[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na północ. Lara przypomniała, że chciała wrócić do Rose. Bob był wyraźnie
zawiedziony, ale posłusznie odwiózł ją do domu, zabawiając przez całą
drogę policyjnymi anegdotkami. Przy okazji wymógł na niej zgodę na
25
następną randkę w kolejny weekend. Kiedy dotarli na miejsce, było nieco
po pół do dziesiątej.
Lara poszła prosto do pokoju Rose. Kiedy zobaczyła otwarte drzwi i
puste łóżko, poczuła, jak serce podchodzi jej do gardła. Pobiegła do kuchni.
Na stole, opartą o cukiernicę, widniała kartka.
„Zabrałem Rose do szpitala. Zasłabła po obiedzie. Zadzwoń tam do
mnie". Podpisano po prostu: „Cal".
Duże, drukowane litery zatańczyły jej przed oczami. Chwyciła za telefon
i zadzwoniła do informacji po numer do szpitala. Po kilku próbach
dodzwoniła się w końcu na oddział kardiologiczny. Z bijącym sercem
słuchała dyżurnej pielęgniarki. Dowiedziała się, że Rose została już zbadana
przez doktora Pontem, i że teraz „wygodnie odpoczywa", cokolwiek to
oznaczało. Doktor Ponter bada obecnie innych pacjentów, ale będzie mógł
porozmawiać z nią za niecałą godzinę.
- Czy jest gdzieś w pobliżu mężczyzna, który ją przywiózł? - spytała
Lara.
- Szczupły, ciemnowłosy, przystojny?
- Tak.
- Czeka na drugim końcu korytarza.
- Czy mogę z nim porozmawiać?
- Proszę zaczekać. - W słuchawce zapanowało milczenie. .
Kiedy Lara usłyszała głos Cala, z ulgą przymknęła oczy.
- Och, Cal, czy wszystko w porządku? - wyszeptała.
- Tak, tak, nie martw się. Przepraszam, że napisałem tak mało, ale
zupełnie nie wiedziałem, co się dzieje, i chciałem jak najszybciej zawieźć
Rose do szpitala. To była reakcja na nowe lekarstwo. Zbytnio obniżyło jej
ciśnienie krwi i zemdlała. Ale oprzytomniała już, kiedy tu dojechaliśmy.
Doktor chce zatrzymać ją na noc, na obserwację. Ze względu na jej wiek i
stan zdrowia. Ale powiedział mi, że nie dostrzega żadnego poważnego
niebezpieczeństwa.
- Czuję się taka winna. - Lara z trudem powstrzymywała łzy. - Powinnam
była być przy niej. Przecież wiedziałam, że zaczynała nową kurację. Nie
powinnam byłą jechać i zostawiać jej samej.
- Nie była sama - powiedział Cal łagodnie.
- A co by było, gdybyś poszedł do siebie? Mogła upaść na podłogę w
pustym domu... - Lara nie potrafiła mówić dalej.
- Ale nic takiego się nie stało i nie ma sensu tak się zadręczać. I nie
próbuj gnać tutaj na złamanie karku, bo spowodujesz Wypadek. Rose ma się
26
dobrze. Teraz śpi. Dostała kroplówkę, żeby podnieść ciśnienie krwi, i
podziałało. Ciśnienie unormowało się.
Lara westchnęła z ulgą.
- Przyjadę za pół godziny - powiedziała.
- Za czterdzieści minut - poprawił ją Cal.
- W porządku. Zaczekasz na mnie?
- Oczywiście. - Pewność w głosie Cala sprawiła, iż sama myśl, że spotka
go tam, sprawiła Larze radość.
Całą drogę do szpitala pokonała jak we śnie. Znała Sadler dość słabo, ale
tylko raz skręciła w złą przecznicę. Dojazd do szpitala był bardzo dobrze
oznakowany. Oddział kardiologiczny znajdował się na trzecim piętrze.
Kiedy Wysiadała z windy, natychmiast dostrzegła Cala.
Z trudem powstrzymała się, by nie podbiec do niego. Z jednej strony
uważała, że głupio czyni, wierząc komuś, kogo właściwie zupełnie nie
znała. Lecz z drugiej instynktownie wyczuwała, że powinna zaufać Calowi
Winstonowi.
- Z Rose wszystko w porządku, naprawdę. - Ujął ją za rękę. - Widzisz,
przyjechałaś w idealnym momencie. Doktor wszedł właśnie do jej pokoju. -
Wskazał Larze właściwe drzwi.
Natychmiast pobiegła korytarzem. Potem niecierpliwie czekała pod
drzwiami, aż lekarz opuści mroczne wnętrze izolatki.
- Doktorze Ponter, jestem Lara Daniels - powiedziała, wyciągając rękę. -
Rozmawialiśmy przez telefon.
- Ach, to pani. Dzień dobry. - Potrząsnął jej dłonią.- Pani babcia ma się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]