[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Gdzie jestem? - zainteresowała się Darcia. Nieraz słyszała ten głos, całkiem niedawno (a
może i nie ten) przemawiał w jej głowie.
Czarne brwi w zdziwieniu wypełzły z cienia okularów. Uśmiech.
- Gdzie jesteś? - pauza. A po niej: - Naprawdę jesteś dziwna. Dziwna dziewczynka, powiem
Ci. Najdziwniejsza spośród wszystkich, którzy tu przychodzili. Szczególna dziewczynka. Jeśli
chcesz wiedzieć, szczególna dziewczynko - w sali dla gości tranzytowych.
Darcia zasępiła się:
- A gdzie jest Jurko Banzaj?
Pauza.
- Gdzie Banzaj? Banzaj jest tam, gdzie powinien być. A co, tęsknisz?
Darcia milczała.
- A ty kim jesteś? Dudziarzem?
Pauza. Pan z gitarą musnął struny i uderzył ze dwa, trzy akordy. Też wydały się znajome: coś
z Led Zeppelin", a może - Creedence Clearwater Revival".
-Jeden mój stary kolega niedawno tędy przechodził... Nazywa mnie Satyrem. Rozumiesz?
Jestem starym mądrym Satyrem--Gitarzystą i możesz być pewna, że nie jestem Dudziarzem.
A jednak., ja, można powiedzieć, jestem mu maksymalnie bliski. Pochodzę z jego
najbliższego otoczenia. Coś na kształt rodziny.
Darcia znowu posmutniała, ale jednak niezauważalnie pokiwała głową.
-Ten człowiek, Król-Jaszczurka, superkoleś... Zresztą, tak jak Hendrix. Chłopak poprosił,
żeby zaśpiewać odę do jego członka. Poryw wiatru.
Darcia rozciera gęsią skórkę na rękach.
- O, wygląda na to, że już wkrótce będziesz musiała iść - powiedział Satyr, patrząc na gitarę.
Darcia spojrzała przez ramię i zobaczyła za sobą słup, którego wcześniej chyba nie było. Na
słupie na słowie honoru trzymała się stara, pordzewiała dziurawa tabliczka:
UTOPIA 30 km
Darcia niespodzianie zaskomlała:
- Ja chcę z powrotem! Zawróć mnie z powrotem, dobrze?
- Nie, no naprawdę dziwaczysz. Ale ponieważ jesteś szczególna - jeśli chcesz, możesz
wrócić... Ale będziesz żałować, wierz mi na słowo.
- Nie-nie, nie będę żałować, wszystko fajnie, prawda, nie będę żałować! - Darcia zapewniała
jegomościa.
- No, to idz.
IDy!!!
***
!!!!!!!!!!!
zerwała się ze szpitalnego łóżka, ale silna dłoń przewróciła ją na poduszkę. Biały kolor,
przenikliwy ból, przestrzenny i ćmiący, jak rozrzedzony ultradzwięk i zapach szpitala. Darcia
nie mogła skupić wzroku. Dwoiło jej się w oczach. Ból i ruchy, spętane gipsem oraz
bandażami.
-Cicho, cicho! Leż! Lenka, obudziła się! Promedol! Dwie ampułki! No, Lenka! Rusz się!!!
Zastrzyk. Waciana ciemność.
***
!!!!!!!!!!!!
Darcia oprzytomniała, wiedząc już, że podczas operacji amputowano jej obydwie ręce i lewą
stopę, które do szczętu zmiażdżył betonowy odłamek
***
krzyczała aż do ochrypnięcia. Pielęgniarka Lenka zdenerwowała się i wkłuła jej trzysta
mililitrów promedolu.
Darcia poczuła zaduch, parność i błogosławioną ciszę sali tranzytowej. Ciśnienie spadło
nieomal do zera
***
odczucie lotu
(slajd: strumyk w kamiennym górskim korycie)
lecę? (wiosna)
***
- Cześć.
Stary mądry Satyr-Gitarzysta ciągle tak samo obejmował gitarę, jak młodą delikatną
kochankę.
Zamyślona i smutna Darcia patrzyła na Satyra. -Jesteś niezła, wiesz? Naprawdę! Darcia
obojętnie wzruszyła ramionami. -A teraz idz. Czekają na ciebie.
Darcia już się odwróciła, żeby podążać zgodnie z drogowskazem, ale zatrzymała się i po raz
ostatni spojrzała na gitarzystę.
- Dziękuję - powiedziała. Uśmiech.
- Idz. Nie zatrzymuj się tu. I przekaż pozdrowienia Banzajowi - powinien mnie pamiętać!
Darcia odwróciła się i poszła. Satyr znowu zaczął przebierać palcami na strunach kochanki,
teraz już (slajd: tabun koni)
Dom wschodzącego słońca". Smutno-lekkie i bluesowe.
(slajd: kropla pada do wody)
Ona poszła w kierunku drogowskazu,
UTOPIA 30 km
(argument reinkarnacja)
oddalając się od kanapy z Satyrem, kanapy pośród
(slajd: mgła nad jeziorem)
bezgranicznego Nigdzie.
(BożeidędociebietwojaDarciaBorges)
(amen)
sierpień 2000 - styczeń 2001
[ Pobierz całość w formacie PDF ]