[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oprzeć pokusie, żeby dociąć Piemurowi.
- Aj, Menolly. - Policzki Piemura spąsowiały nagle, opuścił oczy zbity z
pantałyku, aż dziewczyna zlitowała się nad nim.
- Naprawdę, T gellanie. Piemur od pierwszego dnia został moim
najlepszym przyjacielem. Nie dałabym sobie rady bez niego i bez Camo.
- Camo karmić śliczne. Camo bardzo dobry karmić śliczne!
T gellan zdziwił się, ale poklepał kuchcika po plecach.
- Dobry człowiek z ciebie, Camo. Pomagaj dalej Menolly.
- Więcej jedzenia dla ślicznych? - Poderwał się Camo.
- Nie, na razie wystarczy. Zliczne nie są już głodne - pospiesznie wtrąciła
Menolly.
- Czy Camo jest ci jeszcze potrzebny? - W drzwiach kuchni pojawiła się
Abuna. - Och! - Zaskoczyło ją towarzystwo, w jakim znajdował się jej niespełna
rozumu podwładny.
- Camo pomoże teraz Abunie. Zliczne najedzone, Camo. Pomóż Abunie! -
Menolly obróciła mężczyznę w stronę kuchni i popchnęła go lekko.
- Siadaj tutaj, Menolly, na stopniach - rzekł T gellan - i przymierz buty.
Felena nakazała mi wyraznie, żebym sprawdził, czy pasują. Bo jeśli nie... -
T gellan zawiesił głos.
- Powinny być dobre. Garbarz w Weyrze wziął moją miarę - powiedziała
Menolly zdejmujÄ…c zniszczone pantofle i przymierzajÄ…c prawy but. - MuszÄ…
pasować, nawet jeśli moje stopy są jeszcze trochę opuchnięte. O tak, w porządku.
Pasują doskonale. A jakie mięciutkie w środku. Ojej! - Wsunęła dłoń do lewego
buta. - Podbił je miękką skórką.
- Potrzebujesz porządnych butów, Menolly - stwierdził T gellan robiąc
sprytną minę - zwłaszcza gdybyś zamierzała jeszcze pobiegać...
- Nigdzie już nie pobiegnę - powiedziała zdecydowanie. - Zapomniała o
Lordzie Sangelu i o Ponie. - Proszę, przekaż moje podziękowania Felenie i
pozdrów Mirrim, i podziękuj Manorze i wszystkim...
- No, no. Dopiero co dotarłem. Na razie nigdzie się nie wybieram.
Zobaczymy się przed moim wyjazdem. Pójdę teraz tam, gdzie reszta.
- Jezdziec na smoku... jezdziec spiżowego smoka przynosi ci błękitne
harfiarskie buty... - Piemur wbił zaokrąglone ze zdumienia oczy w wysmukłą
postać T gellana oddalającego się w stroną wejścia do siedziby Cechu.
- Nie przypuszczam, aby chcieli marnować przyciętą wcześniej skórę.
Sądzili, że zostanę w Weyrze - rzekła Menolly, w głębi duszy silnie wzruszona
darem. Poruszała palcami stóp, radując się miękką skórą. Nie będzie musiała
zawracać Silvinie głowy. I ten błękit! Tak, od stóp do głów, miała teraz na sobie
harfiarski błękit.
Rozległ się dzwon na kolację i gromadki ciekawskich zlały się w jedną
masę przemieszczającą się z nierównomierną prędkością po schodach. Pod ścianą
naprzeciwko jadalni Menolly ujrzała rząd plecaków i pudeł z instrumentami.
- Mówiłem ci - Piemur trącił ją łokciem w bok - wysyłają czeladników.
Jutro przy owalnym stole będą puste miejsca.
Menolly pokiwała głową myśląc, że będzie także kilku rozdrażnionych
mistrzów i mniej czeladników, aby ich ułagodzić.
T gellan zajął miejsce przy okrągłym stole, ale pozostali, jak zauważyła,
usadowili się w czeladniczej części sali jadalnej. Usiadła obok Audivy, a
naprzeciwko ulokował się Piemur.
Do zwykłej zupy podano tym razem wykwintnie przyrządzone mięso,
rybę, a także ostre w smaku sery, chleb, a na koniec trójkątne ciastka z morskich
jagód. Piemur zamruczał niezadowolony, gdyż ciastka powinny być gorące.
W całej sali rozmawiano z ożywieniem, jakkolwiek siedem dziewcząt
nadal zachowywało wyniosłe milczenie w stosunku do Audivy i Menolly.
Wyczuwało się ogólne podniecenie. Zwłaszcza przy stole czeladników.
- Uprzedza się ich tylko, że zostaną wysłani na placówkę - wyjaśnił
Piemur. - Nie wiedzą jednak dokąd. Ośmiu wyjeżdża, o ile dobrze policzyłem
worki. Mistrz Harfiarz naprawdę pragnie szerzyć słowo.
- Słowo? - Timiny był zbity z tropu.
- Czy ty nigdy nie słuchasz, jak się do ciebie mówi, Timiny? -
zdenerwował się Piemur. - Założę się, że żaden z czeladników nie wraca do
rodzinnej Warowni czy siedziby, tak jak przedtem bywało. Mistrz Harfiarzy
uwielbia przetasowania. Czy wszyscy dostali kopie twoich piosenek, Menolly?
W końcu nadszedł moment, na który wszyscy czekali. Rozległ się gong i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]