[ Pobierz całość w formacie PDF ]
je tak zostawić?
Eloise wstała i zaczęła nerwowo chodzić po pokoju.
- Nie mogę tu zostać bez żadnych zobowiązań z jego strony. Nie
wiem, co on ci mówił, ale mieliśmy romans. Niewiele więcej niż przygoda
na jedną noc. - Starała się przekonać samą siebie, że rzeczywiście nie było
w tym nic więcej.
- On to przedstawił w nieco innym świetle.
Eloise odwróciła się gwałtownie.
- Co ci powiedział?
- Właściwie niewiele. Z pewnością nie nadużył twojego zaufania.
Mówił jedynie, że jest mu z tobą bardzo dobrze i że będzie za tobą tęsknił.
I że dzięki tobie zrozumiał, czego mu brakowało w małżeństwie z
Margaret.
Eloise zmarszczyła brwi.
- Nic więcej?
Kate potrząsnęła głową.
- Nic. A czego się spodziewałaś?
Eloise wzięła głęboki oddech i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Sama nie wiem... Ale gdyby zaproponował mi małżeństwo, tobym
się poważnie zastanowiła nad wyjazdem.
Na twarzy Kate malowało się osłupienie.
- Myślałam, że zależy ci jedynie na pracy. %7ładnej rodziny, żadnych
dzieci. Czyżbym zle cię zrozumiała?
175
RS
- Praca była dla mnie najważniejsza, dopóki nie poznałam inspektora
Lachlana D'Anceya - wyznała Eloise. - Od tego czasu zaczęły mnie
nachodzić głupie myśli o białej sukni z welonem i...
- I o czym?
Eloise machnęła ręką.
- Nieważne. Nie warto się tym zajmować. Mam już bilet, zdążyłam
się prawie spakować.
- Zawsze możesz odwołać rezerwację.
- Mogę, ale nie zrobię tego. Kate, jestem ci bardzo wdzięczna, że tak
się o mnie troszczyłaś przez ostatnie tygodnie. Zwłaszcza że masz przecież
własne problemy.
Kate westchnęła z rezygnacją.
- Czekały tyle lat, mogą poczekać jeszcze trochę. Przy drzwiach
rozległ się dzwonek i Eloise poszła otworzyć.
Na progu stała Poppy. Blada i zmęczona, w niczym nie przypominała
gburowatej, pewnej siebie nastolatki sprzed czterech tygodni.
- Dzień dobry - powiedziała z nieśmiałym uśmiechem. - Mam
nadzieję, że nie przeszkadzam?
- Skądże, nie mam na dziś żadnych planów oprócz pakowania.
- Wyjeżdżasz jutro, tak? - W brązowych oczach Poppy widoczny był
błysk niepokoju.
- Taki mam plan.
- Możemy się przejść na krótki spacer? Nie zajmę ci dużo czasu.
ZresztÄ… Robert czeka na mnie.
176
RS
Eloise spojrzała w kierunku zniszczonego samochodu, za którego
kierownicą siedział Robert. Pomachał jej lekko ręką, po czym wrócił do
lektury pisma motoryzacyjnego.
- Chętnie.
Minęły przystań dla łodzi ratunkowych i zeszły na plażę.
- Lubię chodzić boso po piasku, a ty? - spytała Poppy.
- Ja też. - Eloise zastanawiała się, co się kryje za tą wizytą. Poppy
sprawiała wrażenie osoby, która chce coś z siebie wyrzucić. Wprawdzie
Eloise nie spodziewała się jakichś szczególnych wybuchów przyjazni, ale
uznała, że po tylu ciężkich przejściach dziewczyna zasługuje przynajmniej
na to, by jej wysłuchać.
Poppy zdjęła sandały i przyglądała im się przez chwilę.
- Powinnam cię przeprosić. - Spojrzała Eloise w oczy. - Przy
pierwszym spotkaniu byłam dla ciebie bardzo nieprzyjemna. A potem w
kawiarni kompletnie cię zignorowałam. Pewnie myślisz, że jestem
okropna. Ale tak naprawdę byłam wtedy w wyjątkowo kiepskiej formie.
Eloise uśmiechnęła się.
- Szesnaście lat to trudny wiek. Sama doskonale to pamiętam.
Jeszcze nie jest się dorosłą osobą, ale bardzo chce się nią być.
- Miałam okazję posmakować, co to znaczy być dorosłą. Chyba nie
jestem jeszcze na to gotowa - przyznała Poppy, zagryzając wargi. - Pewnie
nie wiesz, że poroniłam. Kazałam tacie obiecać, że nikomu nie powie. Wie
tylko Kate, doktor Tremayne, no i oczywiście Robert.
Eloise zauważyła, że oczy dziewczyny zwilgotniały. Aagodnie
wzięła ją za rękę.
- Chcesz o tym porozmawiać?
177
RS
Poppy wytarła nos brzegiem rękawa bluzki.
- Już w porządku. Tata był wspaniały. Mama trochę się uspokoiła,
kiedy... kiedy je straciłam. Przedtem była na mnie wściekła. Chciałam,
żeby mnie przytuliła i powiedziała, że wszystko będzie dobrze, ale ona
tylko krzyczała, że zmarnuję sobie życie. Kazała mi tę ciążę usunąć.
Umówiła mnie nawet na wizytę u lekarza. Byłam przerażona. Myślałam
tylko o tym, żeby czas się cofnął i żeby wszystko było tak jak kiedyś. I
wtedy zaczęłam krwawić.
- Biedactwo - szepnęła Eloise ze współczuciem. Poppy uśmiechnęła
siÄ™ niepewnie.
- Chciałabym, żebyś jeszcze trochę została i dała mojemu ojcu
szansę. On udaje, że się dobrze trzyma, ale ja wiem swoje. To wszystko
moja wina, prawda? Gdybym od początku potraktowała cię inaczej, to
może nie leciałabyś jutro do Australii.
- To nie jest twoja wina, Poppy - odrzekła Eloise stanowczo. - Po
prostu nam nie wyszło.
- Dlaczego? Czy on ci siÄ™ nie podoba?
- Podoba mi się. Bardzo mi się podoba. - W głosie Eloise dzwięczała
nuta żalu.
- Wyszłabyś za niego za mąż?
- To jest pytanie czysto teoretyczne.
- Bo ci się nie oświadczył?
Eloise wzięła głęboki oddech.
- Tak, bo mi się nie oświadczył.
- A gdyby zaproponował ci małżeństwo, to co? -Poppy nie dawała za
wygranÄ….
178
RS
- Posłuchaj, twój ojciec niedawno się rozwiódł. Nowa żona to
ostatnia rzecz, jaka jest mu teraz potrzebna.
Poppy zaczęła rozgarniać bosym palcem wodorosty.
- Nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby ci się oświadczył.
Powiedziałam, że nie chcę drugiej matki, ale lubię cię. Przy tobie tata jest
szczęśliwy. Kocham mamę, ale teraz widzę, że nie mogło im się razem
udać. Ona jest strasznie ambitna. Pasują do siebie z Rogerem. Obojgu tak
samo zależy na karierze. Dla taty praca też jest ważna, ale mimo to on
zawsze ma dla mnie czas. Kiedy usłyszał o poronieniu, rzucił wszystko,
żeby do mnie przyjechać.
- Masz wielkie szczęście, że trafił ci się taki wspaniały ojciec. -
Eloise poczuła wyrzuty sumienia, że tak zle go oceniła.
Poppy uśmiechnęła się.
- Też tak myślę. Chciałabym, żeby był szczęśliwy. On ma dopiero
trzydzieści dziewięć lat, nie jest jeszcze taki stary, prawda?
- Nie, nie jest jeszcze taki stary - przyznała Eloise z lekkim
rozbawieniem.
Zapadła chwila milczenia, przerywana jedynie rytmicznym szumem
fal.
- Po poronieniu miałam wyrzuty sumienia - zaczęła Poppy. - Ale
jednocześnie poczułam ulgę. - Zatrzymała się i spojrzała na Eloise. -
Myślisz, że to zle o mnie świadczy?
- Skądże, to zupełnie naturalna reakcja - zapewniła ją Eloise. - To
musiał być dla ciebie bardzo trudny okres. Ale nie ma co tego
rozpamiętywać. Musisz wrócić do normalnego życia.
- Robert też tak mówi.
179
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]