[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żywotowi najbardziej rosłych drzew, które śmiały wspiąć się wyżej od
innych. Możesz się wtedy poczuć tu bardzo samotna i przerażona. Za ten
okropny czas spędzony razem z nami również należy ci się premia.
Przepraszam, że narażam cię na to wszystko, ale sama chyba rozumiesz, że
nie ma innego wyjścia.
Tak, oczywiście.
Lance wyjeżdżał tego dnia do domu. Za jakiś tydzień miał wrócić, by się
z nią spotkać przed wyruszeniem na plan filmowy, gdzie czekała na niego
pierwsza poważna praca. No i czekał ich jeszcze wspólny tydzień tuż przed
świętem Dziękczynienia. Miała nadzieję, że skończy do tego czasu pracę
nad książką Zellera i że wrócą do domu razem.
Poprzedniego tygodnia Zeller otrzymał od swego wydawcy pierwszą
opinię, jaką wydali jego ludzie po przeczytaniu kilku gotowych rozdziałów
powieści. Wydawał się być z niej najwyrazniej zadowolony. Zeller
wprowadził tu i tam kilka niewielkich poprawek i wrócili do pracy nad
sporządzaniem planu do ostatniej części. Pracowali nieprzerwanie od
dziewiÄ…tej rano do lunchu.
Rita nie pojawiła się przy kolacji poprzedniego wieczoru. Za to we
wtorek po południu, kiedy Paige porządkowała swe biurko po skończonej
pracy w bibliotece, zjawił się tam ponownie Zeller proponując jej, by
poszła z nim popływać przed kolacją.
Nie jest to może sezon na pływanie w naszej zatoczce, ale woda o tej
porze dnia jest przez jakąś godzinę znośnie ciepła. Dzieje się tak na skutek
przypływu, który blokuje ujście nagrzanej przez dzień słońcem wody.
Wspaniały pomysł! ucieszyła się Paige. Nie pływałam od ponad
dwóch tygodni.
RS
87
Kiedy zeszła na dół, ubrana już w strój kąpielowy i szlafrok, zastała
czekającą na nią obok Zellera Ritę. Cała trójka skierowała się ku skalistej
ścieżce spadającej w dół ku plaży. W powietrzu dał się wyczuć delikatny
zapach jesieni. Słońce prażyło mocno. Paige wciągnęła z lubością w płuca
haust świeżego powietrza. Rzadko ostatnio przebywała na dworze.
Wchodzisz razem z nami do wody, Rita? zapytał Zeller
zatrzymując się, by zrzucić z nóg sandały.
Raczej nie. Usiądę na skałach i popatrzę na was. Paige była już w
wodzie. Tuż przy brzegu woda była ciepła i orzezwiająca. Oddalając się
czuła napór chłodniejszego prądu. Płynęła pełna animuszu i werwy, zagar-
niając wodę szerokim, mocnym łukiem. Kierowała się ku wierzchołkom
skał znaczących koniec zatoczki. Po dopłynięciu do nich zrobiła pełny
obrót pod wodą i ruszyła z powrotem. Zatrzymała się przy skale, na której
siedziała Rita, i wygramoliwszy się na górę usiadła obok. Zeller opływał w
koło zatoczkę. Wspiął się na najwyższą ze skał i skoczył z niej do wody
zataczając w powietrzu piękny łuk.
On wprost ubóstwia pływanie. Odkąd zamieszkaliśmy na wyspie, nie
było dnia, by nie pływał, aż do tego lata odezwała się milcząca do tej
pory Rita.
Widząc wychodzącego na brzeg Zellera, Paige wskoczyła do wody.
Znowu opłynęła zatoczkę, zanurkowała-i... zobaczyła Zellera płynącego tuż
obok. Zdziwiła się, gdyż pewna była, że został przy brzegu dotrzymując
Ricie towarzystwa.
Zcigajmy się! zaproponowała Paige.
Kiwnął głową przyjmując wyzwanie. Ruszyli niemal równocześnie.
Wyprzedził ją i w mgnieniu oka stanął na brzegu, czekając na nią z
uśmiechem.
Jesteś cholernie dobrym pływakiem przyznała sapiąc nieznacznie z
wysiłku.
Lata praktyki... rzucił niedbale.
Kiedyś, dawno temu, na początku swej pisarskiej kariery, mieszkał
przez rok na zagubionej na południowym Pacyfiku wysepce. Tubylcy
nauczyli go pływać miejscową techniką. Teraz to wykorzystuje. To nie fair,
Bertrandzie zauważyła Rita.
Wysepka, gdzie to było...?
Na archipelagu wysp polinezyjskich odezwał się Zeller. To była
Tepuka. Pewnego dnia może opowiem ci o Maono. Był wodzem dwóch
RS
88
atoli koralowych, historycznie przynależących do francuskiej Oceanii. Jego
imię przywołuje tysiące wspomnień. Pamiętam dzwięk motoru mojej
chińskiej łodzi, widzę odległe laguny z maleńkimi canoe, na których
krajowcy podnoszą wyplatane z palmowych liści żagle, pamiętam
rozgwieżdżone nocne niebo i słyszę słowa ich pieśni: Tera, tera hoki, i te
[ Pobierz całość w formacie PDF ]