[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zachodni Ocean.
Byłeś w tych krajach? Nie miałam pojęcia, że świat jest tak ogromny.
Tak, w większości z nich spędziłem trochę czasu potwierdził. Rzeczywiście, świat nie ma
końca. Tam, za nami wskazał kciukiem za siebie z prawej strony leżą Iranistan, Vendhya i
Khitai. Ludzie mówią, że Khitai jest większy niż zachodnie krainy razem wzięte, ale skąd oni to
wiedzą, nie mam pojęcia.
Daleko w stepach mojego rodzinnego kraju rzekła smutno rozmawiałam z
karawanami, które były w Khitaju. Rzeczywiście mówili, że jest ogromny, ale z tego, co opowiadali,
jest zbyt uporzÄ…dkowany i nudny jak dla mnie.
Nie wątpię w to roześmiał się Conan. Całe szczęście, że jest mnóstwo dzikich
miejsc dla takich, jak my. Nie mówiłem jeszcze o Ophirze, Akwilonii i Nemedii; wszystkie one są
cywilizowane, bogate i lubią prowadzić wojny, albo o Pustkowiu Piktów, równie dzikim jak Czarne
Królestwa. Na północ od nich jest Asgard, Vanaheim i Hyperborea i moja rodzinna Cymmeria. Nie
są to bogate krainy, ale wydają niezrównanych wojowników. A za Zachodnim Oceanem z pewnością
są inne ziemie, ludy i królestwa kłócące się między sobą i chętne do najazdów. Może zobaczę nawet
te, zanim umrÄ™.
Masz serce awanturnika rzekła, a jemu zdało się, że wyczuł nutę podziwu w jej
głosie.
Myślę, że jesteś podobna do mnie odparł. Nie boisz się prawie niczego,
dotrzymujesz słowa i wierności przyjaciołom, kochasz niebezpieczeństwo i zawsze gotowa jesteś
wyjechać za najbliższe wzgórze, żeby zobaczyć, co za nim jest.
Oczywiście rzekła. Jestem królową.
Tylko ktoś, kto nie rzuca słów na wiatr, może być przy tych szalonych blizniętach. Skoro
przyjąłem ich zapłatę, zobaczę koniec tej wyprawy. Przyznaję jednak, że rzadko zdarzało mi się
godzić na coś równie głupiego. Tym razem Achilea się roześmiała.
Wątpię, Conanie. Myślę, że podejmujesz się różnych głupich zadań z czystej
przyjemności. Ja uczyniłam tak samo szukając skarbu, który nigdy nie istniał, szukając zemsty długo
po tym, jak wszyscy przy zdrowych zmysłach już dawno o wszystkim
zapomnieli. Kontynuowałam walkę nawet wtedy, gdy miałam przeciw sobie taką przewagę, że nie
było żadnych szans na zwycięstwo. Jaki inny sposób na życie jest warte, by je przeżyć?
%7łycie jest krótkie, ale powinno być pełne ducha i ognia.
Tak jest, nie mógłbym żyć inaczej.
Jechali przez chwilę w milczeniu. Cymmerianin czuł, że jakaś więz wytworzyła się między nimi. Już
miał zamiar zbudować na niej coś bardziej trwałego, jakiś związek niepodobny do związków z
innymi kobietami, gdy Achilea nagle wyprostowała się i całą uwagę
skoncentrowała na miejscu przed sobą. Przeklinając w myślach Conan zrobił podobnie. Nie mogło
być gorszego momentu!
Coś się zbliża powiedziała cicho wyciągając miecz. Conan miał już broń na wierzchu,
poruszał czujnie nozdrzami.
Wiatr jest z tamtego kierunku, ale nie niesie zapachu demonów.
Dzięki bogom za to mruknęła. Ludzie i bez demonów są wystarczająco kłopotliwi.
Ilu, jak myślisz?
Wytężył słuch, ale dochodziły go tylko odgłosy wleczonych nóg przy akompaniamencie
niskich pomruków.
O ile się nie mylę, to jest to samotny mężczyzna albo kobieta i to nie bardzo ostrożna. To może
być wabik, coś co odciągnie naszą uwagę, uśpi czujność i pozwoli zaatakować nas.
Nie jestem wieśniaczką! rzekła poirytowana. Wiem to bardzo dobrze.
Wzruszył ramionami. Tyle wyszło z ich nowo nawiązanej intymności. Teraz mógł już
dostrzec zbliżającą się postać. Krok niedbały i rozkołysany był krokiem mężczyzny. Gdy zbliżył się,
mruczenie przeszło w niską, przypominającą pogrzebową, pieśń. Nieznajomy z pewnością nie był
szczęśliwy. Wydawało się, że ich nie zauważa, aż znalazł się o dziesięć kroków. Wtedy spojrzał w
górę i westchnął.
Ahhh! Kimkolwiek jesteście, litości, państwo moi, to tylko ja Amram,
najnieszczęśliwszy z ludzi. Nie uczynię wam nic złego.
Achilea zaśmiała się krótko.
Prawdę mówisz, to nie o ciebie nam chodzi. Jesteś sam?
O, tak. A wy?
Conan zignorował pytanie.
Musisz więc być wielkim głupcem, skoro podróżujesz przez te piaski samotnie, a to
czyni mnie podejrzliwym, bo ta pustynia jest często zwana Rzeznikiem Głupców.
Nie tak zaczynałem powiedział Amram ze spuszczoną głową. Panie, pani, smutna
jest moja opowieść.
Nie wątpię w to rzekła Achilea bo taki biedak, jak ty nie mógłby opowiedzieć
żadnej innej.
Miej go tu na oku rzekł cicho Conan. Ja pojadę do przodu wywęszyć zasadzkę.
Gdy usłyszysz odgłosy walki, zarżnij go i dołącz do reszty.
Dobrze odparła. Ty znasz niebezpieczeństwa pustyni lepiej niż ja.
Conan odjechał pół mili, robiąc mnóstwo skrętów i zaglądając w każde miejsce, gdzie
mogłaby być pułapka. Wiedział, że ludzie pustyni potrafią leżeć pod kocami i matami ze słomy,
przysypani piaskiem czekając godzinami na swoje ofiary. Gdy już prawie są pod kopytami ich
wierzchowców, podnoszą się spod piasku niczym demony spod ziemi,
wrzeszczą przerazliwie i młócą mieczami, aż napadnięci leżą w kałuży krwi, a ich dobytek zostaje
zrabowany. Zostawiają jednak ślady, które bystre oczy jak jego potrafią rozpoznawać, a nic takiego
nie widział.
Zadowolony, że nie znalazł zasadzki, wrócił do Achilei. Obcy stał bojazliwie przy jej wielbłądzie.
Był niewysoki i drobnej budowy. Jego opuszczony kaptur odsłaniał ptasi nos, pod którym ukazał się
uśmiech, gdy Achilea widząc wracającego Conana schowała miecz.
Conan i Achilea ruszyli dalej tym samym szlakiem.
Idz pomiędzy nami, człowieku rozkazał Conan, a tamten potulnie usłuchał. A teraz
opowiedz nam swojÄ… historiÄ™.
Wiedzcie zatem, że jestem kupcem z Baruby w Keshanie.
Akcent twój wskazuje na Koth powiedział ze znawstwem Conan.
Tak. Mój ojciec był wielkim kupcem, którego wspaniała posiadłość leżała w
idyllicznych wzgórzach Ramat, niedaleko&
Twoja mowa jest nie tylko z Koth przerwał mu znowu Conan. Jest z Khorszemisz!
Jak właśnie miałem powiedzieć, dom handlowy mego ojca leżał w świątynnej dzielnicy tego
miasta&
Nie, z Khorszemisz kontynuował niestrudzenie Conan ale wręcz z Bagien, okolicy
podejrzanych spelun i nor o złej sławie nad rzeką.
Amram zazgrzytał zębami, ale mówił dalej.
Widzę, że wiele podróżowałeś, panie. No tak, mój ojciec nie był aż tak wielkim kupcem.
Miał zakład zastawów, ale był, to najlepszy taki sklep w okolicy& przerwał z krzykiem, bo
Conan nachylił się do niego z siodła i chwycił jedną ręką za szyję. Nie zacisnął jednak palców i
wyczuł dziwnie szorstką skórę tuż nad obojczykiem.
Jeśli jesteś synem szanowanego lichwiarza rzekł Cymmerianin to dlaczego nosisz na szyi
ślad obroży stygijskiego niewolnika?
Nie przeszliśmy jeszcze stu kroków powiedziała Achilea a ta kreatura zdążyła już spaść z
pozycji kupieckiego książęcia do niewolnika. Ciekawe, jak nisko może jeszcze upaść?
Palce Conana zacisnęły się mocniej.
Jeszcze niżej od niewolnika jest trup. Chciałbyś spróbować tej roli, Amram?
Litości, panie! krzyknął Amram. Naprawdę zle mnie zrozumiałeś! Dawno temu
służyłem w armii Koth, gdy prowadziliśmy wojnę ze Stygią. Zostałem pojmany i spędziłem w tamtym
kraju jakiś czas, w stanie niezupełnej swobody, ale to był los często spotykający żołnierzy. Na pewno
nie można się w nim dopatrzeć niczego haniebnego.
Jak więc trafiłeś na to pustkowie, łotrze o języku węża? spytała Achilea.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]