[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To też wiem.
- A więc?
- Zabrzmiało to tak, jakbyś rozważała trwały związek między nami.
- Może.
- Szczególnie, gdybym się zajął uprawą roli.
- A czy to wykluczone?
- Tak.
Westchnęła pełna rozczarowania.
- Hej! - uniósł jej brodę palcem. - Nie rezygnuj tylko dlatego, że chcę
przyczepić mój wóz do gwiazdy, a nie do pługa. Daj mi trochę czasu,
abym znalazł rozwiązanie.
April uśmiechnęła się niepewnie.
- Zgoda.
- A ja zjem jeszcze jednÄ… miseczkÄ™ tej fantastycznej zupy.
- Jeśli potem nie będziesz mógł ruszyć się z miejsca, będę musiała
cię toczyć.
- Obym tylko zmieścił się w drzwiach sypialni. - Mrugnął do niej
wesoło i poszedł do kuchni.
- A przy okazji - zapytała April, gdy wrócił - co chciał od ciebie M.
G. ? Możesz mi powiedzieć, czy była to rozmowa poufna?
- Powiem, ale tylko tobie. Powinnaś o tym wiedzieć z kilku
powodów. Próbował przekonać mnie do rzezby, aby w ten sposób uniknąć
grożącego impasu.
137
RS
- Boże święty, M. G. jest bardziej zaangażowany w sprawę, niż
sądziłam.
- Możliwe, ale przede wszystkim robi to przez pamięć dla mojej
babki. Oni byli kochankami.
- Co?
- Wiem, że trudno ci w to uwierzyć, ale babka umiała być dyskretna.
Jeśli udało jej się zachować w tajemnicy swoje bogactwo, to dlaczego nie
to?
- Pieniądze to zupełnie inna sprawa, ale jeszcze nie słyszałam, żeby
czyjś romans przeszedł nie zauważony w Booneville. Zbyt wiele oczu
przygląda się bliznim, zbyt wiele uszu nasłuchuje. - April zapatrzyła się w
płomienie. - Ale jeśli to prawda, ta cieszę się ze względu na nich.
- Powinnaś się cieszyć również ze względu na siebie. M. G.
rozmyślał długo nad projektem rzezby i doszedł do wniosku, że babka
życzyłaby sobie tego samego, co ty proponujesz, więc postanowił wiernie
cię popierać.
- Ale ciebie nie przekonał? Dan potrząsnął głową.
- On działa z pobudek emocjonalnych, ja próbuję myśleć logicznie. -
Odwrócił się, aby popatrzeć na rzezbę stojącą w rogu pokoju. - Z punktu
widzenia logiki taka rzezba nie pasuje do rynku.
April miała chęć powiedzieć, że sztuka nie kieruje się logiką, ale dała
spokój. Mówili o tym wystarczająco dużo i nie wpłynęło to na zmianę
zdania Dana.
- Powiedziałeś, że jest jeszcze jeden powód, aby mi powiedzieć o
rozmowie z M. G.
138
RS
- Tak. W pewnym momencie zapytałem go, dlaczego on i moja
babka nie zalegalizowali swego zwiÄ…zku.
- Dobre pytanie. Przecież byli wolni, a całe miasto ucieszyłoby się z
tego.
- M. G. chciał ją poślubić i to nie z powodu jej bogactwa. O tym nie
wiedział nic. Podobnie jak reszta mieszkańców Booneville.
- Aż trudno w to uwierzyć.
- Babka potrafiła utrzymać sekret. z M. G. była boleśnie uczciwa.
Powiedziała, że w jej sercu on nigdy nie zajmie miejsca jej zmarłego
męża. W życiu miała tylko jedną wielką miłość i związek, którego
doskonałym symbolem jest dziedziczny klejnot rodzinny.
April drgnęła i instynktownie dotknęła pierścionka na palcu. Dan
zauważył jej gest.
- Dobrze robisz, April. To dobre lekarstwo. Gdy rzuci urok na dwoje
ludzi, nigdy się już nie rozstaną. Ostrzegam cię.
Zagłębiła wzrok w jego błękitnych oczach i przypomniała sobie te
wszystkie noce, gdy z pierścionkiem na palcu tęskniła za uściskiem jego
ramion. Magia już zadziałała, a ona pokochała gorącą miłością człowieka,
który ją nim obdarzył.
- Już za pózno, Dan - rzekła.
Dan wyjechał do Chicago w niedzielę po południu. W poniedziałek
rano, ukończywszy gospodarskie zajęcia, April zawiozła rzezbę do
kawiarni Jesse.
Ledwo zdążyła wrócić do domu, gdy telefon się rozdzwonił i przez
następne dwa dni dzwonił prawie bez przerwy.
139
RS
Nikt nie pozostał obojętny - jedni zachwycali się rzezbą, a inni nie
mogli na nią patrzeć. Do środy, kiedy to miał się zebrać Komitet
Upiększania Miasta, społeczność Booneville podzieliła się na dwa obozy.
- Powiedziałam Henryemu, żeby lepiej głosował za rzezbą -
oznajmiła Mabel, gdy panie spotkały się w bibliotece. - Albo, albo.
Bess spojrzała na nią zaciekawiona.
- Albo, albo co?
- On już wie - powiedziała twardo Mabel, zakładając ręce na piersi.
April zmarszczyła brwi z niezadowoleniem domyślając się, jaką
formę nacisku zastosowała żona Henry'ego.
- Nie chciałabym, żeby ta sprawa odbiła się na waszym... e... życiu
osobistym, Mabel.
- A czy znasz szybszy sposób, aby mężczyzna doszedł do rozumu?
To stara, wypróbowana metoda.
Bess wykrztusiła zdumiona:
- Mabel, czy chcesz powiedzieć, że odmówisz Henry'emu praw
męża?
- Jeśli pytasz, czy pozwolę mu na pewne ćwiczenie w sypialni, to
odpowiedz brzmi: nie, dopóki nie zaaprobuje rzezby.
- Ależ, Mabel, on może jej nigdy nie zaaprobować. - sugerowała
Bess, wstrząśnięta jej postawą.
- Nie sądzę. Henry jest normalnym mężczyzną, a wiesz, jacy oni są
w tych sprawach.
Ida nie mogła się dłużej powstrzymać i wybuchnęła śmiechem.
- Nie do wiary - zaśmiewała się. - Seks- szantaż w Booneville.
- A co ty byś zrobiła, Ido, gdyby Bill nie chciał głosować za rzezbą?
140
RS
Ida chichotała jeszcze głośniej. - Jeśli ja chcę zaprotestować,
odmawiam robienia deserów. Bez tego łatwiej mi się obyć.
- Nie chciałabym, żebyście stosowały jakiekolwiek szantaże łóżkowe
czy kuchenne - protestowała April,walcząc ze śmiechem. - Naprawdę,
Mabel, nie powinnaś uciekać się do takich metod.
- Tylko to poskutkuje - broniła się rzeczowo Mabel. - Henry jest
najbardziej upartym człowiekiem na świecie. Muszę sobie jakoś z nim
poradzić. A więc, moje drogie, nie martwcie się. Rzezba zostanie za-
akceptowana.
- Miejmy nadzieję - rzekła April. - A teraz pomówmy o organizacji
pogadanki, którą rzezbiarka ma wygłosić dla mieszkańców miasta w
przyszłą sobotę. Pomyślałam, że mogłybyśmy wystąpić jako gospodynie i
poczęstować gości ponczem i ciasteczkami. Czy są ochotniczki do tej
pracy?
Sprawa poczęstunku została szybko omówiona. Ustalono również,
jakimi kwiatami ozdobić rynek w przyszłym roku, i zebranie zakończono.
Gdy opuszczały bibliotekę, Ida zwróciła się do April.
- Czy jest szansa, że Daniel zmieni zdanie i poprze projekt rzezby?
April potrząsnęła przecząco głową.
- To fatalnie. Mabel rzeczywiście wymyśliła skuteczną metodę -
zniżyła głos. - Ale nie zalecałabym jej wobec Dana.
April zatrzymała się i spojrzała zaskoczona na przyjaciółkę.
- A skąd wiesz, że miałabym okazję ją zastosować?
- A skąd ty wiesz, że nie domyślam się, co się dzieje? April
zmieszała się, ale nie zaprzeczyła.
141
RS
- Myślałam, że potrafię tę sprawę utrzymać w tajemnicy, tak jak
Irena.
- Zbyt długo cię znam, April. Irena, na szczęście, nie miała obok
siebie koleżanki szkolnej, więc się jej udało.
- Nie uważam, żeby to było na szczęście". Jesteś dla mnie wspaniałą
przyjaciółką, Ido. Nie chciałabym tylko, aby całe miasto wiedziało o mnie
i Danie. Jesteśmy obydwoje członkami Rady i wielu ludziom mogłoby się
nie podobać, że dwie osoby rządzące funduszem...
- MajÄ… romans?
- No właśnie.
- To cudowna wiadomość, April.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]