[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrozumiałem przeznaczenie tych kanałów czy też stopni. To było coś wspaniałego!
- Chyba musieliście pracować nad tym przez stulecia?
- Nie. Stworzyliśmy ten system w ciągu kilku lat.
- Tak szybko?
- Jak już ci wspomniałem, od dawna borykamy się z problemem przeludnienia, a więc również brakiem
przestrzeni życiowej. Z tego powodu musieliśmy porzucić tradycyjną, mało efektywną uprawę roli i zastąpić ją tą
technologią. Spójrz na tamtą górę! - Wskazał dłonią odległe wzniesienie. - Czy widzisz te schodkowe tarasy?
- Tak, sÄ… takie same jak te tutaj.
- No właśnie, wszędzie jest tak samo.
- Co uprawiacie na tych farmach?
- W tej chwili nic. Jesteśmy akurat po żniwach i trwają prace nad przygotowaniem ziemi pod nowe zasiewy.
- Co w takim razie zebraliście z tych pól i co zasiejecie teraz?
- Bulwy podobne do uprawianych na Ziemi ziemniaków.
- SkÄ…d znacie ziemniaki?
- Znamy wiele waszych roślin odparł z uśmiechem Acorc.
- Czy możemy przyjrzeć się tym farmom z bliska?
- Proszę bardzo. - Nacisnął jedną z dzwigni i pionowo opadliśmy w dół. %7łołądek podszedł mi do gardła, gdyż
wydawało mi się, że z całym impetem roztrzaskamy się o ziemię. W rzeczywistości nic takiego się nie stało i
bezpiecznie wylądowaliśmy na parkingu. Acorc wyłączył silniki i wyszliśmy na zewnątrz. Z miejsca przytłoczyły
mnie rozmiary wszystkiego, co widziałem wokół siebie. Znajdowaliśmy się na rozległej równinie, z której
wyrastała góra. Uzmysłowiwszy sobie, że nie jest to zwyczajne wzniesienie terenu, niemal krzyknąłem:
- Fantastyczne!
- Abyś lepiej zrozumiał, czego dokonaliśmy, podam ci nieco wyjaśnień. W miejscach gdzie wytępowały
naturalne wzniesienia terenu, usypaliśmy wały umocnione ścianami oporowymi, na nich zaś następne, dopóki nie
uzyskaliśmy tworu przypominającego kształtem górę. Szerokość poszczególnych tarasów waha się od 20 do 100
metrów, a gdzieniegdzie nawet jeszcze więcej. Są one niemal poziome, więc patrzącemu z daleka przypominają
schody o kilkudziesięciometrowych stopniach.
Moją uwagę zwróciło to, że tamtejsze domy różniły się od tych, które dotąd widziałem. Choć nie mniej piękne
od tych w miastach, posiadały tylko trzy ściany; rolę czwartej pełniły spiętrzone skały. Pomyślałem wówczas: Co
za ludzie! Stawiają domy w najgorszych z możliwych miejsc .
- Dlaczego budujecie domy wśród skał, a nie na równinach? - zapytałem.
- Dawniej było inaczej. Brak gruntów pod uprawy zmusił nas jednak do usunięcia zabudowań z terenów
rolniczych i przeniesienia ich na nieużytki.
- Kiedy wprowadziliście ten system w życie?
- Na jednym szczególnie gęsto zaludnionym kontynencie konieczność wdrożenia takiego systemu zaistniała
mniej więcej sto [akartiańskich] lat temu. Wkrótce potem ten sam problem dotknął resztę planety.
- Czym sÄ… rozdzielone tutejsze kontynenty?
Moje pytanie Acorc przyjął z uśmiechem ojca, którego synek zapytał: Tato, dlaczego kogut nie mówi?
- Morzami, rzecz jasna!
- Macie tutaj morza?
- Oczywiście. Jutro pokażę ci jedno z nich.
- Dlaczego na tak rozległym terenie nie widzę ani jednego pracującego człowieka?
- Ponieważ te farmy czekają na zasiew. Gdybyśmy przenieśli się dwadzieścia kilometrów dalej, ujrzelibysmy
setki pracujących mężczyzn oraz maszyny.
Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy przed siebie. Rzeczywiście było tak, jak mówił. Setki meżczyzn uwijały
się wokół kilkunastu maszyn spulchniających glebę.
Acorc zatrzymał pojazd obok domu, który był częściowo zagłębiony w zbocze góry. Podeszliśmy do
czekającego na nas człowieka. Acorc pokazał mu jakiś dokument, po czym obaj wdali się w krótką rozmowę.
Przypuszczałem, że Acorc prosił go o pozwolenie na zwiedzanie farmy.
- Chodz powiedział w końcu do mnie.
Ruszyłem niepewnie za nim, ponieważ ów mężczyzna miał tak srogą minę, że myślałem, iż mnie zatrzyma. Z
pewnością Acorc powiedział mu, kim jestem. Ramię w ramię pomaszerowaliśmy jednym z opasujących wzgórze
tarasów. Po przejściu około 500 metrów zatrzymaliśmy się. Na tarasach położonych niżej krzątali się ludzie.
Przyjrzawszy się bliżej wspomagającym ich maszynom omal nie padłem z wrażenia... Były one niesłychanie
podobne do naszych traktorów, z tą różnicą, że zamiast głośno warczeć, wydawały ciche buczenie. Poza tym
ciągnięte przez nie stalowe pługi przymocowane były nie z tyłu, ale z boku. Aby to dokładniej przedstawić,
musiałbym wykonać rysunek, ale niestety nie potrafię rysować.
- Czym są zasilane te maszyny i dlaczego nie hałasują?
- Nie hałasują, ponieważ są napędzane energią słoneczną, podobnie jak i statek, na którego pokładzie tu
przybyłeś.
Aby zachować zwięzłość narracji, pominę dalsze szczegóły, o których wówczas rozmawialiśmy, w tym również
uwagi Acorca dotyczÄ…ce wykorzystywania przez Ziemian tej formy energii.
- Musimy już stąd odlecieć powiedział po niedługim czasie Acorc ponieważ od miejsca, gdzie zjemy
następny posiłek, dzieli nas 2.000 kilometrów.
Rzuciłem na niego pełne zdumienia spojrzenie. Oszalał czy co? - pomyślałem w głębi ducha. - Ta łupinka
miałaby w niecałą godzinę pokonać dystans 2.000 kilometrów!
- W jaki sposób pokonamy tę odległość?
- W taki sam jak dotychczas.
Nie mogąc wyzbyć się wątpliwości, spytałem:
- A ile godzin dzieli nas od trzeciego posiłku?
- Jedna dziesiąta i pół [69 minut].
- To niemożliwe! - powiedziałem pełnym zdziwienia głosem.
- Najpierw się przekonaj, a dopiero potem wyrokuj, co jest możliwe, a co nie.
Poszliśmy z powrotem w kierunku domu, przed którym nadal stał ten mężczyzna i gapił się na mnie z wyrażną
fascynacją. Acorc podziękował mu i pożegnał się z nim, po czym obaj wsiedliśmy do pojazdu. Wznieśliśmy się w
powietrze i pomknęliśmy przed siebie. Po przebyciu około 20 kilometrów Acorc zwolnił i zatrzymał pojazd. Dzięki
przezroczystym osłonom kabiny miałem znakomitą widoczność. Pod sobą miałem coś, co przypominało mi
ojczystÄ… planetÄ™ stado pasÄ…cych siÄ™ spokojnie zwierzÄ…t.
- Czy to wasze bydło? - spytałem.
- No, w pewnym sensie tak. Te zwierzęta są bardzo podobne do swoich ziemskich odpowiedników, choć z
łatwością dostrzeżesz pewne różnice.
Opuścił pojazd niżej, abym mógł się im lepiej przyjrzeć. Pomyślałem, że zwierzęta te spłoszą się na nasz widok,
tymczasem one nadal skubały trawę, jak gdyby nigdy nic. Znajdowałem się w odległości około 10 metrów od nich
i mogłem stwierdzić, że były podobne do naszych bawołów, z tą różnicą, że zamiast pary rogów posiadały jeden
długości nieco ponad pół metra, zaś rozmiarami ciała przewyższały dwukrotnie wszystkkie bawoły, jakie dotąd
widziałem. Po tych krótkich oględzinach ruszyliśmy dalej.
- W jakim celu hodujecie te zwierzęta?
- Są bardzo pożyteczne. Ich mięso ma doskonały smak, a z sierści produkujemy tkaniny, stosowane między
innymi do wykańczania naszych mieszkań.
- Czy samice dajÄ… mleko podobnie jak krowy na Ziemi?
- Tak, ale nie wykorzystujemy go do celów spożywczych.
- Czy jest to hodowla na dużą skalę?
- Tak. Te zwierzęta, które właśnie widziałeś, a także inne pasące się w pobliżu stada zostały sprowadzone tu
dopiero po żniwach, aby się nieco podtuczyły.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]