości. A teraz zacierają ręce z uciechy i wznoszą toast za
naszą wspólną przyszłość.
Sądzisz więc, że Henry nie będzie miał nic przeciwko temu, abym
nadal cię szkolił, moja praktykantko?
Spytałam go, a on powiedział, że to żaden problem, o ile nie
opuścimy się w pracy. A do tego na pewno nie dojdzie, prawda?
Jasne, że nie. Aidan znów przygarnął ją do siebie, czule cmoknął
w czoło i w czubek nosa.
Lubię takie zapewnienia.
Długo tulili się do siebie, bezpieczni w uścisku swoich ramion,
skąpani w nocnej ciszy. Dyskretnie przerywał ją jedynie szelest liści
poruszanych łagodnym, letnim wietrzykiem i dobiegające z oddali
pohukiwanie sowy. Lindsay miała przemożne wrażenie, że znajduje się
milion kilometrów od swojego niedawnego życia w wielkim, hałaśliwym
Londynie.
Dopiero tutaj znalazła swoje miejsce na ziemi i swoje szczęście.
Była tego całkowicie pewna. Niczego nie pragnęła bardziej jak tego, by
na zawsze pozostać właśnie tu, z tym mężczyzną.
Nie wiem, dlaczego nadal stoimy na dworze ze śmiechem
powiedział Aidan.
Tu jest bardzo romantycznie.
Rzeczywiście przyznał zgodnie. Ale chodzi mi po głowie coś
jeszcze bardziej romantycznego. Odwrócił się i otworzył drzwi, po
czym ujął dłoń Lindsay i wciągnął ją do wnętrza. Mam nadzieję, że
spodoba ci się mój pomysł.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]