[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Trudno więc było udawać zainteresowanie. Gdy obiad się
skończył, wszyscy powstali i potworzyły się liczne małe grup
ki. Popijano kawÄ™ i rozmaite alkohole oraz wymieniano spo
strzeżenia... niekiedy ciekawe.
Gdy towarzystwo zaczęło już się rozchodzić, Arabella na
tknęła się na Geraldine.
112
- Och, tu cię mam - głos pani doktor był protekcjonalny.
- Przez cały wieczór nie miałam okazji porozmawiać z tobą.
- Uśmiechnęła się do Arabelli i poruszyła się tak, żeby poka
zać całe piękno szyfonowej spódnicy. - Titus i ja mieliśmy
cudowny wieczór... Nie masz nic przeciwko temu...
- Przyjaciele Titusa są także moimi. I pamiętaj, że będzie
nam bardzo miło zobaczyć cię w Anglii. Ale, być może, praca
zatrzyma cię tutaj? - przerwała jej Arabella.
- Nie, nie. Znają mnie dobrze w Anglii, Stanach i w całej
Europie. - Geraldine zaśmiała się pełna samozadowolenia. -
A ponadto mogę wziąć urlop, kiedy będzie mi się podobało.
- To doskonale! - powiedziała Arabella. - Miło mi było
poznać cię. Jutro wracamy do domu, ale Titus powiedział ci
na pewno o tym... A zatem do zobaczenia. Przepraszam ciÄ™,
ale widzę, że Cressida czeka już na mnie.
Titusa nie mogła jednak nigdzie dostrzec. %7łona Aldrika
powiedziała jej, ze współczuciem na twarzy, iż pan doktor
odwozi paniÄ… doktor do domu.
- Bezczelne babsko. Nie wiem, dlaczego nie może pro
wadzić własnego auta? Kłopot z Geraldine polega na tym,
że jeśli podasz jej palec, chwyta od razu całą rękę. Czy
podobało ci się to przyjęcie? Obawiam się, że wieczór był
nudnawy.
- Osobiście bawiłam się nie najgorzej - odparła Arabella,
wciąż jednak pełna złości. - Jestem zdumiona, widząc, jak
wielu macie tutaj profesorów i ludzi związanych z medycyną.
- Rzeczywiście - zgodził się Aldrik i dodał z uśmiechem:
- W czasie podobnych spotkań muszę pilnować Cressy, bo
ona ma wyrazną słabość do brodatych profesorów!
- Spróbuj tylko zapuścić brodę, a zaraz cię rzucę
- oświadczyła Cressida, także z uśmiechem.
Gdy wrócili do domu, można było spodziewać się, że
113
reszta wieczoru przebiegnie w pogodnym nastroju. Niestety,
Titusa wciąż nie było widać. Arabella powiedziała więc, że
tak miłego wieczoru dawno nie przeżywała, jeszcze raz za
prosiła gospodarzy do Londynu, twierdząc, że będzie za nimi
tęsknić, a potem wymówiła się koniecznością spakowania
rzeczy i poszła do swego pokoju.
Cressida, zbierając kubki po herbacie, powiedziała:
- Kochanie, wydaje mi się, że między naszymi przyjaciół
mi nie wszystko układa się należycie...
- Wybacz, ale Arabella i Titus są dorosłymi ludzmi. Nie
powinniśmy się o nich martwić. A poza tym Arabella nie jest
głupia, Cressy.
- Czy chcesz przez to powiedzieć, że to Titus jest głupi?
- Nie, nie... natomiast my, mężczyzni, jak dobrze wiesz,
z reguły jesteśmy ślepi.
Cressida przebiegła kuchnię i rzuciła mu się w ramiona.
- Ale ja chciałabym, żeby oni byli tacy szczęśliwi jak my.
Titus pojawił się następnego dnia przy śniadaniu. Wydawał
się wypoczęty i bez grzechu na sumieniu. Mężczyzni zaraz po
śniadaniu poszli ze zwierzakami na spacer, o czymś zażarcie
dyskutując, a kobiety zastanawiały się w salonie, co oba mał
żeństwa będą robiły w czasie zbliżających się świąt Bożego
Narodzenia. Arabella i Cressida zajrzały jeszcze do dzieci,
a następnie Tavenerowie pożegnali się, wsiedli do samochodu
i ruszyli ku przystani promowej.
Po paru godzinach wylądowali w Harwich, już po angiel
skiej stronie kanału. Titus po przyjezdzie do domu poszedł do
swego gabinetu, żeby przejrzeć kilkudniową pocztę i przesłu
chać, co nagrało się na automatycznej sekretarce. Gdy zszedł
na dół do salonu, powiedział:
- WzywajÄ… mnie do szpitala, to pilna sprawa. Przykro mi,
114
Arabello. Nie czekaj na mnie, gdybym się spózniał. Powiedz
pani Turner, żeby wszystko pozamykała. Sam sobie otworzę
drzwi.
- Zostawimy coÅ› dla ciebie do jedzenia w kuchni. BÄ™
dziesz mógł to sobie bez trudu podgrzać.
Podszedł do niej i nachylił się, żeby ją pocałować.
- Jesteś wręcz idealną żoną, Arabello. Trafiają się takie,
ale rzadko.
Zjadła samotnie kolację i cały czas myślała o nim. Miał
w sobie wszystko, czego mogła zapragnąć dziewczyna. A po
za tym, ona go kochała. Były to dwa powody, dla których
powinna wzmóc starania, żeby on się również w niej zako
chał. Lubił ją niewątpliwie, a także, być może, czuł do niej
słabość. To jednak Arabelli nie zadowalało. Musiała coś
przedsięwziąć, aby spojrzał na nią innymi oczami... Nie jak
na cichą towarzyszkę życia, która szybko wyrażała zgodę, gdy
chciał porozmawiać czy pójść na spacer, lecz jak na kobietę,
która może go zaskoczyć, w wyniku czego on ją dostrzeże.
Titus nie wrócił do godziny jedenastej i Arabella położyła
się spać.
- Czy wszystko przebiegło należycie? - zapytała przy
śniadaniu. Jej kochające oczy dostrzegły, że mąż jest bardzo
zmęczony, chociaż wyraznie nadrabiał miną. - Czy byłeś za
jęty całą noc?
- Aż do czwartej rano. Ale pacjent wyzdrowieje.
- Miło słyszeć. Jestem pewna, że ciebie to także cieszy.
- Oczywiście - odparł z uśmiechem. - Dzisiaj będę
na Wigmore Street do popołudnia, potem w szpitalu i spo
dziewam się wrócić do domu koło piątej. A jakie są twoje
plany?
- Myślałam, żeby pójść do fryzjera. Zastanawiam się, czy
skrócić włosy i zrobić trwałą ondulację?
115
Titus zareagował wyjątkowo ostro.
- Nie, Arabello. Twoja fryzura bardzo mi siÄ™ podoba.
Niech nikt jej nie tyka. Myj włosy tak często, jak chcesz, ale
nie skracaj ich ani o centymetr.
Arabella patrzyła na męża zaskoczona, okrągłymi ze zdzi
wienia oczami.
- W porządku, jeśli takie jest twoje życzenie. Po prostu
chciałam poprawić mój wygląd.
- Podobasz mi siÄ™ taka, jaka jesteÅ›.
- A mnie się wydawało, że gustujesz w krótszych wło
sach, skręconych w loczki, i chciałam cię zadowolić.
- Pomyliłaś się co do mojego gustu i to przypomina mi
o jeszcze jednej sprawie. Dlaczego, na Boga, zaprosiłaś Ge-
raldine do nas?
- Myślałam, Titusie - powiedziała z potulnym wyrazem
twarzy - że ją lubisz, a ona ze swej strony oświadczyła, iż
jesteście od dawna przyjaciółmi. %7łe spędziliście razem wiele
godzin w przeszłości...
Arabella powiedziała to tak naturalnie, że popatrzył na nią
z namysłem, a potem się uśmiechnął.
- Rzeczywiście tak było. Jest bardzo atrakcyjną kobietą,
niezależnie od tego, że jest bardzo inteligentna.
- Byłaby więc dla ciebie wymarzoną małżonką, Titusie...
Gdybym wiedziała o niej...
- Bardzo interesujące jest to, co mówisz, kochanie. - Titus
wstał z fotela, podszedł do Arabelli, dobrotliwie poklepał ją po
plecach i dodał: - Muszę już iść. Do zobaczenia wieczorem.
Nie wiedząc, co z sobą począć, po chwili zastanowienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]