[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dlatego też taką materię do opowieści na jutro przedkładam: O ludziach, którzy w
sprawach miłosnych lub innych wielkość duszy i osobliwą szlachetność okazali.
Piękne czyny, o których z tej materii usłyszymy, zapalą niewątpliwie dusze
wasze, z natury już do dobrego skłonne, wzniosłą żądzą naśladownictwa, tym
bardziej gdy wspomnicie, że życie nasze, ułomnością i słabością naszego ciała na
krótki tu jeno pobyt skazane, jedynie sławą pięknych czynów uwiecznić się może.
Ten, kto na podobieństwo zwierząt jedynie swemu brzuchowi służyć nie chce, nie
tylko tej sławy pragnąć winien, ale i wszelkimi siłami czynem do niej dążyć.
Wskazana materia zyskała aplauz całego towarzystwa. Otrzymawszy zezwolenie
nowego króla, podnieśli się wszyscy z miejsc swoich i w oczekiwaniu na godzinę
wieczerzy oddali się zwykłym rozrywkom, każdy wedle upodobania swojego. W
oznaczonym czasie, zebrawszy się przy stole, po obfitej i składnie idącej uczcie
zawiedli tańce, przy których pieśni zabrzmiały, bardziej przemawiające urokiem
słów niż doskonałością śpiewu. Gdy już ich wiele odśpiewano, rozkazał król
Neifili, aby jakąś pieśń przez siebie ułożoną zanuciła. Neifile, temu wezwaniu
posłuszna, czystym i wesołym głosem na ten kształt niezwłocznie śpiewać poczęła:
Młodością kwitnę i wiosną żywota, Z piosnką na ustach w świat idę wesołą, Bo w
piersiach moich nić miłości złota!... Dokoła wiosna, łąki strojne majem, Tysiące
kwiatów błyszczy wśród zieleni, Lilia się śnieży, róża się rumieni, On mi tę
ziemię dwakroć czyni rajem! Wszędzie go widzę, wciąż z sobą przestajem,
Gdziekolwiek spojrzę, błyska jego czoło, Sieć jego spojrzeń duszę moją mota!
Jeśli wśród kwiatów tęczowego grona Znajdę kwiat, który zaćmiewa swych braci,
Podobny jemu z wdzięku i postaci, Do ust go przytknę, miłością szalona, Zwierzę
najskrytsze czucia mego łona, Wplotę go dumna na bukietu czoło Więżąc mym włosem
miękkim jak pieszczota! A wtedy, błogim przejęta złudzeniem, Pomyślę szczęsna,
Strona 256
Dekameron - Giovanni Boccaccio
że go mam przy sobie, %7łe przygarniają go me ręce obie; Który mej duszy życiem i
płomieniem, %7łe ten liść - usta, ta woń - jego tchnieniem, I wpadnę w marzeń tak
radosnych koło, %7łe nie wysławi ich ludzka istota! Westchnienia tylko czucia me
tłumaczą, Rwące się z głębi piersi przepełnionej, O, nie drżą one żalem ni
rozpaczą, Lecz lekko rój ich wzlata uskrzydlony I mknie z wezwaniem w
najdroższego strony. On, gdy usłyszy, zbiegnie tu wesoło, I wraz w raj moja
zmieni się tęsknota. Gorącymi pochwałami okrył król i wszystkie damy piosenkę
Neifili. Po czym, ponieważ już pózna noc była, rozkazał król, by wszyscy udali
się na spoczynek aż do świtu. Tu zamyka się dziewiąty dzień Dekameronu, a
zaczyna dziesiąty i ostatni, w którym pod przewodem Panfila rozprawia się o
tych, co dokonali jakiegoś czynu wspaniałego lub wielkodusznego w sprawach
miłości albo też innej natury. Dzień dziesiąty Jeszcze kilka obłoczków na
zachodzie rumieńca nie straciło, a rąbki chmur płynących od wschodu zalśniły już
jak złoto od słonecznych promieni, które godziły w nie z bliska, gdy Panfilo
powstał z łóżka i rozkazał zwołać damy i kawalerów. Wkrótce zebrali się wszyscy,
a wówczas król, złożywszy naradę z towarzystwem, gdzie dzisiaj na przechadzkę
się udać, z wolna ruszył naprzód drogą, mając przy sobie Filomenę i Fiammettę.
Reszta towarzystwa szła za nimi, tocząc ożywione rozmowy o zamysłach na
przyszłość, śmiejąc się i zabawiając mile. Gdy po długiej przechadzce słońce
zbyt mocno dopiekać poczęło, powrócili wszyscy do zameczku i tutaj, stanąwszy
przy przezroczystym zródle, kto chciał, napił się chłodnej wody z czystej jak
kryształ czary. Po czym rozproszyli się wszyscy po cienistych ścieżkach ogrodu i
zabawiali się wedle upodobania aż do obiadowej pory. Po obiedzie i po zażyciu
południowego wczasu zebrało się całe grono, jak zazwyczaj, w miejscu wskazanym
przez króla i Neifile na jego rozkaz pierwsza z kolei w te słowa wesoło zaczęła:
Opowieść pierwsza Wspaniały król Pewien rycerz służy królowi hiszpańskiemu i do
tej myśli przychodzi, że król dostatecznie go nie wynagrodził. Wówczas król
wykazuje dowodnie rycerzowi, że stało się to nie z jego winy, lecz z winy
przeciwnego losu, i szczodrze pózniej rycerza nagradza. - Za znak szczególnej
łaski króla, miłe damy, poczytywać to muszę, że mnie dziś pierwszej o
wielkoduszności opowiadać kazał. Przecież ów przymiot przydaje piękności i
blasku wszystkim pozostałym cnotom, na podobieństwo słońca oświetlającego niebo.
Nie wychodząc przeto poza obręby materii na dziś naznaczonej opowiem wam piękną
i krótką nowelę, którą nieraz, ani chybi, z pożytkiem dla siebie wspominać
będziecie. Do grona mężnych i sławnych rycerzy naszego miasta zaliczał się
Ruggieri d'Figiovanni, którego można było nazwać najszlachetniejszym i
najodważniejszym z tych, co od wieków wojenną profesją się parali. Opływał on we
wszelkie dostatki, płonął męstwem i chciwie pragnął sławy. Ruggieri,
spostrzegłszy, że w Toskanii trudno mu będzie zasłynąć, jako że życie i obyczaje
tamtejsze pola po temu nie dawały, postanowił wstąpić na służbę do króla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]