[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Po co? Nie warto, Kola. Jestem zmęczona. Poleżymy sobie spokojnie, dobrze?
Przy drodze, przykryty ciepłą szubą, leżał ranny czołgista. Koledzy zostawili go, a sami
pojechali dalej ścigając wroga.
Myślę, że samobójcy odbierają sobie życie nie dlatego, żeby zemścić się na kimś, ale z litości
nad sobą, rozżaleni na zły los. Co za potworne uczucie - litość nad sobą!
Biały koń ciężko dyszał pod nim, rozdymając nozdrza. Biały koń zalany był czerwoną krwią
dowódcy. Dowódca siedział z głową opartą o łęk siodła. Ręka, w której trzymał szpicrutę,
zwisała bezwładnie.
Wojna demaskuje wszystkie tajemnice świata. Burzy pociskami mury, za którymi pochowały się
sekrety, przepala ogniem skorupę, wichrami wywleka na świat boży najtajniejsze sprawy -
macie, patrzcie! I wszystko w płomieniach wojny staje się niebywale jasne.
Odrębny gatunek blagiera i pyszałka - blagier wojenny.
Po deszczu. Chłodna, piękna noc. Koło schodków siedzi pies. Obok daje susa żaba. Pies siedzi
jeszcze przez chwilÄ™, potem spokojnie wstaje i obwÄ…chuje %7Å‚abÄ™ - patrzcie no, jak toto skacze?
%7łaba skacze dalej. Zdziwiony pies przysiada na tylnych łapach. Potem bez pośpiechu dogania
żabę i znowu ją obwąchuje - co za dziwne stworzenie? %7łaba wykonuje kolejny skok. Pies stoi,
waha się, ale już jej nie goni. Znudziło mu się.
Cisza. Z daleka dolatują wesołe dziewczęce glosy. Ktoś rozmawia przy furtce. Noc.
Porzucone i zgubione rzeczy wydajÄ… siÄ™ na wojnie tajemnicze i osierocone.
Myślę o ich gospodarzach. Gdzie są teraz? Co się z nimi dzieje?
W nocy - potworny atak. Siostra, przystojna dziewczyna o dużych niebieskich filuternych
oczach, robi mi zastrzyk w świetle księżyca. Wszyscy śpią.
- Daj rączkę. Zaraz przejdzie. Odrobinkę cierpliwości, kochanie. No, odrobinkę!
Obejmuje mnie, unosząc z lekka na posłaniu, głaszcze po głowie.
- Zaraz, zaraz - gaworzy czule, jakby rozmawiała z dzieckiem. - A teraz otworzymy buzię i
wezmiemy proszeczek. Tak-tak... Zaraz przejdzie.
- Och, Annuszka, wez sobie choćby na zawsze moją rękę. Oj, oj! (Jęki.)
Siostra okrywa mnie troskliwie. Daje mi termofor. Leżę. Mniej więcej po dziesięciu minutach
znów podchodzi do mnie.
- No i jak tam? Lepiej?
- TrochÄ™ przechodzi.
- Zaraz przejdzie!
Przez chwilę stoi pochylona nade mną, potem odchodzi. Jej dobroć wskrzesza we mnie dawno
zapomniane uczucia. Dziękuję jej w myśli. Długo leżę w milczeniu. Chorzy śpią. Ciemno. Nieco
białego, widmowego światła księżyca. I oto po dłuższym czasie do sali wchodzi ta sama
siostra, zbliża się i pochyla nade mną.
- Zpisz?
Ogarnia mnie ogromna czułość. Siostra patrzy mi w oczy, jej twarz znajduje się tuż przy mojej
twarzy. Zamiast odpowiedzi dotykam dłonią jej policzka i zaczynam go głaskać. Siostra też
głaszcze mnie po głowie.
- Zpij. No, widzisz - szepce - wszystko przeszło. Teraz śpij, mój kochany, złociutki...
Leżę w milczeniu, z zamkniętymi oczyma, i odczuwam przypływ jakichś zdawałoby się
bezpowrotnie minionych młodzieńczych uczuć.
- Annuszka, dobra z ciebie dziewczyna. Tyle ci chciałem powiedzieć. Już mi dobrze. Idz spać.
Kiedy doktor Gronowska, kobieta o czułym sercu i bardzo delikatna, odgadując jego życzenie
kazała mu pakować manatki i ewakuować się do szpitala w rodzinnym mieście - wzruszył się
do Å‚ez.
- Boże, skąd się biorą na świecie tacy dobrzy ludzie? Dlaczego człowiekowi tak nędznemu jak
ja, leniuchowi i egoiście, los zesłał takich wspaniałych towarzyszy?
Maskując swe uczucia leżał nieruchomo i ponuro marszczył brwi. Bał się teraz losu, który za
jeden uśmiech kazał mu zawsze słono płacić łzami.
Bądz pierwszy, kiedy trzeba słuchać, i ostatni, kiedy trzeba mówić. Bądz, o bądz - to
największa mądrość życiowa! Nie lekceważ jej!
Ewakuują mnie do szpitala na tyłach. Ciężarówka z ciężko rannymi powoli pełznie na dworzec.
Potem długo leżymy w ogródku przed ruinami byłego dworca czekając na pociąg sanitarny.
Wreszcie siostry prowadzą nas do wagonów. Moje rzeczy niesie dziewczyna ze szpitala,
której polecono ulokować mnie w przedziale. Beznogich, bladych, w pokrwawionych ubraniach
transportuje siÄ™ na noszach.
Całujemy się z siostrą w usta.
- Pamiętaj, pisz koniecznie.
- Masz się poprawić. Bądz zdrów!
Jest cierpliwy jak Bóg, który przed sobą i za sobą ma wieczność.
Uczucia rannego: zaczyna wierzyć, że wszystko się dzieje z jego udziałem. To jestem ja!
Patrzcie - to ja się biłem, to ja zostałem ranny. To my! Widzicie? To o nas mówią... To myśmy
przemaszerowali...
Spytano wielbłąda, czy trudniejsze jest zejście z góry czy podejście?
- Och - odparł wielbłąd - kiedy dzwigasz na grzbiecie ładunek, to i równina diabła warta!
Głupiec skarży się, że ludzie go nie znają, a mądry - ze nie zna ludzi. (Przysłowie góralskie.)
Lokomotywa zwisa z mostu jak tusza bydlęca na drzwiach u rzeznika.
O, obłoki! O, dziewczyny, ciągnące przez osiedle wózek dziecinny z sianem! O, Kubaniu! Maki i
bławatki w życie!
Solidarność rannych. Aączy ich jednaki ból, przelana krew, braterstwo ran.
Pod wieczór lub w nocy zaczynają się jęki. Każdy leży i -cicho jęczy na własny użytek.
Stopniowo ludzie zaczynają jęczeć głośniej. Wkrótce jęczy już cały wagon. Dudnią koła, świeci
księżyc.
Jeńcy, bojąc się, żeby Niemcy ich nie wywiezli, ratowali się, jak kto mógł, chowali w
najrozmaitszych kryjówkach w oczekiwaniu na przyjście naszych.
Jednemu z nich Kozaczka poradziła, żeby skoczył do zbiornika na wodę. Jeniec skoczył, a tam
wody po kolana. Stał w tej wodzie przez cztery dni. Gospodyni nakryła zbiornik pokrywą.
Słysząc szczęk odsuwanej pokrywy, żołnierz chował się pod wodą, potem, przeczekawszy
niebezpieczeństwo, podnosił się i stał dalej. Działo się to w lutym, był mróz...
To nic, że komin stoi krzywo. Grunt, żeby dym z niego szedł prosto.
Na ścianie dawno spalonego domu: Palenie surowo wzbronione .
Do póznej nocy siedzi przy nas siostra wagonowa, dziewczyna dwudziestoletnia. Ile się musi
nacierpieć od rozjątrzonych żołnierzy!
Ująłem się za nią. Z wdzięczności siada w nocy przy mnie.
- Siostro, kaczkÄ™!
- Siostro, wody!
Przekleństwa, wymówki, drwiny.
Hitler zdechnie, ale nie poradzi sobie z tą potęgą. Wszystko postawiono na nogi i
podporzÄ…dkowano jednemu celowi!
Zamaskowany transport wojskowy. Jedzie cały las. Olbrzymie drzewa ustawiono i umocowano
na platformach. Pod drzewami - ciężarówki, czołgi. Leżą pokotem śpiący żołnierze; dymią
kuchnie; sympatyczne dziewczęta w fartuchach; harmonista siedzi na skraju platformy ze
zwieszonymi nogami; niektórzy tańczą. Dziewczęta i chłopcy śpią obok siebie; na karoserii
samochodu siedzi żołnierz z telefonem; działa przeciwlotnicze i imbryk, karabiny maszynowe;
[ Pobierz całość w formacie PDF ]