[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obroncy oznaczalo zmniejszenie dziennej racji chleba do 180 gramow. Nie zabraklo za to
strawy duchowej, gdyz 11 wrzesnia, niemal po dwoch miesiacach oblezenia, do fortecy
przybyl ksiadz Vazguez Camarasa, udzielajac obroncom, z braku mozliwosci indywidualnej
spowiedzi, rozgrzeszenia ogolnego. Chwilowe odprezenie zwiazane z przybyciem ksiedza
wykorzystali niektorzy zolnierze do nawiazania slownego kontaktu z oblegajacymi.
Republikanscy milicjanci - rzadki to wypadek w tej wojnie, ktora znaczyly raczej przyklady
oblednego bestialstwa z obu stron, z przyznaniem wszelako niechlubnej palmy pierwszenstwa
lewicy- podarowali obroncom papierosy i podjeli sie przekazac wiadomosci ich rodzicom.
Po opuszczeniu twierdzy przez duchownego, republikanie podjeli kolejna probe zlamania
oporu nacjonalistow.
Wiedzac, ze polozenie obroncow jest bardzo ciezkie, po podlozeniu min pod dwie wieze
Alkazaru, rozpoczeli 18 wrzesnia atak. Jedna z owych wiec rzeczywiscie zostala wysadzona
w powietrze, co umozliwilo milicjantom wdarcie sie na dziedziniec, gdzie wywiesili
czerwona flage. Na szczescie jednak dla obroncow mina podlozona pod wieza polnocno-
wschodnia nie eksplodowala, niweczac tym samym ostateczny cel przedsiewziecia.
20 wrzesnia wieczorem - po wczesniejszej, nieudanej probie podpalenia Alkazaru - do Toledo
przybyl Francisco Largo Caballero (przywodca socjalistow hiszpanskich), domagajac sie
zdobycia twierdzy w ciagu 24 godzin.
Dzien pozniej ostateczne decyzje co do losow obroncow zapadaja rowniez po stronie
nacjonalistycznej. General Franco decyduje sie na odsiecz, nie majac zreszta poparcia w tym
wzgledzie ze strony wszystkich swoich wspolpracownikow.
23 wrzesnia wojska pod dowodztwem generala Iglesiasa Vareli (poszczegolnymi kolumnami
dowodzili pulkownicy: Cabanillas i Barron'y Ortiz) od polnocy ruszyly z pomoca obroncom
twierdzy. Ci drudzy byli zreszta znowu w powaznych opalach, gdyz oblegajacy podlozyli raz
jeszcze mine pod ocalala wieze. Zrobili to na tyle skutecznie, ze ta 25 wrzesnia runela do
Tagu. Twierdzy jednak nie zdobyto.
Dzien pozniej sytuacja zaczela sie nieco wyjasniac, bo oto Varela przecial droge laczaca
Toledo z Madrytem. Od tego momentu jedynym kierunkiem ucieczki dla powaznie juz
zagrozonych republikanow bylo poludnie.
27 wrzesnia, w godzinach rannych, obroncy Alkazaru po raz pierwszy ujrzeli przyjacielskie
wojska, gromadzace sie na polnocnych, nieurodzajnych wzniesieniach. W poludnie Varela
rozpoczal atak na Toledo, ktory w skutek zalamania sie niezdyscyplinowanej milicji
republikanskiej zakonczyl sie pelnym sukcesem; opanowano takze fabryke broni.
Varela wkroczyl do miasta 28 wrzesnia. Jego spotkanie z bohaterem Alkazaru, plk Moscardo,
przebieglo w nietypowy sposob. Otoz pulkownik stwierdzil wobec generala, ze nie ma mu nic
szczegolnego do zakomunikowania, uzywajac przy tym zwrotu ,sin novedad" (nic nowego),
ktory sluzyl 17-18 lipca 1936 roku za haslo wojskowym spiskowcom.
Byli obroncy tymczasem, po wyjsciu z twierdzy, oprocz docenienia waloru pomocy realnej ze
strony przybylych wojsk, nie zapomnieli rowniez o Tej, ktorej ,ich zdaniem - zawdzieczali
ocalenie. Nawiazujac do swego przebywania w czasie oblezenia w piwnicach twierdzy,
wznosili modly ku czci ,Podziemnej Dziewicy, Naszej Pani Alkazaru".
,Katolik", nr 9, 03.03.91r.
ZWARCI - SZYBCY- GOTOWI - BIS
Zalety pana prezydenta Lecha Walesy sa powszechnie znane. Jest to czlowiek skromny (choc
absolutnie sam obalil komunizm), precyzyjnie formulujacy swe natchnione mysli,
bezkompromisowy w wywiazywaniu sie z wyborczych obietnic.
Ponadto Lech Walesa pelniac funkcje prezydenta wszystkich Polakow (nie dotyczy to pana
Jaroslawa Kaczynskiego, ktorego sejmowe wystapienia ostentacyjnie bojkotowal, no ale -
zgodzmy sie - szef PC nie jest Polakiem) dal sie poznac jako maz stanu swiatowego formatu.
Jego koncepcje (NATO- bis, pomoc dla Rosji poprzez kraje Europy Srodkowej) zadziwily,
zadziwiaja i beda zadziwiac swym chlodnym realizmem i mistrzowskim wrecz przelozeniem
teorii na jezyk praktyki.
Bo pan prezydent Walesa jest praktykiem. Praktycznie odwdzieczyl sie wspolpracownikom,
ktorzy zapewnili mu prezydencki fotel, praktycznie dal nam po 100 milionow (a dorzuci
jeszcze po dwie duze banki, tak aby bylo 300), praktycznie jest nowym wcieleniem innego
znanego demokraty - Jozefa Pilsudskiego.
Obu panow lacza nie tylko wasy, czasowe miejsce zamieszkania i szczere przywiazanie do
monteskiuszowskiego trojpodzialu wladzy. Oto bowiem Lech Walesa, wzorem swego mniej
uzdolnionego mistrza, stworzyl Bezpartyjny Blok Wspierania Reform.
Idea przyswiecajaca powstaniu obu - przed i powojennego - BBWR-ow byla taka sama:
skupic w jednym szeregu przemyslowca, robotnika, chlopa, plebana i na dokladke kogos z
mniejszosci narodowych. A wszystko pod sztandarem uzdrowienia zycia politycznego,
spolecznego, moralnego, czyli tzw. sanacji (jest to rowniez termin stomatologiczny, patrz:
,sanacja jamy ustnej").
Mysle, ze BBWR - wersja ulepszona (z turbo- doladowaniem) czeka zycie dlugie i
szczesliwe. Juz widze te wiece poparcia, ta jednosc narodu skupionego wokol wodza, ba,
setek wodzkow, wodzusiow i wodzusiatek. Wszedzie bialo-czerwono, wszedzie gipsowe,
marmurowe, zelazne orly w koronie. I te portrety w gminnych siedzibach - duze, grozne,
marsowe, ale i rubaszne, takie swojskie, chwytajace za szczere, slowianskie serce.
Niestety czasem przemknie ulica jakis niedomyty ,oszolom" lub wraza jaczejka, nie godzaca
sie z
radosna rzeczywistoscia. Prosze sie nie martwic. Wszystko bedzie dobrze.
Nieprzystosowalnosc to wprawdzie grozna, podobnie jak schizofrenia bezobjawowa, choroba,
ale uleczalna. Jakis turnusik w miejscu odosobnionym (z obowiazkowym lowieniem ryb w
ramach reedukacji), jakies delikatne przetrzepanie skory (w kazdej rodzinie sie zdarza) i po
kuracji. A moze sie myle? Moze bezlitosny deszcz zmyje z powierzchni ziemi niekochane
dziecie? A niechby i zmyl! Wszak po deszczu czuc OZON.
,TO", nr 97, 5 lipca 1993r.
Sprawa z BBWR-em byla niepowazna, takoz i zostala przeze mnie potraktowana. Lech
Walesa natomiast okazal sie najgorszym rodzajem psuja w obozie kalekiej polskiej prawicy
(nawet nie wiem czy takowa w ogole jeszcze istnieje).
Dramatem Polski jest to, ze nie ma ona prawdziwej klasy politycznej przejetej interesami
narodu i panstwa (w tej kolejnosci). Rzadza nami napuszeni dyletanci bez zadnego zmyslu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]