[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jedwabistej skóry tej kobiety. Koniuszkami pałców musnął piersi, a ona pod
wpływem tej delikatnej pieszczoty instynktownie wygięła plecy w łuk.
Brock uniósł głowę i spojrzał z góry na twarz Elany, chcąc się upewnić, że
nie śpi i że doskonale wie, co się z nią dzieje. Ich spojrzenia spotkały się, więc
teraz już był pewien, że Elana milcząco zachęca go, aby nie przestawał. Pochylił
głowę i przywarł wargami do jej ust. Palce Elany zacisnęły się na materiale jego
koszuli, lecz nie po to, by go odepchnąć, lecz przeciwnie, żeby go przy sobie
R
L
T
zatrzymać, gdy początkowo nieśmiało, potem coraz odważniej zaczęła oddawać
mu pocałunek.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Serce Brocka wypełniło się nadzieją. Pocałował Elanę goręcej i żarliwiej.
Pragnął jej bardziej niż powietrza. Gorąco bijące od jej ciała kusiło. Wsunął jej
dłoń pod koszulkę, dotknął gładkiej miękkiej skóry, lecz wtedy Elana
zesztywniała i odsunęła się od niego.
- Zaczekaj - szepnęła.
Zaczekać? Zmusił się do oderwania od niej ust, chociaż każdy nerw jego
ciała się przeciwko temu buntował. Uniósł głowę, spojrzał na Elanę i również
szeptem spytał:
- Co się stało? Coś nie tak?
- Nic i wszystko. - Elana odepchnęła go od siebie, a on niechętnie wypuścił
ją z objęć. Przeczesała dłonią włosy i wyznała: - Nie mogę tego zrobić.
Brock próbował zebrać rozbiegane myśli. Czy mu się tylko zdawało, czy
przed chwilą oddawała jego pieszczoty i pocałunki?
- Nie mogę uwierzyć, że zasnęłam - ciągnęła Elana. - Jest strasznie pózno.
Muszę wracać do domu.
Nie wiedział, czym ją spłoszył, że nagle zaczęła żałować pocałunku, które-
mu się tak spontanicznie poddała. A teraz na dodatek unika jego wzroku. Dlac-
zego? Położył jej rękę na ramieniu, żeby ją zatrzymać.
- Mam się usprawiedliwiać? Przepraszam, nie chciałem zrobić niczego,
czego byś sobie nie życzyła, czym czułabyś się skrępowana?
R
L
T
Elana wyrwała mu się, wstała i zaczęła wygładzać ubranie.
- Nie czuję się skrępowana - oświadczyła, chociaż rumieńce na jej policz-
kach przeczyły słowom. - Nie chcę tylko, żebyś myślał, że zostałam właśnie po
to.
- Zasnęliśmy - tłumaczył. - To nie przestępstwo.
Przyglądał się jej i stopniowo zaczęło do niego docierać, że spała dłużej, niż
mu się zdawało. Pocałunek sprawił jej rozkosz, lecz potem on posunął się
odrobinę za daleko. Jego wina, nie jej. Ale po tym pocałunku nie chciał, żeby
wychodziła.
- Zjesz ze mną śniadanie? - zaproponował i również wstał. - Będę
potrzebował podwiezienia do szpitala dziecięcego - dodał.
- Aha. - Zawahała się. Przypominała spłoszoną łanię. - W takim razie
dobrze. Oczywiście podrzucę cię do szpitala. To po drodze.
- Aazienka jest na końcu korytarza. W szafce znajdziesz nową szczoteczkę
do zębów.
Bardzo chciał coś zrobić, by Elana się odprężyła. Wbrew jej zapewnieniom
wiedział, że jest skrępowana i było mu z tego powodu przykro.
- Dzięki.
Kiedy Elana zniknęła w łazience, Brock potarł twarz. Cieszył się, że ma
chwilę, by ochłonąć. Ich pocałunek nim wstrząsnął. Pozostawił uczucie niedo-
sytu.
Wbrew zapewnieniom Elana była skrępowana sytuacją, a on nie mógł jej za
to winić. Ledwie miała czas dojść do siebie po wysiłku psychicznym, jakim było
przebaczenie mu, a tu nagle on całuje ją do utraty tchu.
R
L
T
Musi zwolnić tempo. Musi dać jej czas przywyknąć do siebie jako do przy-
jaciela, dopiero potem może jako do kogoś więcej.
Krzątanie się po kuchni i smażenie omletów pomagało mu się opanować, ale
kiedy Elana wróciła świeżo uczesana, bez wczorajszego makijażu, znowu
ogarnęło go pożądanie.
Była taka piękna.
- Kawy? - spytał niskim głosem.
- ProszÄ™.
Wyjął drugi kubek z szafki i nalał jej kawy. Wiedział, że lubi śmietankę z
dodatkiem jakiegoś aromatu, niestety nie miał takiej.
- Przepraszam, mam tylko zwykłe mleko - rzekł i przysunął jej karton.
- Nie szkodzi - odparła.
Zauważył, że cały czas unika jego wzroku i zastanawiał się, o czym teraz
myśli. Czy żałuje tego pocałunku?
- Zamierzasz zawiadomić policję, że Lacey zabrała ci samochód? - spytała,
kiedy przekładał omlet z szynką i serem na talerze.
- Nie, ale niewykluczone, że skontaktuję się z Rufusem, tym prywatnym
detektywem - odparł. - Potrzebny jest mi samochód, ale chciałbym dać Lacey
szansę, by sama mi go zwróciła. Jednak bardziej martwi mnie to, co się stanie z
Tuckerem - dodał.
- Cieszę się - mruknęła Elana i dopiero teraz spojrzała na Brocka. - Miły z
ciebie facet, wiesz?
Brock z wrażenia omal nie udławił się omletem.
R
L
T
Nie, wcale nie był miłym facetem. Gdyby Elana wiedziała, jakie erotyczne
myśli cały czas chodzą mu po głowie, uciekłaby jak najdalej i tylko by się za nią
zakurzyło.
Elana usiłowała jeść omlet i zachowywać się tak, jak gdyby nic się nie stało,
jednak pocałunek Brocka wstrząsnął nią do głębi.
Może to i on zaczął, lecz ona chętnie mu się poddała. Do chwili, gdy wsunął
dłoń pod jej bluzkę, przypominając jej, jak wiele czasu minęło, odkąd ostatni raz
była z mężczyzną w podobnej sytuacji.
Zbyt wiele czasu. Wieczność.
Elana otrząsnęła się.
- Wyśmienity - pochwaliła sztucznie pogodnym tonem, chociaż w tej chwili
było jej obojętne, co jadła. Szybko przełykała kolejne kęsy, chcąc jak najprędzej
opuścić dom Brocka. Uciec od kanapy, która naigrywała się z niej. Nagle rozległ
się dzwonek telefonu. Komórki. Jej komórki. - Przepraszam - wybą-kała.
Wróciła do salonu i z przepastnej torby wyciągnęła komórkę. Numer na
wyświetlaczu wskazywał, że dzwoni ktoś ze szpitala. Szefowa chce, żeby
przyszła wcześniej? Elana zawahała się. Kusiło ją, by nie odbierać. Niech się
nagra na pocztę głosową.
- SÅ‚ucham?
- Elana? Mówi Claire, kierowniczka oiomu. Właśnie dostałam twoje poda-
nie. Czy miałabyś dziś po południu czas na rozmowę?
Elana posłała Brockowi, który cały czas ją obserwował, spojrzenie pełne
skruchy. Tak, to był telefon, na który czekała, tylko teraz nie wiedziała, czy
wciąż chce się przenieść z oddziału ratunkowego i uciec od Brocka. Wspólna
akcja ratowania Janey sprawiła jej ogromną satysfakcję. Nie chciała go zostawić.
R
L
T
Nie zamierzała jednak podejmować żadnych decyzji pochopnie. Nie zasz-
kodzi dowiedzieć się czegoś więcej o posadzie na oiomie, pomyślała.
- Oczywiście. Dziś po południu dam radę.
- Druga ci odpowiada?
- Tak.
Elana sięgnęła do torebki po długopis i notes.
- To świetnie. Mój gabinet jest na trzecim piętrze, naprzeciwko wejścia na
oddział. Trudno nie trafić.
Elana szybko zanotowała wskazówki w notesie.
- Dziękuję. Będę o drugiej.
Zamknęła klapkę telefonu i wrzuciła go z powrotem do torby.
- Jakieś kłopoty? - zainteresował się Brock.
- Nie, po prostu praca. - Elana miała wyrzuty sumienia, że zataiła prawdę.
Lecz mówienie o ewentualnym przeniesieniu, kiedy nie była pewna, czy skor-
zysta z propozycji, wydawało jej się głupie. - Mam spotkanie.
- Aha.
Elana wdzięczna była Brockowi, że nie drąży tematu. Skończyła jeść
wystygły omlet i odsunęła talerz.
- Dziękuję za śniadanie. Znakomicie ci to wyszło.
- Cieszę się, że ci smakowało - odarł i wyczuwając, że chce jak najszybciej
wyjść, dodał: - Dasz mi kilka minut na szybki prysznic?
R
L
T
- Oczywiście.
Uśmiechnęła się do niego słabo, a kiedy została w kuchni sama, zakryła
twarz dłońmi i cicho jęknęła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]