[ Pobierz całość w formacie PDF ]
257 i
I właśnie rzecz ciekawa. Natura człowieka sama broni się przed egoizmem. Naturalnym
bowiem procesem w człowieku jest ukochanie drugiej osoby. Człowiek zakochany tym
samym najbardziej zwyczajnie i naturalnie przestaje myśleć o sobie, a zaczyna troszczyć się
o kogoś, by wybranemu komuś było łatwiej, lepiej, by był radosny i dobry, i aby nas po-
kochał. A w wypadku zakochania małżeńskiego i rodzinnego człowiek nawet bez pamiętania
o własnym trudzie przyjmuje na siebie kłopoty żony i dzieci. Rodzina staje się stałym
przedmiotem jego miłości, przez to czynnikiem jego rozwoju wewnętrznego, ponieważ nie
pozwala wpaść w egoizm, w ciasnotę własnych spraw. Wydobywa człowieka ku światu, ku
nowym problemom, ku pytaniom i właściwemu życiu. Miłość więc powoduje, że człowiek
zostaje uratowany dla uspołecznienia, że zaczyna interesować się różnymi sprawami, by móc
pomagać osobie kochanej, że wciąga w tę sprawę innych ludzi, żyje społecznie.
Ktoś powie, że to jest typowy problem wysublimowanej erotyki, szukania kobiety jako
głównego motywu ludzkiego działania. Można jednak przeciwstawić się temu twierdzeniu.
Erotyka bowiem dotyczy takiej sytuacji, w której celem człowieka staje się przyjemność.
Gdy jednak celem działania ludzkiego jest troska o to, by drugi człowiek przy mnie nie tracił,
by się rozwijał, by stawało się wspólne dobro, wychowujące prawość i uczciwość, wtedy jest
miłość, której podporządkowała się dobra, słuszna w człowieku i normalna zmysłowość jako
jeden ze sposobów rozwijania miłości.
W tej sytuacji wszystkie tęsknoty zakochanego są w relacji do dobra, któremu służy, są
sposobem i środkami wyrażania i rozwijania miłości, są uzgodnionym planem, są projektem
życia. Mają cel i perspektywy. Są ładem, a przez to dalekosiężnym i kulturotwórczym
życiem, realizującym konkretnie przeżywaną miłość.
Człowiek chętnie idzie za dążeniem do miłości. Człowiek bywa zakochany. Wtedy nie jest
egoistą, nie szuka tylko siebie i swej przyjemności. Wtedy myśli o osobie drugiej, otwiera się
na jej sprawy. Wsłuchuje się w jej trud. Człowiek zakochany przełamuje więc tragiczną
chorobę woli i tragiczną chorobę intelektu. Zyskuje na tym osobiście. Zyskuje także spo-
łeczność. Człowiek zakochany wychowuje więc społeczeństwo. I na tym właśnie polega
społeczna funkcja zakochania.
Oczywiście problem wychowania jest szeroki, trudny i bardzo złożony. Wymaga
świadomego działania. To działanie może pojawić się wtedy, gdy człowiek chce pracować
nad sobą i innymi. Takie chcenie nie pojawia się automatycznie. Jest także wychowywane.
Wybór tego, co słuszne i dobre, nazywa się prawością. Prawość jest jakąś wcześnie
ukształtowaną w człowieku, w okresie już jego pierwszych kojarzeń, łatwością wyboru tego,
co słuszne. Wybór tego, co słuszne, nie jest łatwy. Wymaga nauczenia się podejmowania
trudu. I kojarzenie dążeń z odpowiednimi przedmiotami, i podejmowanie trudu są poza tym
akcją rozbudzania myślenia, które w swej naturze jest zawsze ujmowaniem i sądzeniem
rzeczy, otwarciem się na nie, przyjęciem ich jako przedmiotu dążeń i oceny. Przedmiot ten
rozwija człowieka. Nastawia go na właściwe, rozumne cele ludzkiego działania i zbliża do
sytuacji wyboru. Wybór jest zawsze dostrzeżeniem celu działań, którym jest dobro. Zostanie
przy tym dobru jest miłością. W pełni zostaje człowiek przy człowieku, przy rozumnej
osobie.
Do tego ostatecznego stania przy człowieku wychowuje miłość. Wychowuje najpierw
przez spontaniczne, radosne przylgnięcie dziecka do rodziców, do rodzeństwa, dalej przez
zachwyt nad pięknem świata, pierwszych czytanych książek, nad pierwszą dobrocią ludzką.
Wychowuje też przez głód uczciwości, przez ciekawość tego, jak jest naprawdę, przez
potrzebę widzenia wszędzie ludzi szczęśliwych, przez ochotę pomagania im, naprawiania
ich. Przez radość pracy dla jednej, wybranej osoby, by tym samym zyskiwał cały świat. I ta
radość jest koroną innych motywów. Jest właściwą płaszczyzną osiągnięć ludzkich. Jest
terenem chwały człowieka i chwały Boga.
Jedynie zakochani umieją dwie rzeczy. "Umieją w swej naturalnej, własnej pracy kochania
wyjść poza to, co niszczy człowieka, co go zniekształca, schematyzuje. I umieją mieć
słuszny, dobry stosunek do człowieka. Czynią dobro w codziennej trosce o radość drugiego
człowieka, o zwykłe sprawy. Stwarzają klimat, w którym człowiek rośnie. I można dodać w
związku ze społeczną funkcją zakochania, że jedynie i tylko zakochani wychowują
społeczeństwo.
Jakże ważna jest ta sprawa przy stwierdzeniu, że Bóg jest Osobą, a nawet Człowiekiem. I
jak jest prawdziwe, że tylko zakochani w człowieku mogą nauczyć zakochania w Bogu.
Oczywiście słuszniej byłoby powiedzieć, że zakochani w Bogu umieją jedynie nauczyć
zakochania w człowieku. Chodzi jednak o kwestię przykładów. Bardziej czytelne i bardziej
konkretnie znane jest zakochanie się człowieka w człowieku. Aatwiej jest obserwować
atmosferę tego właśnie zakochania, by nią leczyć się z egoizmu i praktycznie wiedzieć, jak
kochać Boga. Wiedzieć, że to nic nadzwyczajnie trudnego, że to tylko stała tęsknota do
kogoś drugiego, o kim wciąż się myśli i marzy.
Jest oczywiście dużo egoizmu i ludzi złych, nieuczciwych, ciasnych. Jest także wielu ludzi,
którzy nie mogli czy też nie chcieli się rozwijać. Ciasnota umysłowa jest też naszą chorobą
społeczną. Niezależnie od tego stwierdza się fakt, że zastraszający egoizm wskazuje na brak
miłości. Jest dużo erotyzmu, wypielęgnowanego w naszej kulturze, a mało miłości, czyli tej
prostej sytuacji, w której zmysłowość służy człowiekowi, a nie człowiek przyjemności. Gdy
nie ma miłości, jest niewolnictwo. Człowiek jest w niewoli pragnień, które go wyniszczają,
w niewoli chaosu, ciasnoty, siebie. Nic więc dziwnego, że człowiek nie chce dobra, że nie
nauczył się kochać wielu osób, a tym samym Boga, skoro nigdy nikogo nie kochał. Kochać
wiele osób to znaczy troszczyć się o ich dobro i o ich rozwój wewnętrzny. Własny rozwój
uzyskuje się różnymi środkami. I także przez narzeczeństwo, przez małżeństwo, przez
zakochanie. Najbardziej przez zakochanie.
Katolicy znają słowa: Ubi caritas et amor Deus ibi est", Tam gdzie jest miłość, jest Bóg".
Bóg jest blisko człowieka zakochanego. Potrzeba jeszcze tylko decyzji świadomego
pokochania także Boga. Tak jak się kocha wybranego człowieka. I w podobny sposób
wypełnienia tęsknot i pamięci. Wewnątrz z Bogiem dialog rozmów i spojrzeń. Trwanie w
Bogu, z którego wychodzi się do innych zajęć. Tak jak u zakochanych, którzy doskonale
pracują tylko wtedy, gdy myślą o osobie kochanej. Człowiek bowiem pracując tylko dla
siebie, nie dla kogoś drugiego i siebie, krzywdzi i okrada społeczność, a także własne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]