[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znów czyta - zamiast obcych - własne nazwisko. Nie, nie, to sprawa tylko dla niego! I dla
Anny, oczywiście dla Anny te\. Poka\e jej, kto jest jego" fuehrerem!
W śródmieściu Quangel załatwia przede wszystkim kilka sprawunków. Kupuje, tylko za parę
fenigów, kilka pocztówek, obsadkę, parę stalówek, buteleczkę atramentu. A nawet te zakupy
dzieli między dom towarowy, filię Woolwortha i sklep z materiałami piśmiennymi. Wreszcie
po długim namyśle kupuje jeszcze parę zupełnie zwyczajnych, cienkich rękawiczek
bawełnianych, które dostaje bez karty odzie\owej.
Potem siedzi w jednej z wielkich piwiarń przy Alexanderplatz, pije kufel piwa, dostaje te\
jeszcze coś niecoś do jedzenia bez kartek. Dzieje się to w roku l 94o. Rabunek napadniętych
narodów zaczął się. Naród niemiecki nie ponosi jeszcze większych wyrzeczeń. Właściwie
mo\na dostać prawie wszystko i to nawet niezbyt drogo.
A jeśli chodzi o samą wojnę, toczy się ona daleko od Berlina, w obcych krajach. Prawda, od
czasu do czasu pokazujÄ… siÄ™ angielskie samoloty nad miastem. Wtedy pada kilka bomb, a
ludność udaje się nazajutrz na długie wędrówki, aby obejrzeć zniszczenia. Większość śmieje
się i mówi: - Jeśli chcą nas w ten sposób wykończyć, to potrwa sto lat, a i potem jeszcze
niewiele będzie mo\na zauwa\yć. Tymczasem ich miasta zetrzemy z powierzchni ziemi!
Tak mówią ludzie. A kiedy Francja poprosiła o zawieszenie broni, liczba mówiących
podobnie znacznie wzrosła. Powodzenie pociąga większość ludzi. Taki człowiek jak Otto
Quangel, który w trakcie powodzeń występuje z szeregu, jest wyjątkiem.
Siedzi, ma jeszcze czas. Jeszcze nie musi iść do fabryki. Opuścił go ju\ niepokój ostatnich
dni. Od chwili gdy obejrzał sobie ten dom i załatwił parę drobnych sprawunków, wszystko
jest postanowione. Nie musi się ju\ dłu\ej namyślać, co jeszcze jest do zrobienia. Reszta sama
się zrobi, droga przed nim jest prosta i jasna. Musi tylko iść dalej. Pierwsze rozstrzygające
kroki ma ju\ za sobą. Po chwili płaci i udaje się do fabryki. Mimo \e to kawał drogi od
Alexanderplatz, idzie pieszo. Wydał ju\ dzisiaj dość pieniędzy na jazdy, zakupy, jedzenie.
Dość? Za du\o! Chocia\ Quangel zdecydował się teraz na zupełnie inne \ycie, nie zmieni nic
z dotychczasowych przyzwyczajeń. Pozostanie nadal oszczędny i będzie się trzymał z dala od
ludzi.
Wreszcie stoi znów w swoim warsztacie, uwa\ny i czujny, bez słowa i odpychający tak jak
zawsze. Nie widać po nim nic z tego, co się w nim dokonało.
Strona 31
Kazdy_umiera_w_samotnosci_-_Hans_Fallada_(11103)
ROZDZIAA XV Enno Kluge znów pracuje Kiedy Otto Quangel stanął do pracy w warsztacie
stolarskim, Enno Kluge był ju\ od sześciu godzin przy tokarce. Mały człowieczek nie mógł
wytrzymać w łó\ku; pojechał mimo osłabienia i bólu do fabryki.
Oczywiście, przyjęto go tam niezbyt przyjaznie, ale nie oczekiwał niczego innego.
- No, przyszedłeś więc znów do nas z wizytą, Enno? - zapytał majster -jak długo zamierzasz
tym razem pracować? Tydzień czy dwa?
- Jestem teraz zupełnie zdrów, majstrze - zapewniał Enno gorliwie. - Mogę znów pracować i
będę znów pracował, zobaczycie!
- No, no! - powiedział majster dość powątpiewająco i chciał ju\ odejść. Ale zatrzymał się
jeszcze chwilę, z zastanowieniem przyjrzał się twarzy Enria i zapytał: - A coś ty zrobił ze
swoją facjatą, Enno? Dostałeś się do magla, co?
Enno opuścił głowę. Odpowiadając nie patrzy na majstra: - Tak jest, majstrze, wymaglowali
mnie...
Majster stoi przy nim, w zamyśleniu ogląda w dalszym ciągu. Wreszcie dochodzi do
przekonania, \e powinien coś powiedzieć w tej sprawie, i mówi: - No, mo\e to rzeczywiście
pomogło, mo\e naprawdę wróciła ci ochota do roboty, Enno!
Majster poszedł i Enno Kluge jest rad, \e baty tak zostały zrozumiane. Niech sobie majster
myśli, \e zlali go z powodu jego wstrętu do pracy, tym lepiej! Nie chciał o tym z nikim
mówić. A jeśli tutaj tak będą myśleli, oszczędzą mu wszelkich pytań. Co najwy\ej będą się
śmiali poza jego plecami, a to - proszę bardzo - to mu było obojętne. Chciał teraz pracować.
Jeszcze będą go podziwiali!
Uśmiechając się skromnie, a mimo to nie bez dumy, Enno Kluge wpisuje się na listę
dobrowolnej zmiany niedzielnej. Kilku starszych kolegów, którzy znają go od dawna, kpi z
tego. Enno śmieje się wraz z nimi i jest rad, \e majster te\ chichocze.
Poza tym błędne mniemanie majstra, \e dostał baty z powodu wstrętu do pracy, pomogło mu
prawdopodobnie równie\ w dyrekcji. Wezwano go tam natychmiast po przerwie obiadowej.
Stał jak oskar\ony, a zwiększało jeszcze jego strach to, \e jeden z sędziów" był w mundurze
wojskowym, jeden w mundurze SA, a jedyny cywil miał oczywiście równie\ znaczek
przodownika partii w klapie.
Oficer Wehrmachtu przewracał w aktach i wyliczał Klugemu jego grzechy głosem równie
obojętnym jak pogardliwym. Tego a tego dnia zwolniony z Wehrmachtu do przemysłu
zbrojeniowego, wtedy a wtedy pierwsze zameldowanie w fabryce, do której został
skierowany. Jedenaście dni przepracowanych, zwolnienie z powodu krwawień \ołądka, trzej
lekarze, dwa szpitale. Tego a tego dnia uznany znów za zdolnego do pracy. Pięć dni pracy,
trzy dni wagarów, jeden dzień przepracowany, znów krwawienia \ołądka itd., itd.
Oficer Wehrmachtu odło\ył akta, popatrzył ze wstrętem na Klugego - to znaczy skierował
wzrok mniej więcej na górny guzik marynarki Enna i powiedział podniesionym głosem:
Có\ ty sobie właściwie myślisz, ty świnio? - I nagle zaczął krzyczeć, ale widać było po nim ,
\e krzyczy bez jakiegokolwiek zdenerwowania, po prostu z przyzwyczajenia: - Myślisz, \e
potrafisz kogokolwiek wodzić za nos twoimi idiotycznymi krwawieniami \ołądka? Poślę cię
do kompanii karnej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]