[ Pobierz całość w formacie PDF ]
punktu widzenia był to najbardziej niebezpieczny facet, jakiego kiedykolwiek spo-
tkała.
Stephen położył dłoń na ręce córki.
- Możesz mu zaufać, Angel - podkreślił i spojrzał jej w oczy. - Czyżbyś nie
była przekonana? - zafrasował się.
Z wysiłkiem przełknęła ślinę. Nie chciała kłamać ani też sprawiać Stephenowi
przykrości.
- Nie znam Wolfa zbyt dobrze... ani on mnie - przyznała wymijająco i prze-
szło jej przez myśl, że wolałaby nie poznawać go wcale.
Jej ojciec uśmiechnął się ze zrozumieniem.
- To, co wiesz o Wolfie, co przeczytałaś o nim w gazetach, z pewnością nie
nastraja cię optymistycznie. - Zachichotał nieoczekiwanie. - Zapewniam cię jednak,
że Wolf to nie tylko playboy na międzynarodową skalę. Jest dobry dla swojej mat-
ki, a Luc ceni go jako rozważnego, starszego brata. Poza tym wielokrotnie dawał
dowody na to, że jest moim dobrym przyjacielem. Ponad wszelką wątpliwość oka-
że ci mnóstwo sympatii i życzliwości.
- Z pewnością masz rację - zapewniła ojca. - Ale powinniśmy rozmawiać o
tobie, nie o Wolfie. - Popatrzyła na niego ze współczuciem. - Jak się czujesz przed
tym, co ciÄ™ czeka jutro?
Uścisnął jej rękę, a następnie usiadł wygodniej na krześle.
- Jestem przygotowany na nieuchronne - wyznał. - Nigdy nie przepadałem za
szpitalami, a lekarze nie budzili mojej sympatii. IdÄ™ na tÄ™ operacjÄ™ tylko dla ciebie,
inaczej nie wystarczyłoby mi chęci i śmiałości. Wiem, że będziesz na mnie czekała,
S
R
aż wybudzę się z narkozy, i to mi daje wolę przeżycia - oznajmił z determinacją. -
A nawet, jeśli nie...
- Nawet o tym nie myśl - jęknęła i złapała go za dłoń. - Nie poradziłabym so-
bie, gdyby coś ci się stało.
Angelica mówiła szczerze, wiedziała, że nie podzwignęłaby się po takim cio-
sie. Bardzo pózno nawiązali relacje, które zwykle łączą ojca z córką od chwili jej
narodzin, czuła jednak, że śmierć Stephena pozostawiłaby w jej życiu ogromną,
emocjonalnÄ… pustkÄ™.
Poklepał ją po dłoni krzepiąco.
- Angel, cokolwiek się stanie, dzięki tobie przeżyłem najcudowniejszy rok w
życiu. Nawet nie podejrzewasz, jaki jestem szczęśliwy, że cię poznałem i mogłem
się tobą nacieszyć.
Zamrugała, a w jej oczach pojawiły się łzy. W takiej chwili nie wolno jej było
jednak okazywać słabości. Musiała zapewnić Stephenowi wsparcie w trudnym
momencie, a nie przygnębiać go swoimi przemyśleniami.
- Przeżyjemy razem jeszcze wiele lat - zapowiedziała.
- Mam nadzieję - zgodził się. - A teraz naprawdę nadszedł czas, żebyś poszła
spać. Wkrótce również się położę, ale wcześniej mam jeszcze coś do zrobienia.
Angelica wiedziała, jak dużo obowiązków spoczywa na barkach jej ojca,
zwłaszcza w przeddzień poważnej operacji. Powoli powlokła się do sypialni i nagle
poczuła się potwornie samotna. Zatęskniła za bliskością rodziny, ale wiedziała, że
w żadnym razie nie powinna tutaj sprowadzać byłej kochanki Stephena z zamierz-
chłych czasów ani też osób z nią związanych.
Na korytarzu pierwszego piętra nagle zamarła, gdyż na jej drodze stanął Wolf.
Popatrzyła na niego czujnie. Czego chciał? Czyżby czekał na nią, żeby prze-
kazać jej jakieś ostrzeżenia? Czy zamierzał jej grozić? Jeśli tak...
- Przed snem musiałem sprawdzić, czy wszystko jest w porządku - wyjaśnił,
jakby czytał jej w myślach. - Czy w ostatniej chwili nie wynikły jakieś problemy.
S
R
Angelica zamrugała i lekko zmarszczyła brwi, a Wolf uśmiechnął się łagod-
nie.
- Na ten wieczór zawarliśmy rozejm, pamiętasz? Zawieszenie broni nadal
obowiązuje - podkreślił, jakby chciał się z nią podroczyć.
Nie wydawała się uspokojona jego zapewnieniami.
- Sądziłam, że robimy to tylko na pokaz przed Stephenem - mruknęła.
- Tak uważałaś? - spytał. - Zatem wolałabyś, abyśmy teraz rzucili się sobie do
gardeł?
- Skąd, oczywiście, że nie - zaprzeczyła gwałtownie. - Po prostu ta sytuacja
jest tak przytłaczająca... - Pokręciła głową i zamknęła oczy, bo ponownie wezbrały
w nich Å‚zy.
Wolf zbliżył się do niej o krok.
- Angel, musisz być silna - szepnął. - Dla dobra Stephena i dla siebie.
- A jeśli on umrze?! - krzyknęła z rozpaczą, a po policzku spłynęła jej łza. -
Jeżeli operacja się nie uda? - Urwała, kiedy Wolf nieoczekiwanie ją przytulił. - Nie
zniosłabym tego - wykrztusiła. - Nawet nie chcę myśleć o tym, że mogłoby go
spotkać coś złego.
Wolf poczuł, że na jego koszuli pojawia się gorąca plama od jej łez. Usiłował
zachować obojętność i nie przejmować się jej bólem, ale nie był w stanie. Jego
włoski honor oraz troska o Stephena nakazywały mu reagować w obliczu cierpienia
Angeli.
Przez kilka minut dał się jej wypłakać i dopiero potem przemówił.
- Stephenowi nic się nie stanie - zapewnił ją łagodnie.
Angel pokręciła głową.
- Nie wiemy tego - chlipnęła.
- To prawda - zgodził się. - Ale mamy pewność, że jest otoczony najlepszą
opiekÄ….
- Tak, wiem - westchnęła.
S
R
- Stephen nie może widzieć cię w takim stanie - zadecydował Wolf i pocią-
gnął Angelicę za rękę do jej sypialni. - Chodz - zachęcił ją, otwierając drzwi. - Mu-
simy przynajmniej zniknąć z korytarza, przecież Stephen może lada moment wejść
na górę, żeby położyć się spać.
Nie był pewien, czy to dobry pomysł, niemniej postanowił wejść do sypialni
Angel.
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Gdy drzwi sypialni cicho zaniknęły się za ich plecami, Angelica nagle zrozu-
miała, gdzie się znajduje i w czyim towarzystwie.
Wolf był dla niej wyjątkowo miły, lecz nie zmieniało to faktu, że jej nie ufał i
nieustannie podejrzewał ją o najgorsze intencje. Na dodatek zle się przy nim czuła,
gdyż ją pociągał i niekiedy zapominała o jego uwłaczającym jej godności zacho-
waniu.
Odsunęła ręce Wolfa, które jeszcze na korytarzu znalazły się na jej talii, zro-
biła krok w tył i spojrzała na niego spod opuszczonych rzęs.
- Dziękuję ci, Wolf - oświadczyła niepewnie. - To miło, że okazałeś mi troskę
i zrozumienie, ale jutro czeka nas wszystkich ciężki dzień, więc powinniśmy już się
położyć. Każde w swoim łóżku - dodała pośpiesznie, żeby uniknąć nieporozumień,
ale było już za pózno.
Uniósł kąciki warg w powolnym uśmiechu.
- Miałem dziwne przeczucie, że nie będziesz chciała ugościć mnie w swoich
progach - zauważył.
Nieznacznie uniosła brodę.
- Wobec tego nie jesteś rozczarowany, prawda? - odgryzła się ze świadomo-
ścią, że ich chwilowy rozejm właśnie dobiegł końca.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]