[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po części wynikiem jego własnej głupoty, a po części niespodziewanym
efektem zimowego ataku burzy. A jednak w ciągu tych dwóch dni udało
jej się wtopić w życie rodziny Hughesow tak skutecznie, że Grady, chcąc
nie chcąc, musiał przyznać, że pod wpływem Fiony zmieniły się i jego
dzieci, i ojciec, i wreszcie on sam. Na lepsze.
Z drugiej strony irytowały go wszystkie te zmiany, które nastały wraz
z pojawieniem się Fiony. Denerwowało go, że rozmowy o Indiach i
nauka medytacji tak bardzo pochłaniają Caleba, a najbardziej - że tak
inne są przy niej jego dzieci. Bał się, że utraci na nie wpływ, że zasady
panujące w tym domu, które do tej pory to on ustalał i egzekwował,
zostaną podważone i zachwiane. Dlatego właśnie chciał, żeby Fiona
opuściła to gospodarstwo.
Cóż z tego jednak, skoro ona wolała zostać.
- Szczęśliwego Nowego Roku, Fiono - powiedział cicho do jej ucha.
- Tobie też, Grady.
Zwinęła się w kłębek i wtuliła w jego pierś. Musnął ustami jej skroń.
Tak, nareszcie byli sami. Przed dziesięcioma minutami Grady zajrzał do
ojca i smacznie śpiących dzieci - noworoczną ciszę przerywało jedynie
lekko słyszalne chrapanie Caleba.
- Czy po tak wspaniałym początku roku cokolwiek mogłoby się
popsuć? - rozmyślała na głos Fiona. Uśmiechnęła się do Grady'ego,
szczerze i promiennie. Nie widział dotąd w jej oczach takiej radości. -Czy
Caleb zawsze w sylwestra gra na trąbce? - zapytała.
- Tak - uśmiechnął się. - Ta trąbka należała kiedyś do jego ojca.
52
RS
Caleb gra na niej tylko w sylwestra. To już tradycja.
Włosy Fiony rozsypały się na jego swetrze. Dopiero teraz, kiedy nie
miała makijażu, a jej usta były lekko obrzmiałe od pocałunków, Grady w
pełni mógł docenić jej naturalne piękno.
- Wiesz, przeraża mnie myśl, że jutro mam wracać do domu -
westchnęła. - W porównaniu z tym, co spotkałam tutaj, moje własne
mieszkanie zdaje siÄ™ takie puste...
- Odwiedzi mnie pani, pani Bennet, kiedy stopnieją śniegi? - zapytał
żartem Grady. Ciekaw był, jakie też plany ma Fiona wobec ich związku.
Sam zresztą ciekaw był własnych. Na razie bowiem wiedział tylko jedno:
jeśli nawet nie pragnął jej jako matki i opiekunki dla swych dzieci, to z
całą pewnością pożądał jej jako kobiety.
Był przekonany, że i ona czuje podobnie. Za każdym razem, kiedy ją
całował, wyczuwał jej podniecenie i echo tej samej żądzy, którą pałał on.
- Wiesz dobrze, że nadal chcę się z tobą widywać - zapewniła Fiona,
a Grady'emu spadł kamień z serca. Nie zdawał sobie dotąd sprawy, jak
bardzo pragnął usłyszeć taką właśnie odpowiedz. - I nie tylko z tobą.
Chciałabym się także spotykać z dziećmi i z Calebem.
Radość Grady'ego przygasła momentalnie. Tego właśnie się obawiał.
Wiedział dobrze, że Fiona zauroczona jest dziećmi. Wiedział też, że
kiedy tylko wpadnie w codzienny wir pracy, zapomni o nich i o swojej
do nich miłości. Na razie były dla niej nowością, przyjemną rozrywką, ale
przecież nie zawsze tak będzie. Wystarczy, że wróci do Sentinal i znów
znajdzie siÄ™ w sÄ…dzie. Tak to niestety jest z kobietami takimi, jak ona.
Czy nie mogliby, do licha, spotykać się na zupełnie innej stopie? Tylko
we dwoje?
- Muszę jednak sprawdzić - przerwała jego rozmyślania Fiona - jak
od strony prawnej wygląda sytuacja urzędniczki sądowej, która jest
jednocześnie przyjaciółką rodziny oskarżonego. - Zmarszczyła brwi. -
Chyba będę musiała porozmawiać z sędzią Saulem i poprosić go o radę.
- Zaklinam cię na wszystkie świętości, nie rób tego. Stary Henry
gotów pomyśleć, że zaprzyjazniłem się z tobą specjalnie, żeby wpłynąć
na treść raportu.
53
RS
Fiona zmierzyła Grady'ego krytycznym spojrzeniem.
- Grady, obydwoje wiemy, jak do tego doszło. %7ładne z nas niczego
nie planowało. To był przypadek, ale nie możemy tak po prostu
zignorować tego, co do siebie czujemy... - Urwała nagle, jakby speszyły
ją te słowa. - Bo mam nadzieję, że moje uczucia są odwzajemnione -
dodała niepewnie.
Grady wyciągnął rękę, aby przytulić ją do siebie, lecz powstrzymała
go gestem dłoni.
- Po prostu chcę uniknąć podejrzeń, że ty czy ktokolwiek inny
wpłynął na moją pracę - wyjaśniła, zadzierając głowę i rzucając
Grady'emu śmiałe spojrzenie.
- Przepraszam - Grady osunÄ…Å‚ siÄ™ na sofÄ™ i zamknÄ…Å‚ oczy - nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]