[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A co z zasadą niewinny do czasu udowodnienia winy ? jęknąłem ma-
sując małżowinę. Kocham tylko ciebie i wiesz o tym. A teraz skończmy te
nonsensy i złapmy Coypu.
Nie było to takie trudne.
Masz tylko jedną możliwość poinformował mnie, gdy wprowadziłem
go w zagadnienie.
%7łe co? Mówiłeś o nieskończonej liczbie światów!
99
Owszem, tyle ich jest, ale dla czegoś tak dużego jak pancernik, istnieje
możliwość przejścia tylko do sześciu. Energia wymagana do przejścia do innych
umożliwia otwarcie ekranu o średnicy dwóch jardów. Przez taką dziurę niewielu
obcych tam wypchniesz.
No to już zawsze jest coś. Dlaczego powiedziałeś, że tylko jeden?
Bo w pozostałych pięciu to laboratorium istnieje i miałem okazję obserwo-
wać w nim siebie i innych. W szóstym ekran wychodzi w kosmos.
Ten więc musimy sprawdzić rozległ się z tyłu złocisty głos; Incubę
weszła do laboratorium.
Ubrana była w obcisły kombinezon, którego wolałem dokładnie nie oglądać,
jako że Angelina była tuż za mną.
Odwróciłem się do Coypu i zawiesiłem wzrok na profesorze. Było to mniej
przyjemne, ale bezpieczniejsze.
Musimy więc spróbować szóstego oświadczyłem.
Tak też sądziłem. Na zewnątrz mam gotowy ekran o średnicy stu jardów.
Sądzę, że zwiadowca powinien się zmieścić.
Wspaniale. Klasa Lancer ma nawet mniejszą średnicę.
* * *
Wszystkie sprawdziany gotowości robiłem mając Angelinę u swego boku. In-
cuba jak dotąd nie pojawiła się w sterowni, co znacznie ułatwiało życie.
Lećcie kursem cztery sześć oznajmił głos Coypu w słuchawkach. Zo-
baczycie pierścień latarń: to jest brama. Proponuję też, żebyście dokładnie ozna-
czyli pozycję po przejściu, najlepiej zostawcie tam nadajnik.
Serdeczne dzięki za radę. Może kiedyś będziemy chcieli wrócić.
Przejście odbyło się bez problemów. Z tej strony pole wyglądało jak czarne
koło na tle mroków kosmosu.
Pozycja zanotowana, nadajnik na miejscu zameldowała Angelina.
Jesteś wspaniała. Jakieś pięćdziesiąt lat świetlnych stąd, jeśli wierzyć tej
skrzynce wskazałem na komputer jest miłe małe słoneczko klasy G-2, a ra-
dio twierdzi, że pół wieku temu jego okolice były bardzo rozmowne.
No to na co czekamy? I jeszcze raz ciÄ™ ostrzegam: trzymaj siÄ™ z daleka od
tego umoralnionego kurczaka!
Nie ma obaw! Jestem zbyt zajęty ponownym ocaleniem galaktyki!!!
Rozdział 20
Incuba dołączyła do nas, gdy wyszliśmy z nadprzestrzeni.
Zdaje mi się, że są tu dwie zamieszkane planety? spytała.
Tak twierdzi ten elektroniczny oszust. Sprawdzimy najbliższą.
Zbliżyliśmy się do niej bez straty czasu i weszliśmy w atmosferę. Błękitne
niebo, białe obłoczki, jednym słowem całkiem przyjemne miejsce. Radio wyło
jakimiś kretyńskimi melodyjkami i przypadkowym zlepkiem dzwięków nie zna-
nego mi i całkiem niezrozumiałego języka. Powierzchnia planety zaś zbliżała się
coraz bardziej.
Domy oznajmiła nieszczęśliwa Angelina. I pola. Zupełnie jak w do-
mu.
Niezupełnie skorygowałem jej stwierdzenie, zmieniając powiększenie.
Zlicznie! westchnęła. I miała rację.
Coś o paru tuzinach odnóży ciągnęło pług, którym kierował mniej okazały,
lecz równie odrażający stwór. Oba mogłyby uścisnąć macki z naszymi wrogami.
Obcy wszechświat! ucieszyłem się. Mogą tu przylecieć. Będą ich
oczekiwać kumple i szczęśliwa przyszłość. Wracamy z dobrymi nowinami.
Sprawdzmy tę drugą planetę wtrąciła się Incuba. Z tego co wiemy,
mogą tu żyć także ludzie.
Angelina spojrzała na nią jak na karalucha, a ja westchnąłem:
Pewnie, tylko żebyś tego nie powiedziała w złą godzinę.
Wykrakała. Następna planeta zamieszkana była przez najbardziej człekopo-
dobnych ludzi, jakich widziałem.
Może są obcy wewnętrznie? zaryzykowałem nieśmiało.
Możemy paru rozpruć i sprawdzić oświadczyła poważnie Angelina.
Rozpruwanie obcych stworzeń, tak ludzkich jak i jakichkolwiek innych,
jest zakazane przez Korpus Moralności. . . resztę jej wypowiedzi przerwała na-
gła aktywność radia, warczącego coś niezbyt zrozumiale. Jednocześnie cała masa
czujników rozbłysła radośnie. Podszedłem do ekranu i natychmiast się cofnąłem.
Mamy towarzystwo! oznajmiłem. Zrywamy się?
Nie robiłabym niczego w pośpiechu oświadczyła z namysłem Angelina.
101
Miała sporo racji, gdyż w naszym pobliżu znajdował się niezbyt przyjem-
nie wyglądający okręt wojenny czarnej barwy z działami raczej nieprzypadkowo
skierowanymi w nasza stronÄ™.
Myślę, że trzeba z nimi pogadać oznajmiłem wstając. Pilnujcie go-
spodarstwa, dopóki nie wrócę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]