[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dell i Sublett. Szykowali coś; szeptali w kuchni. Popatrzyła na muchę bzyczącą
nad regałem pani Sublett. Owad krążył ospale, jakby nie służyła mu klimatyzacja.
193
Chevette zastanawiała się, czy nie zakochała się w Rydellu. Może to dlatego, że
wykąpał się, ogolił i włożył czyste ubranie wyjęte z tej jego idiotycznie wygląda-
jącej walizki. Ciuchy były dokładnie takie same jak te, które nosił przedtem. Może
nigdy nie ubierał się inaczej. Jednak musiała przyznać, że w tych dżinsach wyglą-
dał cholernie zgrabnie. Matka Subletta twierdziła, że wygląda jak młody Tommy
Lee Jones. Kim był ten Tommy Lee Jones? A może dlatego, że przeczuwała, iż
Sublett zamierza zrobić krzywdę Lowellowi. Wydawało się jej, że kocha Lowella,
a przynajmniej czuje coś do niego, ale teraz już tak nie myślała, wcale nie. Gdyby
tylko nie zabrał się za pląs. Chevette przypomniała sobie, jak wyglądał Loveless,
kiedy wsypała mu pląsu do coli. Pytała Rydella, czy dawka była dostatecznie du-
ża, żeby go zabić, ale on odparł, że nie. Powiedział, że wystarczyła, żeby na jakiś
czas zupełnie oszalał, a kiedy dojdzie do siebie, będzie cierpiał. Potem zapytała,
dlaczego Loveless to robił czemu walił się kolbą w krocze. Rydell podrapał
się po głowie i odparł, że nie jest pewien, ale tak chyba wygląda reakcja układu
nerwowego na pląs. Mówił, że podobno powoduje priapizm. Zapytała go, co to
takiego. No, odparł, to wtedy, kiedy mężczyzna jest nadmiernie pobudzony. Nie
bardzo go rozumiała, ale Lowellowi stawał po tym i nie chciał opaść. To może
byłoby dobre, a przynajmniej w porządku, gdyby nie zachowywał się przy tym
tak brutalnie; wszystko ją potem bolało, a pózniej krzyczał na nią przy swych ko-
lesiach, takich jak Codes. No nic, nie miała najmniejszego zamiaru przejmować
się tym, co Rydell szykował dla Lowella, nie ma mowy. Martwiła się o Skinnera,
czy nic mu nie jest i czy ktoś się nim zajmuje. Trochę bała się znów dzwonić do
Fontaine a; za każdym razem gdy Rydell używał telefonu, obawiała się, że mogą
wytropić rozmowę. Czuła smutek, gdy pomyślała o rowerze. Była przekonana, że
ktoś go już zabrał. Wstydziła się tego, ale powodowało to niemal taką samą żałość
jak śmierć Sammy ego. A Rydell przypuszczał, że Nigel pewnie też został zabity.
A wtedy mówiła matka Subletta Gary Underwood wypada przez
okno. I spada prosto na ogrodzenie. Takie z ostrymi sztachetami.
Hej, mamo rzekł Sublett zanudzasz Chevette.
Ja tylko opowiedziałam jej Inner Tube broniła się pani Sublett spod
okładu.
1966 odruchowo dodał Sublett. Hmm, Rydell i ja musimy z nią po-
rozmawiać. Gestem zaprosił Chevette do kuchni. Nie uważam, że to dobry
pomysł pozwolić jej wyjść na zewnątrz, Berry powiedział do Rydella. Nie
w biały dzień.
Chevette spojrzała na obrączkę wokół przegubu. Rydell odpiłował drugą ra-
zem z łańcuchem, wypożyczoną gdzieś, ceramiczną piłką. Zajęło mu to prawie
dwie godziny. Teraz siedział przy plastkowym stoliczku, gdzie jadła śniadanie.
No cóż, ty nie możesz pójść, Sublett, ze względu na twoją apostazję. A ja
nie chcę się tam pokazywać, nie z głową w goglach. Mogliby wejść jego rodzice
albo on mógłby podsłuchać.
194
Nie możesz po prostu zadzwonić do nich ze zwykłego telefonu, Berry?
spytał zaniepokojony Sublett.
Nie odparłRydell. Nie mogę. Oni tego nie lubią. Mówił, że jeśli
połączę się z nimi przez gogle, to przynajmniej mnie wysłuchają.
W czym problem? zapytała Chevette.
Sublett zna kogoÅ›, kto ma gogle.
Buddy powiedział Sublett.
Twój koleś? spytała.
Ma na imię Buddy (Buddy (ang.) koleś (przyp. tłum.)) odparł Sub-
lett. Tylko że wirtualna rzeczywistość, gogle i wszystko jest wbrew prawom
kościelnym. Wielebny Fallon miał objawienie, że wirtualna rzeczywistość jest na-
rzędziem Szatana, ponieważ jej miłośnicy za rzadko oglądają telewizję. . .
Ty w to nie wierzysz rzekł Rydell.
Buddy też nie, ale ojciec dałby mu po głowie, gdyby znalazł ten sprzęt,
który chłopak trzyma pod łóżkiem.
Zawołaj go i powiedz mu to, co usłyszałaś ode mnie. Dwieście dolarów
gotówką, plus dopłata za dodatkowe koszty.
Zobaczą ją powiedział Sublett, rzucając niepewne szklane spojrzenie
w kierunku Chevette, a pózniej znów na Rydella.
Czemu mieliby mnie zobaczyć?
No, przez twoją fryzurę wyjaśnił Sublett. Zbyt rzuca się w oczy,
mówię ci.
Słuchaj, Buddy powiedział Rydell do chłopca. Masz tu dwieście
dolarów. Mówisz, że kiedy ma wrócić twój ojciec?
Nie wcześniej niż za dwie godziny odparł Buddy, lekko zacinając się
ze zdenerwowania. Podniósł pieniądze, jakby mógł się od nich czymś zarazić.
Pomaga wylać nowy fundament pod te ogniwa, które przywożą dziś z Phoenix
kościelnym transportowcem.
Buddy wciąż spoglądał na Chevette. Miała na głowie słomkowy kapelusz mat-
ki Subletta, z wielkim opadajÄ…cym rondem, oraz naprawdÄ™ dziwnie wyglÄ…dajÄ…ce
okulary przeciwsłoneczne z cytrynowożółtymi oprawkami i szkłami, lekko zsu-
wające jej się z nosa. Usiłowała go rozbawić, ale niewiele to pomagało.
Jesteście przyjaciółmi Joela, tak?
Buddy miał fryzurę nieznacznie różniącą się od łysiny skina, w ustach jakiś
aparacik prostujący zęby oraz jabłko Adama wielkości jednej trzeciej jego głowy,
które bez przerwy chodziło mu w górę i w dół.
Z Los Angeles?
Tak.
Ja. . . chciałbym tam p-pojechać.
195
To dobrze powiedział Rydell. Robisz krok we właściwym kierunku,
możesz mi wierzyć. Teraz zaczekaj na zewnątrz, tak jak uzgodniliśmy i powiedz
Chevette, gdyby ktoś nadchodził.
Buddy wyszedł ze swej maleńkiej sypialni, zamykając za sobą drzwi. Pokój
nie wyglądał na pomieszczenie, w którym mieszka chłopiec w jego wieku. Zbyt
czysty, z tymi plakatami Jezusa i Fallona. Współczuła mu. Było tu ciasno i duszno,
brakowało klimatyzacji, jaką miała matka Subletta. Chevette zdjęła kapelusz.
Dobrze powiedział Rydell, podnosząc plastikowy hełm.
Usiądz na łóżku i wyciągnij wtyczkę, gdyby ktoś nam przerwał.
Buddy już wszystko popodłączał. Rydell siadł na podłodze i włożył hełm,
więc nie widziała jego oczu. Potem wciągnął jedną z tych rękawic, które zawsze
się używa. Patrzyła, jak jego palec wskazujący, w rękawiczce, wybiera numer
na niewidocznej tarczy. Potem słyszała, jak rozmawia z komputerem firmy tele-
komunikacyjnej, uzgadniając koszt połączenia i rozmowy. Dał znak gotowości,
podnosząc rękę.
Zaczynamy powiedział i zaczął wystukiwać numer, który podał mu Lo-
well, poruszając palcem w powietrzu. Kiedy skończył, zacisnął dłoń w pięść, za-
toczył nią krąg i położył ją sobie na kolanach. Siedział tak przez kilka sekund,
lekko poruszając hełmem, jakby się rozglądał, a potem znieruchomiał.
Dobrze powiedział, dziwnie zmienionym głosem, ale nie do niej. Jest
tu kto?
Chevette poczuła wstrząsające nią dreszcze.
O Jezu powiedział, obracając nakrytą hełmem głowę.
Rozdział 35
Republika %7Å‚Ä…dzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]