[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pablo Korteja?
Właśnie.
Znałem. Sam nawet wręczyłem j emu i j ego córce nakaz opuszczenia Meksyku.
Otóż don Ferdynand i Kortejo to osoby, o które rozchodzi się w pierwszym rzędzie.
Chce pan powiedzieć Kortejo, bo hrabia przecież dawno temu zmarł,
Robert pokręcił przecząco głową.
Mam na myśli obu, bo hrabia nie umarł, żyje.
Myli się, hrabia umarł, byłem przecież na jego pogrzebie.
Wierzę, ale mimo to twierdzę, że hrabia żyje. Jeżeli pan pozwoli, to opowiem pokrótce o
wszystkim co mi w tej sprawie wiadomo.
Sędzia usiadł wygodnie i zapaliwszy papierosa przysłuchiwał się z uwagą. Dopiero, gdy
Robert skończył, zerwał się i dużymi krokami zaczął przemierzać pokój, mrucząc do sobie
pod nosem:
To jakaÅ› nieprawdopodobna historia, wprost nie do uwierzenia.
Przystanął, rzucił badawczy wzrok na twarz Roberta i spytał:
Myśli pan, że w grobowcu hrabiego będzie można złapać obu tych opryszków?
Jestem tego pewny odparł Robert.
Jednak przede wszystkim musimy się przekonać, czy trumna rzeczywiście jest pusta.
Będzie mi pan towarzyszył?
Właśnie chciałem prosić o to samo.
Dobrze, zaraz poślę po klucz do grobowca, do pałacu Rodrigandów.
Może jednak zaniecha pan tego?
Dlaczego?
Bo nie chciałbym w te sprawy wtajemniczać zbyt wiele osób.
Tak, ma pan rację. Pan spodziewa się, że na pewno zastaniemy trumnę pustą?
Jeżeli się pospieszymy, inaczej tym opryszkom może się udać zatrzeć ślady zbrodni.
Tak, musimy więc się posłużyć zapasowym kluczem, który i tak znajduje się u mnie.
Wyszli razem i udali się wprost do hotelu, gdzie mieszkał Robert z towarzyszami. Sędzia
porozmawiał z Sępim Dziobem, który w swój dziwaczny sposób opowiedział mu o swych
przygodach.
To wszystko jest tak nieprawdopodobne, jak Baśnie z tysiąca i jednej nocy powiedział
urzędnik na koniec opowiadania.
Do diabła! zawołał Sępi Dziób wypluwając resztki tytoniu wprost na ścianę.
Dlaczego pan klnie? spytał zdziwiony sędzia.
Dlaczego? Pan myśli, że ja dla jakiś bajek tłukłem się aż do Prus?
Tego nie powiedziałem odparł sędzia z uśmiechem.
Ha! Bajki! Powiadam panu, senior, że jeżeli ten mężczyzna w Guadaloupe nie jest hrabią
Ferdynandem, to mój nos nie jest moim nosem tylko pańskim.
53
To brzmi bardzo przekonywująco zaśmiał się śledczy. Ale teraz bardzo proszę
panowie, byście udali się ze mną na cmentarz.
Bocznymi uliczkami dotarli na miejsce przeznaczenia, gdzie zastali już paru policjantów,
którzy oczekiwali na rozkazy sędziego. Pojedynczo, aby nie zwracać uwagi innych ludzi
doszli do grobowca hrabiego.
Otworzyli bramę i przy świetle latarek udali się do wnętrza. Po otwarciu trumna
rzeczywiście okazała się pusta.
Santa Madonna! zawołał sędzia. Naprawdę jest pusta!
Robert zbadał poduszki i wskazując na nie powiedział do urzędnika:
Prawie zupełnie nowe. To znak, że żadne zwłoki nie mogły tu leżeć.
Oczywiście potwierdził śledczy. O Boże! To straszne. Pochowali go żywcem.
Niestety tak.
Nie spocznę, dopóki wszystkich sprawców nie złapię. Cały cmentarz, a szczególnie ten
grobowiec każę strzec dzień i noc.
To nie jest najlepszy pomysł powiedział Robert.
Dlaczego?
Bo ci, których chcemy złapać są bardzo ostrożni, gdy tylko zauważą, że nad wszystkim
czuwa policja, umknÄ… nam.
To w jaki sposób ich złapię?
Według mnie, podkradną się tutaj dopiero w nocy.
Logiczne, ale skąd wezmą zwłoki?
O, dla Korteja i Landoli to żaden problem. Już oni coś znajdą.
Gdzie?
Tu, na cmentarzu.
Myśli pan, że wykopią je z ziemi?
Nie, to kosztowałoby za dużo zachodu. Ukradną z innego grobowca.
Słusznie, młody człowieku,
Moim zdaniem, najlepiej wieczorem przygotować na nich zasadzkę, jestem pewny, że w
ciągu dnia nic pokażą się tutaj.
Tak i dlatego teraz rozejdziemy siÄ™, ale zaraz o zmierzchu spotkamy siÄ™ tutaj.
Każdy poszedł w swoim kierunku.
Robert nie mógł się doczekać wieczora. Sępi Dziób zaś spokojnie położył się spać ale
zaraz z zapadnięciem zmierzchu wstał i zaczął swoich towarzyszy poganiać do pośpiechu.
Przy cmentarzu czekał już na nich policjant i wpuścił do środka, a po chwili przyszedł
sędzia i dwóch następnych przedstawicieli porządku.
Trzeba to wszystko sprytnie urządzić powiedział sędzia do obecnych. Przy bramie
pozostawię dwóch policjantów.
To nie jest słuszne posunięcie zauważył Sępi Dziób.
A to dlaczego?
Bo te łotry nie są takie głupie, aby wchodzić przez bramę.
Niezawodnie przeleżą przez mur.
To ogromnie utrudni nam zadanie rzekł ponuro urzędnik.
Dlaczego? spytał myśliwy.
Bo będę musiał zwołać cały oddział policjantów i poustawiać ich wokół całego muru.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]