[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Obeszła wszystkie stragany, wszędzie kupując jakiś drobiazg. Robiła to z
wyczuciem.
To będzie pięknie wyglądać na stoliku w bibliotece mówiła z
przekonaniem, z miejsca zjednujÄ…c sobie powszechnÄ… sympatiÄ™.
Zazwyczaj mamy stragan z ręcznie dzierganymi strojami rzekł pastor.
Ale w tym roku nie wyszło. Wszystkie panie są bardzo zajęte. Chyba wiem,
komu to zawdzięczają.
Jaryis odciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… na bok.
Nie zrobiłaś tego!
Zrobiłam.
Powiedziałem ci, co o tym myślę.
A ja odpowiedziałam, \ebyś się nie wtrącał... o Bo\e!
Zniknęła mu z oczu za namiotem. Usłyszał dziwny od głos, a gdy podszedł
bli\ej, Mery! klęczała na ziemi. Miała torsje.
Co ci jest? Chwycił ją za ramię.
Ju\ dobrze wydusiła To przez tę podró\. Strasznie rzucało. A potem
helikopter... Och! Po co jadłam to ciastko!
Biedactwo... OdwiozÄ™ ciÄ™ do domu.
Nie ma mowy. Jeszcze będzie konkurs dziecięcych strojów.
Ledwie się trzymasz na nogach. Delikatnie pomógł jej wstać.
Bo boli mnie głowa. Gdybyś przyniósł mi jakiś proszek...
Gdy po kilku minutach wrócił z aspiryną i herbatą, Meryl zdą\yła zniknąć.
Siniejąc się, obserwowała popisy kundelków.
Trzeba jej oddać, \e trzyma się dzielnie powiedział Jaryis do Sarah, która
wyrosła jak spod ziemi. Nie czuje się dobrze, ale nie daje tego po sobie
poznać.
Nigdy nie odmawiałam jej hartu ducha odparowała Sarah.
Dziewczyna z ikrą podsumował Ferdy. Ma charakter pierwszych
pionierów.
Owszem z obłudną słodyczą przystała Sarah Tylko w naszym kraju nie
ma takich potrzeb.
Jest niepowtarzalna z \arem podsumował Jaryis, od chodząc, by zanieść
\onie aspirynÄ™ i herbatÄ™.
Oczywiście nie mogłaś się powstrzymać rzucił Ferdy siostrze i, nie
czekając na replikę, wmieszał się w tłum.
Decyzja, który kostium zasługuje na nagrodę, nie była prosta, lecz Meryl
wspaniale wybrnęła z sytuacji, przy okazji zdobywając kolejne punkty dla
siebie. Z takim zainteresowaniem wypytywała dzieci o ich przygotowania do
konkursu, \e \adne nie czuło się pominięte.
Jaryis daremnie próbował wyciągnąć ją do domu. Na herbatce u pastorostwa
Meryl brylowała i tryskała humorem, lecz prawie nic nie tknęła. Wiedział, \e
trzymała się resztką sił i tylko nadrabiała miną. Nie czekał dłu\ej.
Jedziemy szepnÄ…Å‚ jej do ucha Bez dyskusji.
Na jej twarzy odmalowała się wdzięczność.
Zdą\yli przed przypływem. Hamiah od razu się nią bardzo troskliwe zajęła.
Usnęła, gdy tylko przyło\yła głowę do poduszki. Prze budziła się po dobrych
kilku godzinach. W pokoju było ciemno, lecz w bladym świetle księ\yca
wpadającym przez okno, dostrzegła sylwetkę mę\czyzny. Patrzył w morze.
Wyślizgnęła się z łó\ka, stanęła za nim, obejmując go i dotykając policzkiem
jego pleców. Nie poruszył się, jedynie ujął jej dłonie.
Dawno tu jesteś wyszeptała.
Całą noc. Miałem nadzieję, \e się obudzisz. Meryl...
Nic nie mów. Jestem tu. I wcale nie śpię.
Obrócił się i objął ją mocno. Odszukał jej usta. Wiedziała, \e się uśmiecha, \e
cieszy siÄ™, majÄ…c jÄ… przy sobie.
Tak bardzo chciała powiedzieć, \e go kocha, lecz nie zrobiła tego. Bała się.
Wszystko w swoim czasie.
Myślała, \e usnął. Tak, jak tego pragnęła. Jednak po kilku minutach Jaryis wstał
ostro\nie i wymknął się na korytarz. Trudno. I tak ich powitanie przeszło
najśmielsze oczekiwania.
Rankiem wybrali się na konną przeja\d\kę. W powietrzu czuło się nadchodzące
lato, rozlegle krajobrazy wprawiały w radosny nastrój. Było im dobrze razem.
Zatrzymali się przy strumieniu, by napoić konie.
Nie było mnie tak krótko, a tyle się zmieniło z nie dowierzaniem
powiedziała Meryl.
To prawda. Wyprowadziliśmy stada na pastwiska.
No i sianokosy. Zawsze myślałam, \e zaczynają się w sierpniu.
W sierpniu sÄ… \niwa. W maju kosi siÄ™ trawÄ™. W zimie bez niej ani rusz.
Wszystkiego siÄ™ nauczÄ™.
Popatrzył na nią uwa\niej ale nie skomentował.
Szkoda, \e nie zostałeś ze mną w nocy powiedziała znienacka,
impulsywnie.
Nienawidzę tego pokoju powiedział po chwili. To był pokój mojej
mamy.
Opowiadałeś, jak to było... \e nic ci nie powiedzieli...
Była słabego zdrowia. Gdy przyjechałem, a ona nie wyszła na dwór na
powitanie, byłem pewien, \e jest u siebie, w łó\ku - wbiegłem na górę, \eby
rzucić się jej na szyję...
Nie... wyszeptała, zdjęta współczuciem i \alem. Oczami wyobrazni
ujrzała tę wstrząsającą scenę.
Pokój był pusty. Pościel zabrana, na łó\ku goły materac. Tak się
dowiedziałem. Od tamtej pory nigdy tam nie wchodzę, z wyjątkiem tamtego
wieczoru, gdy wydało mi się, \e ktoś się zakradł... Uśmiechnął się blado,
przywołując wspomnienie Du\o bardziej mi odpowiada, gdy jest ciemno.
Dotknęła jego twarzy.
To dlatego nikomu nie ufasz. Ale w stosunku do mnie nie bÄ…dz taki. Nie
chowaj siÄ™ przede mnÄ….
Aatwo powiedzieć. Rozsądny facet jest ostro\ny.
Nie opowiadaj bzdur. Jaki w tym rozsądek? Jeśli stale się chowasz w
skorupę, nie potrafisz otworzyć się przed nikim, do nikogo nie znajdziesz drogi.
Nie chcę się z tobą spierać. Nie umiem. To ty znasz się na słowach.
Myślisz, \e to tylko słowa, nic więcej?
Przecie\ sama wiesz Jego głos zabrzmiał inaczej, tak jak w nocy. I w
jednej sekundzie wszystko się zmieniło: znowu było jak wtedy, gdy otaczały ich
ciemności. Czułość w jego oczach. I bezbronność.
Ju\ myślałem, \e nie przyjedziesz, Meryl powiedział cicho.
Zawsze chciałam przyjechać.
I ju\ zostaniesz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]