[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wtedy, kiedy Theo zniknie z horyzontu, i drugie: żeby zobaczyć się z nim
jak najszybciej i do końca sprawę wyjaśnić. Zwyciężyło to drugie i nie
zamierzała zwlekać. Kiedy porozmawiają, wtedy dopiero będzie mogła
odejść na dobre. Wszystkie sprawy niech załatwia z nim agent od
nieruchomości, oraz Catherine i Annie. Nie będzie musiała go widywać.
Teraz chciała tylko, żeby odpowiedział jej na parę pytań, aby mogła
zamknąć ten cały nieszczęsny epizod i raz na zawsze z tym skończyć.
Po raz pierwszy bała się z nim spotkać.
I rzeczywiście, im bliżej domu, tym wolniej szła. W końcu jednak
stanęła przed drzwiami i zastukała, tak głośno jak Yvonne. Theo otworzył
niemal natychmiast.
- Udało ci się ulokować Yvonne gdzieś na noc? - zapytała uprzejmie,
a Theo spojrzał na nią ponuro.
- Nie musisz być taka diabelnie grzeczna, Sophie - odpowiedział.
Przecież nagle nie staliśmy się sobie obcy...
- No, ale właściwie się nie znamy, prawda?
86
R S
- Słuchaj, może wejdziesz do kuchni? Jadłaś już śniadanie? Bo ja nie.
Miałem piekielną noc.
- Biedny Theo. Podejrzewam, że to straszne, kiedy przeszłość nagle
wyskakuje i chwyta cię za gardło. - Jej głos brzmiał lodowato i miał
słodycz sacharyny.
Theo nie odpowiedział, tylko wycofał się do kuchni, a Sophie
niechętnie poszła za nim.
Przypominała sobie, jak siadywali tu razem, rozmawiali. Była
między nimi bliskość i intymność, po której teraz nie zostało ani śladu i to
bolało ją najbardziej.
- Po co się fatygowałaś, żeby tu jeszcze przyjść, skoro tak bardzo
mnie nie lubisz? - zapytał, stawiając przed nią kubek z kawą.
- Chciałam się dowiedzieć, komu tak naprawdę wynajęłam dom.
- Bo obawiasz się, że mógłbym wyjechać i nie zapłacić?
- O nie, zupełnie nie to - odparła sucho. - Dlaczego miałbyś to robić,
skoro prawdopodobnie pieniądze w ogóle nie mają dla ciebie znaczenia, a
ten dom mógłbyś parę razy kupić i nawet byś tego nie zauważył?
- Nie będę przepraszał za to, że mam pieniądze.
- Wcale cię o to nie proszę! Chcę tylko, żebyś powiedział, dlaczego
mnie okłamałeś! Przede wszystkim po co wymyśliłeś tę bzdurną historyjkę
o pisarzu, który szuka spokoju i samotności? - Sophie zaśmiała się gorzko.
- Ja... wcale nie miałem takiego zamiaru - odpowiedział Theo z
wysiłkiem.
Wstał z miejsca i popatrzył na nią.
Wyglądała na wstrząśniętą i załamaną i nie miał prawa się dziwić. W
sposób najgorszy z możliwych odkryła, że nie jest tym, za kogo się
podawał.
87
R S
Tak bardzo chciałby teraz przed nią uklęknąć, wziąć ją za rękę,
powiedzieć, że to tylko piramidalne nieporozumienie i że wszystko już
będzie dobrze, ale przecież nie mógł tego zrobić. Sophie uznałaby to za
kolejne kłamstwo. A poza tym sam wiedział, że nic już nie będzie dobrze.
To, co między nimi było, już nie wróci.
Po raz setny przeklął w myśli Yvonne. Już w Londynie była natrętna
i należało pozbyć się jej w sposób zdecydowany. Traktował ją chłodno, ale
uprzejmie i teraz miał tego skutki.
Dzwoniła do niego, zostawiała jakieś wiadomości, ale nic nie
wskazywało, że zamierza tu przyjechać.
- Nie? - podjęła Sophie, unosząc brwi. - Chcesz powiedzieć, że to się
stało wbrew twojej woli? Nie chciałeś sobie tworzyć fałszywej tożsamości,
ale samo tak wyszło w rozmowie z agentem wynajmu?
- To nie ja wynajmowałem ten dom - wyznał Theo. - Prawdę
mówiąc, nigdy nawet nie byłem w tych stronach.
- Kto w takim razie...?
- Moja osobista asystentka. Przyjechała tu, zobaczyła, upewniła się,
że...
- %7łe to nie jest jakaś nora? - podsunęła usłużnie Sophie.
- CoÅ› w tym rodzaju.
Sophie z trudem przełknęła tę wiadomość. Ten mężczyzna, który
podbił jej serce swym humorem i intelektem, okazał się nikim więcej jak
bogatym snobem. Przypomniała sobie, że jej pierwsze wrażenie, kiedy go
poznała, było właśnie takie. Najlepszy dowód, że pierwsze wrażenia są
najtrafniejsze i nie wolno ich lekceważyć.
88
R S
- Bo ty musisz mieszkać wygodnie, prawda? - szydziła. - Może
gdybyś naprawdę był pisarzem, wiedziałbyś, co to są trudności finansowe,
ale ty nigdy nie miałeś takich doświadczeń.
- Nie. Rzeczywiście nie miałem takich doświadczeń. Możesz
sprawdzić informacje o mnie w Internecie. Mieszkam w Londynie.
Prowadzę rodzinną firmę, ale też wiele własnych i reprezentuję wielkie
pieniądze. Gloria, moja asystentka, uznała, że lepiej będzie, jeśli tu
zachowam incognito i dlatego posłużyła się opowiastką o pisarzu. Może
sądziła, że wzbudzi to mniej zainteresowania niż osoba bogatego
biznesmena, który szuka samotności w małym kornwalijskim miasteczku.
- I nigdy cię nie kusiło, żeby powiedzieć mi prawdę?
- Po co? Czy to by coś między nami zmieniło?
- Nie. - Dla Sophie wszystko co najważniejsze zostało już
powiedziane.
Zrozumiała, że nic dla niego nie znaczy, skoro nie zasługiwała na to,
żeby znać prawdę. Związek, który ich łączył, był sprawą chwili i tylko tak
należało go traktować.
- Dlaczego tu przyjechałeś, Theo? - zapytała. - Domek w Kornwalii
nie wydaje się szczytem marzeń dla bogatego biznesmena, nawet jeśli jest
wygodny i dobrze utrzymany.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]