[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wybuchał śmiechem. Cały czas krążył po sali, zachęcając do wzmożonego wysiłku, albo kładł się na
podłodze obok kogoś z ćwiczących, aby pokazać, jak wykonać dane ćwiczenie.
Kiedy człowiek załapał, o co chodzi, Chris uśmiechał się szeroko i wołał: Dobrzeee!
Nie licząc pary gejów, pozostali klubowicze byli równie słabi i nieporadni jak Greg. wiczenia nie
należały do łatwych. Dziewięćdziesiąt minut upłynęło powoli, ale ostatecznie Greg był z siebie dumny
i zadowolony. Nawet w domu nie czuł się tak swobodnie jak tutaj. Nie mógł się doczekać kolejnych
zajęć.
Następnym razem zdziwił się, ujrzawszy na sali tylko obu gejów i piękną kobietę. Czemu tak mało
osób? Chris był przecież tak miłym człowiekiem, a ćwiczenia sprawiały ogromną frajdę. Zrobiło mu
się smutno, kiedy zobaczył tę garstkę ochotników.
- Doskonale! - Chris wpadł do środka, jakby skupiła się w nim energia całego świata. - Uwielbiani
małe grupy.
Popracujemy dzisiaj solidnie. Do dzieła! - Zaczęli się rozgrzewać: robili skłony i krążenia tułowia,
rozciągali się, nabierali i wypuszczali powietrze. - Obudzcie w sobie energię, a potem zaprzęgnijcie ją
do pracy!
Tak jest! - odpowiedział umysł Grega Harveya. Zmusił
swoje cielsko do wysiłku, aby obudzić je po latach bezruchu i obżarstwa. Zbudz się, kochane ciało!
Zbudz siÄ™ i pracuj!
- Dzisiaj zaczniemy od nowego ćwiczenia, które nazywa się złodziej grawitacji. Popatrzcie. - Chris
wyprostował się i rozsunął nogi do pełnego rozkroku. Położył dłonie na brzuchu i zgiął się w pasie,
niemal dotykając głową kolan.
Nie ma szans, przemknęło przez myśl Gre- gowi. Za nic nie skłonię się tak głęboko.
- Kiedy będziecie w tej pozycji albo tak nisko, jak wam się uda zejść, oddychajcie najszybciej i
najmocniej, jak tylko możecie... - Chris sapnął potężnie i rozprostował wolno ręce na boki. W tej
samej chwili jego nogi uniosły się nad podłogą. Instruktor płynął metr nad ziemią, z wyciągniętymi
ramionami i nogami. - ProszÄ™, teraz wasza kolei...
Greg przesunął zdumiony wzrok na pozostałych ćwi-czących. Na żadnej twarzy nie znalazł jednak
zdziwienia.
Jeden z gejów mówił coś półgłosem do swego partnera, wymachując rękoma w sposób, który
sugerował, że przy-mierza się do przyjęcia odpowiedniej pozycji. Jego partner skinął głową. I tyle.
Chris wisiał w powietrzu jak helikopter
- LATAA, unosząc się nad ziemią - ale z całej trójki tylko Greg miał wrażenie, że zbzikował.
Drugi raz w ciągu miesiąca nie zdołał nad sobą zapanować.
- To niemożliwe! - prychnął głośno.
Chris opuścił wolno ręce na boki i osiadł łagodnie na ziemi. Wyprostował się i uśmiechnął do Grega.
- Jasne, że niemożliwe. I właśnie dlatego zaraz to zrobisz. - Podszedł do Grega i położył mu rękę na
ramieniu.
- Stań prosto. Rozstaw nogi. Ręce na brzuchu. O, tak...
- Ale to niemożliwe!
- Rób to, co ja. Daj się zaskoczyć.
Półtorej minuty pózniej Greg Harvey unosił się w powietrzu. Najdziwniejsze było to, że nie uczynił
nic szczególnego - po prostu wykonał wszystko po kolei tak, jak mu kazał Chris. Zgiął się wpół,
trochę szerzej rozsunął nogi, pochylił się jeszcze niżej...
I
poleciał!
Słyszał o świętych mężach i guru, którzy lewitowali albo chodzili po wodzie, oni jednak zgłębiali
tajniki tej sztuki i rytuały przez całe życie. Jeśli wierzyć w reinkar-nację, można przyjąć, że
poświęcali kilka żywotów, by opanować tę sztukę. A on, Greg, unosi się nad ziemią - po dziesięciu
minutach podstawowego treningu.
Gdy jego podopieczni wzlecieli w górę i równie bezpiecznie wrócili na ziemię, Chris przeszedł do
innych ćwiczeń. Nic jednak nie mogło się równać z lataniem.
- Jak ja to zrobiłem? - spytał nieśmiało Greg po skoń-
czonych zajęciach, gdy reszta opuściła salę.
Instruktor, rumiany na twarzy, uśmiechnął się do niego i dzgnął go palcem w pierś.
- Spodobało ci się, co? To nie jest aż takie trudne. We-wnątrz każdego z nas siedzi złodziej grawitacji.
Trzeba się nauczyć go wzywać.
- Ale jak? Sam nie wiem, jak to zrobiłem.
- Przyjdz znowu, a może się dowiesz. - Szturchnął go raz jeszcze i wyszedł z sali treningowej.
Greg odczekał dłuższą chwilę, aby się upewnić, że Chris zaraz nie wróci, i spróbował ponownie.
Rozkrok, ręce na brzuchu, skłon tułowia - i start!
Udało się.
Następne zajęcia odbywały się trzy dni pózniej. Przyszli ci sami ludzie. Tym razem Chris nauczył ich
biegać do góry nogami. Najpierw zademonstrował im poszczególne kroki.
Uniósł się na metr w górę i obrocił głową ku ziemi - wtedy, wisząc do góry nogami, zaczął truchtać po
sali.
Po kilku minutach wszyscy poszli w jego ślady. Gdyby ktoś zajrzał do tego pomieszczenia,
zobaczyłby pięcioro dorosłych wiszących głową w dół między podłogą a sufitem i pomału
biegających w kółko. Ich stopy nie dotykały podłoża, toteż słychać było jedynie przyspieszone
oddechy i wykrzykiwane raz po raz przez Chrisa słowa zachęty.
- Dobrze, jeszcze tylko dwa okrążenia. Dacie radę!
Naprzód!
Jogging trwał dobre dziesięć minut.
Chociaż ćwiczenie było niesamowite, Greg czuł się roz-czarowany. Poprzednio sądził, że potrafi latać
także poza tą salą. Przez ostatnie trzy dni próbował wykonać złodzieja grawitacji czterdzieści albo
pięćdziesiąt razy, lecz wszystkie próby zakończyły się niepowodzeniem. Tuż po ostatnim treningu
spróbował unieść się w powietrze w swoim małym salonie, ale nic nie wskórał. Najpierw po-myślał,
że jest zmęczony. Usiadłszy wygodnie na krześle, zaczął sobie szczegółowo przypominać wszystkie
ruchy związane z lataniem. Muszę tylko zrobić to odpowiednio, powiedział do siebie. Bez względu
jednak na to, ile razy i gdzie próbował powtórzyć ćwiczenie - w saloniku, w sypialni, na korytarzu -
jego stopy tkwiły uparcie na ziemi.
A teraz jeszcze to: Chris pokazał im dzisiaj, że mogą nie tylko się unieść, ale też biegać głową w dół.
Greg wiedział
jednak, że ta sztuczka działa jedynie w Beat Street.
Oznajmił to instruktorowi, kiedy znów znalezli się sami po zajęciach.
Tym razem na twarzy Chrisa nie odmalowała się sym-patia.
- Po co miałbyś to robić poza Beat Street? Czy chcesz komuś zaimponować? Popisać się przed jakąś
dziewczynÄ…?
- Zrobił krok w jego stronę. Grega spowiła nagle leśna woń wody toaletowej. - Te zajęcia są dla
twojego dobra. Nie uczymy tutaj cyrkowych trików. Tylko głupcy tak to widzą.
To jest dyscyplina.
- Nie chciałem...
- Cisza! Pamiętasz, jak nazywa się poprzednie ćwiczenie? Złodziej grawitacji. Odkrywasz, że wkradł
się do twojego domu, dopiero gdy się orientujesz, że coś zginęło.
Byłeś kiedyś zakochany?
Zaskoczony Harvey zmarszczył brwi.
- Zakochany? Owszem, zdarzyło się...
- Czy złamała ci serce?
Przygryzł dolną wargę i skinął głową, myśląc o Laurze.
- Kiedy było już po wszystkim, nie czułeś się, jakby coś ci ukradła? Jakby zabrała nie swoją własność?
- Tak. Właśnie tak się czułem.
Chris pierwszy raz się uśmiechnął.
-
Wobec tego powiem ci coś dla otuchy. I wtedy, i dzisiaj zabrałeś tej kobiecie coś, co było JEJ
własnością.
Wyobraz sobie takÄ… scenÄ™: siedzi sama w mieszkaniu i oglÄ…da telewizjÄ™. Albo jest na randce z
mężczyzną w dobrej restauracji. Wszystko jedno. Z chwilą gdy uniosłeś się w powietrze, złodziej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]