[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomyśleć, nie mówiąc już o rozmowie. Wiele przeszliście.
Na Melidzie/Daan zdarzyły się rzeczy, o których nie chcesz
mi powiedzieć. - Zawiesiła głos. - Kiedy będziesz gotów,
chętnie cię wysłucham.
Wziął głęboki, urywany oddech. Nie potrafił głośno
wypowiedzieć tego imienia. Ale z jakiegoś powodu wiedział,
że musi. Wiedział, że jeśli ta chwila przeminie, to już nigdy
nikomu o tym nie opowie. A wtedy jakaś jego część umrze.
- Nazywała się Cerasi - zaczął. Poczuł, że ogarnia
go fala smutku. Ale odczuwał także ulgę. - Cerasi - po-
wtórzył. Podniósł twarz, wystawiając ją na chłodną bryzę.
Nagle jakby duch Cerasi stanął obok i dotknął jego
ramienia. - Nie potrafię wytłumaczyć tego, co nas łączyło.
To nie była kwestia czasu, spędzonych razem godzin. Nie
chodziło o wspólne tajemnice czy wzajemne zwierzenia. To
było coś innego.
- Kochałeś ją - stwierdziła Bant.
Przełknął ślinę.
- Tak. Inspirowała mnie. Walczyliśmy ramię przy ra-
mieniu. Ufaliśmy sobie nawzajem. A kiedy zginęła, mia-
łem poczucie winy. Kiedy pomyślałem, że i ty możesz
zginąć... Wiedziałem, że nie będę potrafił dalej żyć,
gdyby to się stało.
Potrafiłbyś - powiedziała cicho. - Wszyscy żyjemy
dalej. - Pochyliła się do niego. Oczy miała mokre od
łez. - Uratowałeś mi życie. Razem będziemy żyć dalej.
101
07.Uczeń Jedi-Jude Watson-Świątynia w niewoli
Qui-Gon siedział w kwaterze Tahl. Od jakiegoś czasu
oboje milczeli. 2J został wysłany na przeprogramowanie.
Tym razem wyjątkowo rycerz chętnie posłuchałby jego
śpiewnej paplaniny.
- Wkrótce staniesz przed Radą - odezwała się
w końcu Tahl. - Jeśli zgodzisz się, żeby Obi-Wan znów
został twoim Padawanem, pomożesz mu. Zapewne Ra-
da zgodzi się wtedy na jego powrót.
- Wiem - powiedział.
- Szczególnie biorąc pod uwagę wszystko, czego
dokonał - dodała.
- Jestem w pełni świadom, czego dokonał.
Westchnęła.
- Uparty z ciebie człowiek.
- Nie - zaprotestował. - Nie uparty. Ostrożny. Mu-
szę mieć pewność. A może przyjmę go z powrotem
i okaże się, że postąpiłem nie w porządku wobec chłop-
ca? Albo wobec Jedi? Jeśli nie obdarzę go pełnym za-
ufaniem, nasza więź, łącząca mistrza i Podawana, nie
przetrwa długo.
- Czujesz, że nie potrafisz odbudować w sobie tego
zaufania?
Spuścił wzrok i popatrzył na swoje dłonie.
- Wiem, że to moja wada.
Znów zapadło między nimi milczenie. Po chwili Tahl
wzięła swój kubek i zaczęła muskać palcami jego gładką
powierzchnię. Podniosła go do światła, którego nie widziała.
- To piękny kubek - stwierdziła. - Wiem o tym, cho-
ciaż go nie widzę. Czuję to.
Qui-Gon zobaczył, że rzeczywiście jest piękny. Materiał, z
którego go wykonano, był tak cienki, że niemal przezroczysty,
a niebieskawy kolor tak jasny, że prawie biały. Kubek miał prosty
kształt, bez ucha i żadnych wyżłobień.
102
07.Uczeń Jedi-Jude Watson-Świątynia w niewoli
- Używam go, chociaż mogę go zbić - powiedziała.
Ostrożnie odstawiła kubek na miejsce. - Słyszałeś kie-
dyś o planecie Aurea?
- Oczywiście - odparł. - Słynie ze znakomitych rze-
mieślników.
- Mieszkają tam najlepsi mistrzowie ceramiki - cią-
gnęła. - Wielu zastanawiało się, dlaczego na tej planecie
tak bardzo rozwinęło się poczucie piękna. Czy za sprawą
złotych piasków, czy wysokich temperatur, czy może
długoletniej tradycji? Niezależnie od przyczyn wytwarzane
tam są najpiękniejsze naczynia w galaktyce, często tak
drogie, że aż bezcenne. Ale czasami, na skutek czyjejś
nieuwagi, następuje wypadek i któreś z tych naczyń pęka.
Znowu podniosła kubek.
- Ja też mogę stłuc ten kubek. Ale ci rzemieślnicy
posiadają pewną umiejętność, jeszcze cudowniejszą niż
wytwarzanie ceramiki. Potrafią składać rozbite naczynia.
Osiągnęli w tym prawdziwe mistrzostwo. Biorą kawałki
pięknego przedmiotu, który został zniszczony, i składają
z nich przedmiot jeszcze piękniejszy. Wprawdzie widać
łączenia, ale naczynie i tak wydaje się bez skazy. Ponieważ
już raz było rozbite, staje się jeszcze cenniejsze niż przedtem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]