[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Niestety, tak się składa, że nie szukam męża. Seks owszem, ale
nie potrzebuję nikogo, kto będzie ciągle sprawdzał, dokąd idę, co będę
robić i tak dalej.
- Wolałabyś zostać moją kochanką?
66
RS
Kochanką? Taka opcja nie przyszła jej do głowy, ale teraz, kiedy
Tristano o tym wspomniał, pomyślała, że może byłoby bardziej
znośne.
- Kochanką? Nad tym warto by się zastanowić. Mogłabym
wynająć apartament w Mediolanie. Widywalibyśmy się regularnie.
Wiedziałbyś, co robię w biznesie i nie musiałbyś się martwić, że
podkładam ci świnię.
- A co z dziećmi? Miałyby się chować w dwóch domach?
- O dzieciach nie pomyślałam.
- Ale ja tak! Jestem Włochem, czyli tradycjonalistą. Chcę mieć
prawdziwą rodzinę. Prawdziwą żonę w moim domu, w moim łóżku, a
nie w apartamencie na drugim końcu miasta. Natomiast dzieci...
- Nie chcę mieć dzieci.
- Ty? Przecież zawsze o nich marzyłaś. Dwoje albo troje,
pamiętam twoje słowa.
- To było kiedyś! Dawno i nieprawda.
- Jestem pewien, że byłabyś wspaniałą matką.
- Nie wiem. Na pewno potrafiłabym je nakarmić i ubrać, ale nie
chcę ich rodzić. %7łycie jest okrutne. Miałabym wydawać na świat
kogoś, kto będzie kiedyś odczuwał ból?
- Każdy odczuwa ból.
- Jeden mniej, inny bardziej.
- Takie jest życie, Emily. Dziwię się, że tak właśnie myślisz.
Przecież jesteś Włoszką.
- W połowie.
- Twoje przywiązanie do rodziny jest typowo włoskie.
67
RS
Fakt, zważywszy na to, jak spędziła ostatnich pięć lat. Jak
podniosła krzyż swego ojca i poniosła go dalej.
Jakiś czas pózniej jacht zwolnił, zatoczył koło na środku oceanu
i zarzucono kotwicę.
- Tristanie! Gdzie jesteśmy? - W drzwiach jednej z gościnnych
kajut pojawiła się Emily, przebrana w czarny dwuczęściowy kostium
kąpielowy.
- Piętnaście mil od St. Bart's.
- Aha, a więc to Hassel Ledge.
Chodziło o bardzo znane miejsce do nurkowania, gdzie na
głębokości ponad dwudziestu metrów znajdowała się jedna z
najpiękniejszych i najbardziej niezwykłych raf koralowych na
Karaibach.
- Byłaś już tu kiedyś?- - spytał Tristano.
- Bardzo dawno temu i tylko raz. Miałam wtedy szesnaście albo
siedemnaście lat.
Wtedy ocean był niespokojny, woda zmętniała, a dziś był
gładziutki, na błękitnym niebie ani jednej chmurki. Mimo to Emily i
Tristano włożyli skafandry z pianki neotenowej. Mieli przecież zamiar
zanurkować bardzo głęboko. Po włożeniu skafandrów sprawdzili
sprzęt. Butle z powietrzem, rurki, automaty do oddychania, wskazniki.
Oboje znali się na tym. Oboje przecież nurkowali od lat. Kiedyś nawet
razem, tamtego pamiętnego lata. Zwykle jednak Emily nurkowała
razem z ojcem. Po jego śmierci nigdy już nie zeszła pod wodę.
Dopiero dziś, po raz pierwszy od pięciu łat.
68
RS
Bez pośpiechu zanurzyli się w zdumiewająco przejrzystej
wodzie i zaczęli płynąć w dół. Emily czuła, jak się wreszcie odpręża.
Całe napięcie ostatnich lat znikało w tym podwodnym świecie, w
cudownej oazie spokoju.
Jakiś czas płynęli obok siebie, potem Tristano zwolnił, żeby
zajrzeć do szczeliny, w której urzędował węgorz. Emily popłynęła
dalej wzdłuż bajecznie zawiłych form koralowca. Widok był
fascynujący, podobnie jak przepływające co chwilę ławice niezwykle
ruchliwych ryb tropikalnych. W pewnej chwili uzmysłowiła sobie, że
jest pod wodą już dobre pół godziny. Spojrzała na wskaznik. Miała
jeszcze zapas powietrza na dziesięć minut, może kwadrans. Rozsądek
jednak nakazywał już powrót na górę, do łodzi. Nie chciała, żeby
Tristano niepokoił się o nią, tym bardziej że nie miał najlepszego
zdania o tym, jak ona kieruje swoim życiem.
Kiedy podpłynęła do jachtu, zauważyła na pokładzie jednego ze
stewardów.
- Signor Ferre już wrócił? - zawołała tak dla porządku.
Steward potrząsnął przecząco głową.
- Jeszcze nie!
Spanikowana spojrzała na zegarek. Prawda była nieubłagana.
Trzydzieści pięć minut temu razem z Tristanem weszli pod wodę.
Jego butla z powietrzem była już niemal pusta.
69
RS
ROZDZIAA SZSTY
Emily, nadal unosząc się pionowo w wodzie, starała się ze
wszystkich sił nie poddawać panice. Spojrzała na wskaznik. Powietrza
w butli było już niewiele.
- Potrzebna mi jeszcze jedna butla! - zawołała do stewarda. -
Szybko!
- Już idę po kapitana.
- A gdzie on jest?
- Dokładnie nie wiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]