[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Od czasu mego ostatniego pobytu u pani, żadnych. Opowiem pokrótce, po co tutaj przybyłem.
Usiadł i zaczął opowiadać. Amy słuchała uważnie. Oboje za-chowywali się tak, jakby byli w
pokoju sami. Tymczasem w hamaku siedziała dziewczyna, która przed przybyciem Arbelleza
czytała coś Angielce. Była to duenia, dama do towarzystwa miss Amy. Aadna dziewczyna była
Metyską, czyli córką białego ojca i matki Indianki. Miała oczy spuszczone i udawała, że zajęta jest
wyłącznie książką. Ale bystry obserwator spostrzegłby z pewnością, że słucha słów Arbelleza z
natężoną uwagą. Od czasu do czasu zerkała na nich. Spojrzenie jej miało w sobie coś z
drapieżnego zwierzęcia, które rzuciłoby się chętnie na ofiarę, gdyby nie wstrzymywał go strach.
Znawca ludzi nie miałby zaufania do tej dziewczyny. W tym samym czasie w innym domu
prowadzono rozmowę na ten sam temat. Domem tym był pałac hrabiego Rodrigandy. W jednym z
pokojów leżała w hamaku Josefa Cortejo. Lata, które minęły, nie złagodziły jej brzydoty. Schudła
jeszcze bardziej, jeżeli w ogóle mogła schudnąć. Była w złym humorze. Gdy służąca weszła, aby ją
uczesać, Josefa nie odpowiedziała na uprzejmy ukłon.
108
Była to Amaika, ta sama Indianka, która służyła u Josefy przed laty. W milczeniu zaczęła ubierać
swą panią. Po jakimś czasie Josefa zapytała:
- Czy rozmawiałaś z córką?
- Nie.
- Dlaczego?
- Nie mogę przecież pójść do niej, to by nas zdradziło. A u mnie dotychczas nie była.
- Widzę, że obie jesteście opieszałe. Dowiaduję się, że Amy Dryden poszukuje dueni, nie cofam się
przed wydatkami i kłopota-mi, aby polecić twoją córkę, ku mojej radości plan się udaje,
dziewczyna jest przyjęta, a tymczasem gdy czekam na wiadomość od niej, nie ma jej!
- Niech seniora będzie spokojna. Przyjdzie na pewno - służąca uspokajała panią. -Proszę pamiętać,
że ona musi naprzód wkraść się w łaski tej Angielki.
- Wiem o tym. Ale służy u niej już dość długo i mogłaby wreszcie czymś się wykazać. Ta Amy
musi zniknąć albo umrzeć. Gdybym tylko wiedziała, co się stało z Lautrevillem i jego
kompaniÄ…! SÅ‚yszÄ™ kroki ojca. Przynosi mi pewnie gazety.
Stara wyszła. Na progu spotkała Corteja. Ten upewnił się najpierw, że Ameika odeszła i nie
podsłuchuje pod drzwiami, po czym wszedł do pokoju córki. Zaskoczył ją rozpromieniony wyraz
jego twarzy. Zauważywszy, że w ręku trzyma opieczętowany list, zapytała prędko:
- List? Od kogo? Czy to wiadomość, na którą czekamy?
Wyciągnęła rękę, lecz Cortejo odsunął ją, podniósł list wysoko do góry i zawołał triumfującym
głosem:
- Wygrana, nareszcie wygrana! Teraz możemy być spokojni!
Po czym wręczył list drżącej ze zniecierpliwienia Josefie.
- Bierz i czytaj! Największa to radość i satysfakcja, jakiej doznałem w życiu.
Josefa nie mogła usiąść z przejęcia. Chodząc po pokoju czytała:
Drogi bracie!
Nareszcie, po diugich latach, mogę Ci zakomunikować niezmiernie 109 ważną wiadomość.
Wczoraj był u mnie Landola. Otóż mieszka już od dłuższego czasu w Hiszpanii, o czym nie
wiedziałem. Dotc~d żył z pieniędzy zdobytych podczas ostatnich wypraw, ale teraz nie ma już nic-
wszystkie przepuścił do ostatniegogrosza-i zwrócił się do mnie po nowe. Przed laty spotkał w
porcie Guaymas Sternaua, Mariana, dwóch Niemców nazwiskiem Unger i dwóch Indian, z których
jeden zwie się Bawole Czoło, drugi zaś Niedzwiedzie Serce. Ponadto były z nimi dwie dziewczyny
- siostra Bawolego Czoia i Emma, córka Pedra Arbelleza, hacjendera w del Erina.
Osoby te chciały się dostać morzem do Acapulco. Nie znały kapitana. Przyjął wszystkich na swój
statek, aby ich zawiezć do tego portu. Na statku związał całe towarzystwo. Od dziewczc~t
dowiedział się, że uszli szczęśliwie z rąk Verdoja, któremu poleciłeś ich zabić. Pierwszego
wieczora podróży,gdy wszyscy byli pogrążeni we śnie, a na pokładzie przechadzał się tylko jeden
wartownik, Landola podłożył lont pod ładunek prochu, mieszczący się na statku, i po kryjomu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]