[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naszego rodzaju.
Więcej takich, jak on? Nie ma mowy.
-Nikogo nie stworzysz. Nie zabijesz nikogo więcej.
Gdzie jest Jace?
-To się skończy tej nocy.
Zaśmiał się.
-Zabawne. To jest dokładnie to samo, co powiedział twój
wilk...
Pięść zacisnęła się na jej sercu.
-Tuż przed tym, jak wpakowałem jego tyłek do piekła.
Krzyki za nią wydawały się głośniejsze. Jakby więcej
demonów próbowało wydostać się na zewnątrz.
-Wygląda na to, że rozkoszują się nowym posiłkiem.
Jego kły błysnęły w ciemności.
-Widzisz teraz, jak to działa. Aby mogli wyjść, składam
im na wymianÄ™ ofiarÄ™. %7Å‚ywÄ….
Dlatego było tu tak wiele kości. Każdy szkielet, za
każdego demona, którego sprowadził na ten świat.
-Pożerają ciało, a te części, które są zbyt twarde, po
prostu wyrzucajÄ….
Nie Jace. On nie był w tym tunelu.
-Zamkniemy tÄ… dziurÄ™.
Devon zrobił krok w jej stronę.
-Nie masz takiej siły. Myślisz, że jesteś tak cholernie
wyjÄ…tkowa.
84
Kolejny krok.
-Tylko, dlatego że urodziłaś się czystej krwi. Zawsze
myślałaś, że jesteś lepsza od mnie.
-Nie, nigdy tak nie myślałam.
Ale teraz już tak. Nie jestem psychotycznym dupkiem, więc,
tak, to czyni mnie lepszÄ….
-Czy wiesz, dlaczego chciałem, żebyś poślubiła wilka?
Cóż, ratowanie gniazda wampirów oczywiście można było
wykluczyć. Morgan cofnęła się. Piekło czekało za nią, a ten
drań złapał ją w pułapkę, stojąc na wprost niej.
-Potrzebowałem ciebie, żebyś zbliżyła się do niego,
powiedział Devon. Potrzebowałem ciebie, żebyś wzięła jego
krew...ponieważ chciałem dać demonom szczególny wyraz
uznania.
Pochylił głowę.
-Widzisz, od kiedy zaczęli zabijać, zasmakowali w
wilczej krwi.
-Nie dostanÄ… jego krwi!
-Ale, aby dopełnić z nimi umowę, muszę im udowodnić
jak bardzo jestem skłonny do poświęcenia.
Jego oczy zwęziły się.
-Z demonami zawsze wiąże się jakieś poświęcenie. Ty im
musisz coś zaoferować, inaczej leniwe dupki nie będą nić
robić.
-Zaproponowałeś im naszych ludzi...
-Bo jestem już cholernie zmęczony, ukrywaniem się w
cieniu. Wampiry nie mogłyby przejąć kontroli, są zbyt
przerażone, że ludzie odkryliby prawdę. Ale moje
demony...nie bojÄ… siÄ™ niczego.
Krzyk z dołu niemal zagłuszył jego słowa.
-Co ty zamierzasz poświęcić?
Bo, cholera, to była pułapka. Na wilki. Na Jace a. Na...
85
-Ciebie.
Potem rzucił się na nią. Ale Morgan była przygotowana.
Chwyciła jego rękę, wykręciła i przerzuciła go przez prawe
ramię. Uderzył o ziemię, tylko kilka kroków od wejścia do
piekła, a z otworu wydobywały się kłęby dymu. Skoczył na
nogi. Uśmiechnął się.
-To będzie zabawne.
Oblizał wargi, degustując krew, która zabarwiła jego usta.
-Jesteś jedyną czystej krwi w okolicy. Będziesz najlepszą
ofiarą, jaką mogę im dać. Założę się, że będziesz warta
dziesięciu demonów...
Raczej je straci.
-A ja założę się, że będzie bardzo bolało, kiedy
wpadniesz do piekła.
Jej cięta odpowiedz starła ten uśmieszek z jego twarzy.
-Twój wilk krzyczał, gdy zabierały go demony.
Cholera, to już drugi raz, kiedy to powiedział jej wzrok
powędrował do dołu.
-Jace!
Devon rzucił się na nią i razem wylądowali na ziemi.
-Suko, mam w sobie wilczą krew. Więcej niż ty w sobie.
Osuszyłem tego kundla.
I zostawił zmasakrowane ciało Mike a za sobą. Kolejna
ofiara. Morgan podwinęła nogę i kolanem uderzyła w jego
jaja. Szarpnął się do tyłu.
-Może masz w sobie krew wilka, powiedziała, ale teraz
masz również swoje jaja w gardle.
Zerwała się na nogi.
-Jace!
Jej krzyk przedarł się przez noc. On nie mógł być na dole, nie
mógł... Ręce Devona owinęły się na niej od tyłu. Zcisnął tak
86
mocno, że straciła oddech, a jej żebra płonęły...płonęły.
Trzask. Ból przeszedł przez nią, gdy połamał jej żebra.
-Jestem już tobą zmęczony...
Devon podniósł ją i niósł w kierunku dołu.
-Pieprzenie siÄ™ z wilkiem...ukrywanie siÄ™ przed
ludzmi...płacz, gdy zostałaś pozbawiona światła....
Uderzyła go tyłem głowy i usłyszała słodki chrzęst kości,
kiedy złamała mu nos. Morgan wbiła pazury w jego rękę,
rozrywając jego ciało, walcząc z nim. Jego krew płynęła
strumieniem na ziemię, gdy ciągnął ją do wrót.
-Puść ją!
Jace. Jego ryk. Ulga spowodowała pustkę w jej głowie. A
może to są zawroty głowy z powodu bólu. Jace skoczył do
przodu. Był nagi, a krew lała się z rany na jego policzku. Jego
oczy świeciły, gdy uniósł swoje pazury do góry i biegł w ich
kierunku.
Devon był prawie przy ziemnym wgłębieniu. To był
właśnie jej plan. Aby wejść do piekła. By zamknąć drzwi od
wewnątrz. Tylko...cóż, w pierwotnym planie, to Jace miał być
tym, który przekroczy wrota. Ona miała zostać z tyłu i
wyciągnąć go z powrotem.
Nie zamierzam go poświęcić. Plan rzeczywiście uległ
zmianie. Jace jeszcze tego nie wie. Ale ona tak. Jeśli demony
chcą ofiary, to ona im da właściwą. Ale ona nie da im Jace a.
-Patrz, jak będzie płonąć, wilku!, krzyknął Devon. Patrz.
Jak będzie. Płonąć!
Morgan przestała walczyć. Zamiast ciąć Devona
pazurami, wykręciła swoją rękę i przywarła mocno do niego.
Jej wzrok spotkał się z Jace a. Krzyczał jej imię.
-Sprowadz mnie z powrotem, szepnęła.
Wtedy Morgan rzuciła się do dołu, ciągnąc za sobą Devona.
Próbował wyszarpać swoje ramię, ale ona nie chciała go
87
[ Pobierz całość w formacie PDF ]