[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kazdym kieliszku zmienia sie ich wyraz twarzy, coraz glosniej mowia, coraz bardziej
placza sie jezyki. Nowe pol litra na stole. Wszyscy juz pijani, a ja wsrod nich trzezwy
jak idiota. Pierwszy raz trzezwy w towarzystwie pijanych. Przygladam im sie z
ciekawoscia.
A wiec to tak wyglada. To ja codziennie tez tak wygladalem i takiego ogladali mnie
ludzie na ulicy, w tramwaju& Dziwne, ze nie czuja do mnie wstretu.
Obserwuje ich zachowanie. Slinia sie, belkoczac niezrozumiale zdania, ale zdaje sie
im, ze sie doskonale porozumiewaja.
Kazek rozczulil sie, ze jestem dla niego rownym kumplem i przyjacielem. Chce mnie
calowac.
Daj spokoj powiedzialem z odraza& i w tym momencie dopiero zapadla
stanowcza decyzja: Nie bede wiecej pil.
Nastepnego dnia po poludniu odwiedzilem Kazka.
Chyba jest w pokoju obok, u Zygmunta odpowiedziano mi, gdy o niego
zapytalem. W pokoju byl Zygmunt, Kazek i jeszcze jeden kuracjusz.
Dlaczego siedzicie w pokoju zapytalem. Czy nie lepiej przejsc sie po parku?.
Kolega wyskoczyl kupic cos na zaprawke po wczorajszym odpowiedzial Kazek.
Chory jestem, a Zygmunt tez sie zle czuje.
Ja tez jeszcze nie czuje sie najlepiej, ale to jeszcze po mojej czterodniowce
odpowiedzialem. Za dwa dni juz bede dobry.
Jesli dzisiaj nie popijesz z nami zazartowal Zygmunt. Na pewno nie.
Nie wyglupiaj sie, przeciez i tak bedziesz pil, wiec po co ta mowa? Ano,
zobaczymy. Kaktus mi na nosie urosnie, jesli tu, w Otwocku, Wypije krople alkoholu.
Ale bedzie draka wrzasnal Kazek. Staszek z kaktusem na nosie! Do pokoju
wszedl nowy kuracjusz. Spojrzal na tamtych trzech, na mnie i znow na nich.
To bawcie sie dobrze. Ja ide do parku.
Spacerowalem samotnie. Jeszcze nie znalazlem dla siebie towarzystwa niepijacego.
Za duzo gadalem o tym, ze nie bede pil, a nie lubie robic z siebie blazna. W pokoju
nie chcialem zostac z obawy, ze moglem sie zlamac i wypic. Koledzy potrafia
namawiac. W dodatku poczulem pragnienie alkoholu, lecz staralem sie nie myslec o
tym. "Chyba wroce i wypije jeden glebszy" swidruje w glowie mysl. "A gdzie twoje
slowo?" przychodzi mysl inna. "Tylko jeden glebszy".
"Jesli dzisiaj nie bede pil, to juz beda dwie doby bez alkoholu podpowiada druga a
takiego przypadku dawno nie bylo". Musze wytrzymac do niedzieli. Przyjedzie zona.
Bede caly dzien zajety. Postanowilem wrocic do pokoju i napisac kilka listow. Gdy
mijalem oddzial, na ktorym koledzy odbywali swoje "zebranie", znow przyszla chec,
by wstapic na chwile. Walczac z soba szedlem dalej na gore, a u siebie natychmiast
zajalem sie pisaniem i to oderwalo moje mysli od Zygmunta, Kazka i "taty z mama",
ktora popijali.
Sobota byla jeszcze gorsza. Caly dzien nie wychodzilem z lozka; azeby mniej
odczuwac "pragnienie", czytalem pozyczona od sasiada ksiazke. Po poludniu
poprosilem pielegniarke o luminal, wiec spalem mocno caly wieczor i noc.
Niedziela chlopaki umawiaja sie na wodke. Zapraszaja i mnie. Odmowilem. Od
rana przyjechala zona. Gdy przyjechala, powiedzialem o swoim postanowieniu.
Czy potrafisz? zapytala z obawa. Masz tylu kolegow, ktorzy umieja namowic i
wyciagnac na wodke.
Poszukam sobie innych ludzi do towarzystwa.
To byloby najwieksze dla mnie szczescie powiedziala. Wolalabym jesc nie
kraszone kartofle z sola, zebys tylko nie pil.
Jesli tylko tyle potrzebujesz do szczescia, to obiecuje ci to ale skonczmy na ten
temat rozmowe.
Nie gniewaj sie, chce zadac tylko jedno pytanie: Czy czujesz pragnienie wodki?
Cholerne odpowiedzialem -zgodnie z prawda ale tym razem uparlem sie.
Powiedzial mi kiedys kolega, ze najwieksze zwyciestwo to zwyciezyc samego siebie
a w tej chwili myslalem "9 Szesc lat, cztery lata, dwa i pol roku: . Czekajcie nie jestem
od was gorszy".
Cztery doby juz nie pije, dwa tygodnie, miesiac& Wreszcie po trzech miesiacach
kuracji wracam do domu z swiadomoscia, ze w tym czasie nie wypilem kropli wodki.
Wracam z obawa, czy w wirze codziennych spraw, do ktorych wracam, a ktore
czesto byly okazja do picia, nie dam sie skusic.
Teraz zdaje sobie sprawe, co to jest alkoholizm. Mialem czas przemyslec wszystko.
Przypomnialy mi sie wieksze i mniejsze awantury powstale po pijanemu. Wymysly
lokatorow, gdy z braku pieniedzy kupowalo sie wodke w sklepie, a wypijalo w bramie
lub na klatce schodowej w dowolnie wybranej kamienicy.
"Przyjda tu chlac, cholery pijaki, pozniej zapaskudza korytarz, a mnie smierdzi pod
drzwiami. Jazda, bo milicjanta zawolam!" krzyczala taka lokatorka, a inni wychodzili
na korytarz, zeby zobaczyc, co sie dzieje, i tez popyskowac. Ile to razy wynosilo sie z
knajpy kieliszki, noze, widelce, ktore pozniej oddaje sie znajomym, lecz czesciej
wyrzuca. Nie bralo sie przeciez tego dla korzysci, lecz z pijackiej fantazji. A wiele to
razy, gdy wrocilem do domu bez przytomnosci, nastepnego dnia dzwonilem do ludzi,
u ktorych bylem w goscinie, pytajac z obawa, czy przypadkiem nie narozrabialem po
pijanemu. "Wszystko w porzadku odpowiadano tylko pod koniec troche
mantyczyles. Nie warto o tym gadac, byles przeciez mocno pijany". Wybaczali ludzie
popelniane bledy tylko dlatego, ze "bylem bardzo pijany". Ale jak spojrzec im w
oczy? Latwo to zrobic, gdy sie jest znow pijanym.
Trzy miesiace to malo, ale jeszcze trzy i juz wypis. Wszedlem do gabinetu
lekarskiego pozegnac ordynatora i podziekowac za opieke lekarska. Gdy
zakonczylismy oficjalna rozmowe, zapytalem z usmiechem:
No i co, panie doktorze, nie zlapal mnie pan jednak na piciu wodki? Mial pan
szczescie.
A czy uwierzy mi pan, doktorze, gdy powiem, ze przez caly czas nie Wypilem
kropli alkoholu?
Znajac pana, przyznam, ze trudno mi uwierzyc.
Tak. Mam pod tym wzgledem opinie wyrobiona. Obawiam sie, ze wiele osob mi nie
uwierzy&
Pod oknem biura stanal Heniek, dajac znak, zebym wyszedl..
Chodz, wpijemy po jednym na przywitanie zapraszal zawracajac w kierunku
knajpy.
Nie pije odpowiedzialem.
Od kiedy? Jednego mozesz wypic, przeciez nie zaszkodzi.
Nie pije nawet cwierci. Czesc, Heniu, mam duzo zaleglosci w pracy dodalem i
wrocilem do biura.
Henio z zaskoczona mina patrzyl w okno, a odchodzac wzruszyl ramionami, co
prawdopodobnie mialo byc aluzja do mojego wariactwa.
Pewnego dnia Mietek zjawil sie w biurze. Nie pije powiedzialem.
C-o-o-o? Czego nie pijesz? Mleka, wody, roztrzepanca? Wodki nie pije,
rozumiesz? Juz piec miesiecy.
Zawsze mowilem, ze jestes wariat, i nie mylilem sie odpowiedzial podajac mi reke
na pozegnanie i wyszedl majestatycznie nie ogladajac sie za, siebie.
Spotkalem Henka. Lekko pijany, juz od rana zdazyl sie zaprawic. Nie zapraszam
cie do knajpy mowil bo przeciez ty nie pijesz. Ale wejsc, porozmawiac juz teraz
moge. Chodz, wypije fruktowit. Za bufetem urzedowala ta sama gruba bufetowa.
Popatrzyla na mnie
z ciekawoscia. Znala mnie dobrze. Dlugi czas bylem stalym gosciem.
Patrz zwrocila sie do Henka a ty nie moglbys przestac pic? Kazdego dnia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]