[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i niedzielach, Sara stwierdziła, że Adrian chce ją zmusić,
aby się dostosowała do jego zasad i przekonań.
Spojrzała na palmę za kuchennym oknem i przypo
mniała sobie braterski pocałunek, jakim obdarzył ją Ad
rian poprzedniego wieczoru na lotnisku.
Na pewno mnie kocha, pomyślała, tylko nie potrafi tego
okazać ani wyrazić słowami. Powinien się wreszcie na
uczyć, że nie musi się tak starannie kontrolować na każ
dym kroku. Jest teraz najnormalniejszym człowiekiem.
Sam się wyleczył i musi zaufać uczuciom, zarówno włas
nym, jak i kobiety, która go kocha.
Sara wiedziała, że kocha Adriana, i jeden miesiąc sta
rannie aranżowanych spotkań niczego nie zmienił. Po raz
pierwszy w życiu miała absolutną pewność co do swoich
uczuć.
Tego wieczoru, kiedy zadzwonił, była w domu. Ostat-
OCZEKIWANIE 215
nio zawsze była w domu, nie z braku towarzystwa czy
okazji, lecz dlatego, iż bała się, że Adrian zadzwoni i jej
nie zastanie. Nie chciała, żeby się denerwował; zależało jej
na tym, aby wiedział, że na niego czeka.
Rozmowa telefoniczna nie różniła się zbytnio od in
nych.
- Jaki miałeś lot do Seattle? - spytała uprzejmie.
- Zwietny. - Adrian zawahał się. - Jadłaś kolację?
- Tak, zrobiłam sobie sałatę. - Przez chwilę Sara zasta
nawiała się, co by jeszcze dodać. - I wypiłam kieliszek
wina.
- A ja poszedłem do baru i napiłem się piwa.
Przynajmniej wyszedłeś z domu, pomyślała z irytacją
Sara. A ja muszę tkwić tu od piątej, bo nigdy nie wiem,
o której zadzwonisz. I boję się, że gdybyś mnie nie zastał,
uznałbyś to za dowód, że nie można mi ufać.
- To fajnie - stwierdziła wesoło. - A jak nowa książka?
- Dobrze. Usiłuję wymyślić jakiś sposób, żeby upro
ścić pewne wątki w rozdziale czwartym, nie zdradzając
zbyt wielu informacji. Ta książka jest znacznie łatwiejsza
od Fantoma".
Nic dziwnego, pomyślała Sara. Druga książka nigdy nie
jest już tak bardzo osobista. Fantom" był pewną formą
ekspiacji, a druga powieść to tylko literacka fikcja, choć
Sara nie wątpiła, iż dorówna poziomem pierwszej. Adrian
umiał pisać.
- A propos zdradzania informacji - zaczęła zdecydo
wanie Sara.
Adrian na chwilę wstrzymał oddech.
- Tak?
216 OCZEKIWANIE
- Właśnie się zastanawiałam nad naszym dalszym ży
ciem. Mam na myśli to, że minął miesiąc, a ja chciałabym
wiedzieć, czy podjąłeś jakąś decyzję.
- O czym?
- O nas! - Sara z trudem nad sobą panowała.
- Nadal czekasz, żebym ci podał jakąś datę, prawda?
- Adrianie - powiedziała w miarę spokojnie - w ten
sposób daleko nie zajdziemy. Usiłowałam być cierpliwa...
- Nie masz pojęcia o cierpliwości, kochanie.
- Nie traktuj mnie protekcjonalnie. To, że ludzie tacy
jak ty mają wyćwiczoną cierpliwość, nie znaczy, że reszta
świata...
- Co masz na myśli, mówiąc: ludzie tacy jak ty"?
- spytał zimno Adrian.
Sara miała ochotę rozpłakać się ze złości.
- Chodziło mi o to, że miałeś w życiu wiele okazji,
żeby nauczyć się cierpliwości. Ja, niestety, nie miałam tylu
szans. Usiłuję czekać, aż się na coś zdecydujesz, ale...
- To nie ja potrzebuję czasu - przerwał jej spokojnie.
- Ja też nie! Wiem, czego chcę. Kocham cię i ten ostat
ni miesiąc był po prostu straszny. Czuję się jak na wygna
niu. Jesteś tak grzeczny, że aż mnie mdli. Nie chcesz mi
powiedzieć, kiedy to się skończy. Czasami zastanawiam
się, czy ty... - Sara zamilkła gwałtownie.
- Czy ja co?
- Nic.
- Co zaczęłaś mówić, Saro?
- Zastanawiam siÄ™, czy kiedykolwiek na tyle zaufasz
sobie i mnie, żeby mnie pokochać - powiedziała z wes
tchnieniem Sara.
OCZEKIWANIE 217
Nigdy jeszcze nie zadała mu tak osobistego pytania
i nie była pewna, jak zareaguje.
Po drugiej stronie słuchawki panowała cisza.
- Kocham cię, Saro - powiedział wreszcie Adrian
głośno i wyraznie.
Sara odetchnęła głęboko, zaciskając palce na słuchawce
telefonicznej.
- NaprawdÄ™?
- Od wielu miesięcy jesteś częścią mnie. Nie wyobra
żam sobie życia bez ciebie.
Słowa Adriana całkowicie ją oszołomiły.
- Nigdy się tak wyraznie nie zdeklarowałeś - stwier
dziła po chwili cichym głosem.
- Nigdy do tej pory tak wyraznie sobie tego nie uświa
domiłem - przyznał.
Sara z ulgą zamknęła oczy. Męcząca niepewność wre
szcie się skończyła.
- Ach, Adrianie, dziękuję. Tak bardzo cię kocham i nie
mogłam się już doczekać, kiedy się zdecydujesz.
- Ja się już dawno zdecydowałem - powiedział nieco
zaskoczony Adrian. - To ty potrzebowałaś więcej czasu.
Sara zmrużyła oczy, kiedy nagle dotarło do niej, że jej
oczekiwanie być może wcale się jeszcze nie skończyło.
- Nie trzeba mi więcej czasu. Proszę cię, Adrianie,
byłam bardzo cierpliwa i mogłabym czekać dłużej, ale
naprawdÄ™ nie ma po co.
- Chcę, żebyś miała więcej czasu - oznajmił stanow
czym tonem.
- Myślisz, że bawię się z tobą! - zawołała, wściekła
i zdesperowana.
218 OCZEKIWANIE
- Nie, Saro, tylko...
- Nie masz pojęcia, na czym polega prawdziwa gra
- przerwała mu ostro, odkładając słuchawkę.
Podeszła do szafy i wyjęła torebkę. Za rogiem jest ma
ła, przytulna knajpka. Ona też może pójść wieczorem na
piwo.
Telefon dzwonił bez przerwy, ale Sara zignorowała na
tarczywy dzwięk i wyszła z domu. Był wspaniały, ciepły
i pachnący kalifornijski wieczór. W powietrzu czuło się
zapach morza, a palmowe liście drzew rosnących wzdłuż
ulicy trzepotały na wietrze. Sara szła szybkim krokiem,
zastanawiajÄ…c siÄ™ mimochodem, jak wyglÄ…dajÄ… drzewa
w południowo-wschodniej Azji.
Klienci w knajpce mieli po dwadzieścia parę, trzydzie
ści parę lat. Kobiety w jedwabnych bluzkach i markowych
dżinsach rozmawiały z ożywieniem z mężczyznami
w równie kosztownych ubraniach. Kilka osób rzuciło Sa
rze słowa powitania, kiedy usiadła przy jednoosobowym
stoliku z tyłu sali i zamówiła importowane piwo.
Drzewa w południowo-wschodniej Azji... Oczyma
wyobrazni zobaczyła grozną dżunglę i niebezpieczne bag
na. Coś zupełnie nie dla niej. W takich miejscach Adrian
nauczył się ostrożności i cierpliwości.
Ale ostrożność i cierpliwość nie zawsze mają rację by
tu. Nie powinny przeszkadzać w miłości, która jest uczu
ciem tak rzadkim i cennym, że nie można podchodzić do
niej jak do jeża. Adrian nie umie się wyzwolić z okowów
samokontroli nad wszystkim, co dzieje się w jego życiu.
Choć nieprawda, to się zdarzyło, zarówno za pier
wszym, jak i za drugim razem, kiedy siÄ™ kochali. Oczywi-
OCZEKIWANIE 21 9
ście zakładał wówczas, iż uda mu się ukryć przed Sarą
swoją przeszłość. Nawet jednak tej ostatniej nocy, u niego
w domu, nie był w stanie jej wyrzucić i pozwolił na bli
skość.
Adrian kocha ją, a ona jego, podsumowała w myśli Sa
ra. %7łycie jest krótkie i niebezpieczne, a miłość zbyt ważna,
aby tracić czas na ostrożność i cierpliwość. Musi w jakiś
sposób przekonać o tym Adriana, wyrwać go z ostrożnego
i wiecznie kontrolowanego świata.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]