[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie potrafi.
Sheena skończyła jeść i z zamyślonym wzrokiem oparła się o parapet okna. Po
dłuższej chwili milczenia spytała:
- Powiedz mi, jak on wyglÄ…da?
- Jakie to ma znaczenie? - Wzruszyła ramionami Annie.
- Wysoki, przystojny brunet?
- Tak. Jest... naprawdę piękny.
- Szeroki w ramionach, wąski w pasie? Ubrany jakby się wybierał na mecz golfa?
- No... tak. SkÄ…d wiesz?
- Bo tak wygląda gość, który stoi przed domem i o coś wypytuje właśnie babcię.
Obok stoi jego niezle wypasiona bryka, bmw, jeśli mnie oko nie myli.
- Co?!
- No, niezłe ciacho. I jeszcze do tego bajecznie bogaty. Ty to masz szczęście, stara!
- O czym ty mówisz? - spytała Annie i z duszą na ramieniu podeszła do okna. Ser-
ce w niej zamarło, bo przed domem, obok jej babci, stał Sinclair.
Na miękkich nogach podeszła do drzwi wejściowych. Otworzyła je i stanęła twarzą
w twarz ze swoim niedawnym pracodawcą. Był ubrany w białą, rozpiętą pod szyją ko-
szulę, szarawe spodnie i czarne mokasyny. Wyglądał naprawdę przebojowo. Minę nato-
miast miał bardzo nieszczęśliwą.
- Annie... - powiedział na jej widok. - Jak się cieszę, że cię odnalazłem. Przyjecha-
łem cię przeprosić. Zrobiłem straszny błąd. Wybaczysz mi?
Babcia dyskretnie weszła z powrotem do domu, delikatnie zamykając za sobą
drzwi.
- Widzisz, ja...
- Przyjechałeś z Dog Harbor? - spytała Annie.
- Nie, z Kalifornii. JadÄ™ prosto z lotniska.
L R
T
- Skąd wziąłeś mój adres?
- Kazałem Vicki pogrzebać w papierach. W twoim podaniu o pracę, sprzed sześciu
lat, był ten adres.
- No tak...
Annie zamyśliła się. Najwyrazniej Sinclair rzeczywiście zrozumiał swój błąd. Ale
przecież nie może być dla niego zabawką z półki, do której zawsze można wrócić, a po-
tem ją z powrotem odłożyć na swoje miejsce.
- Dziecko okazało się nie twoje?
- Tak. Ale ja już wcześniej zrozumiałem, naprawdę. Już jak tam leciałem...
- Co zrozumiałeś?
- %7łe... że ty i ja jesteśmy sobie pisani. Jesteśmy, Annie, stworzeni dla siebie i nic
tego nie zmieni, żadne okoliczności zewnętrzne.
- Za pózno, Sin. Zaczęłam budować swoje życie od nowa. Nie wrócę już do tego,
co było. Nie będę twoją gosposią.
- Ależ ja wcale nie chcę, żebyś była moją gosposią! Chcę cię w swoim życiu w zu-
pełnie innej roli...
- Sin, cały czas, nawet tej ostatniej nocy na balu i potem, na przystani, traktowałeś
mnie jak służącą...
- Co ty mówisz? To nieprawda!
- Nigdy nie zmieniłeś w swoim sercu czy mózgu etykietki Annie Sullivan, pomoc
domowa" na coś innego. Dlatego tak łatwo było ci z moich usług zrezygnować, kiedy
sytuacja się skomplikowała. Gosposia nie była chwilowo potrzebna, więc można było ją
odstawić i wrócić do byłej żony. Ta jednak też, jak się okazało, nie pasuje do idealnego
obrazka, jaki sobie namalowałeś, więc czym prędzej wracasz do gosposi. Tak się nie da,
Sinclair, przynajmniej nie ze mnÄ….
Sinclair oparł się ręką o framugę drzwi i westchnął ciężko. Po jego policzku spły-
nęła łza, która po chwili spadła na drewniany podest ganku.
Potem druga, trzecia. Annie uświadomiła sobie, że nigdy dotąd nie widziała, by
Sinclair płakał. Było to tak sprzeczne z jego obrazem, jaki sobie przez te lata wytworzy-
L R
T
ła, że po prostu oniemiała. Odruchowo chciała go jakoś pocieszyć, ale naprawdę nie wie-
działa, co powiedzieć.
- Nie mam nic na swoją obronę, Annie - wyszeptał po chwili Sinclair. - Na klątwę
jest może i sposób: trzeba złożyć w całość kielich. Ale na głupotę nie ma nigdzie lekar-
stwa.
Annie milczała. Takiego Sinclaira jeszcze nie widziała. Nie płakał, to znaczy, nie
szlochał, próbował trzymać się po męsku, ale łzy same ciekły mu po policzkach. Poczuła
nagle, że... chciałaby się do niego przytulić, mimo wszystko, mimo całego bólu, jaki jej
zadał.
- A może... nie znajdzie się tu żadna okoliczność łagodząca? - spytała, próbując
dodać mu trochę otuchy.
- Co? - zapytał, jakby nie dosłyszał. Albo nie zrozumiał.
- Coś, co stawiałoby ciebie w lepszym świetle...
- Aha - powiedział, najwyrazniej dopiero teraz rozumiejąc to, co powiedziała do
niego Annie. - W lepszym świetle, mówisz? Poczekaj - rzucił i podszedł do swojego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]