[ Pobierz całość w formacie PDF ]
"Pomyśl o tym nowym człowieku w Moskwie, o Gorbaczowie mó wił Keepsake.
Na razie bardzo mało o nim wiecie.
Sam.
Ale ja go znam.
Byłem odpowiedzialny za jego ochronę, kiedy zło\ył tutaj wizytę Margaret
Thatcher, jeszcze zanim został sekretarzem generalnym.
Roz mawialiśmy ze sobą.
Jest niezwykłym człowiekiem, bardzo otwartym, bardzo szczerym.
Ta cnłapieriestnyka, o której tyle mówi, ta głasnost.
Wiesz, co to wszystko oznacza, mój przyjacielu?
Za dwa lata, w roku 1988, mo\e 1989, wszystkie te szczegółowe dane nie będą
miały \adnego znaczenia.
On naprawdę nie ma zamiaru zaatakować was na polach Niziny Srodkowoniemieckiej.
Naprawdę chce i stara się przebudować całą sowiecką ekonomię i społeczeństwo.
Nie uda mu się to, oczywiście, ale będzie próbował.
Wycofa siÄ™ z Afganistanu, wycofa z Europy.
Wszystko, co opo wiada wam teraz Orłów, za dwa lata będzie się nadawało tylko do
archi wów.
Ale Wielkie Kłamstwo, kiedy ju\ je przedstawi, o tak, ono się bę dzie liczyć.
Przez całą dekadę.
Zaczekajcie na Wielkie KÅ‚amstwo.
Cała reszta jest drobnym poświęceniem wkalkulowanym przez KGB w koszty całego
przedsięwzięcia.
Oni dobrze grajÄ… w szachy, moi byli koledzy."
A siatki szpiegowskie w Ameryce Południowej?
upierał się Roth.
Do diabła, Meksyk, Chile i Peru są zachwycone.
Zwinęli całe mnóstwo sowieckich agentów.
Wszystko to zwerbowani na miejscu pomagierzy odparł McCre ady.
Nie ma wśród nich ani jednego etnicznego Rosjanina.
Zu\yte, wyprztykane siatki, nienasyceni agenci, pośledniego sortu konfidenci.
Do jednorazowego u\ytku.
Roth bacznie mu się przyglądał.
Mój Bo\e szepnął bezgłośnie.
Ty myślisz, \e to wtyczka, prawda?
śe to podwójny agent.
Skąd się o tym dowiedziałeś, Sam?
Czy macie jakieś zródło, jakiegoś agenta, o którym my nie wiemy?
160
Skąd\e odparł bez przekonania McCready.
Niechętnie okła mywał Rotha, ale rozkazy były rozkazami.
Prawdę mówiąc, CIA od sa mego początku otrzymywała uzyskane od Keepsakea
materiały, ale w znie kształconej formie i przypisane siedmiu ró\nym
informatorom.
Chcę go po prostu mocno przycisnąć.
Myślę, \e facet trzyma coś w zanadrzu.
Nie jesteś przecie\ głupcem, Joe.
Na pewno w głębi ducha gnębi cię dokładnie to samo.
To pchnięcie było celne.
Gdzieś głęboko gnębiły wcią\ Rotha stare podejrzenia.
Kiwnął głową: W porządku.
Wezmiemy go ostro w ob roty.
Nie przyjechał tu zresztą na wakacje.
I jest twardy.
Wracajmy.
Dalszy ciąg przesłuchania zaczął się za kwadrans dwunasta.
McCre ady powrócił do pytania o sowieckich agentów w Wielkiej Brytanii.
Jednego ju\ wam dałem oświadczył Orłów.
Jeśli potraficie go wykryć.
Facet, którego nazywali agentem Juno.
Ten, który ma konto w Midland Bank, w Croydon.
Dotarliśmy do niego odparł spokojnie McCready.
Nazywa się, a raczej nazywał Anthony Milton-Rice.
Strona 113
forsyth Fa szerz.txt
No proszę powiedział Orłów.
Co masz na myśli mówiąc "nazywał się"?
zaniepokoił się Roth.
Facet nie \yje.
Nie wiedziałem o tym odparł Orłów.
To było przed wielo ma laty.
Na tym polega moje kolejne zmartwienie oświadczył ze smut kiem McCready
poniewa\ on nie zmarł przed wieloma laty, lecz wczo raj rano.
Zamordowany, zlikwidowany zaledwie godzinę przed tym, nim mogła roztoczyć nad
nim opiekę nasza ekipa obserwatorów.
Zapadło nagłe milczenie.
Po chwili Roth zerwał się znowu na nogi, skrajnie wyprowadzony z równowagi.
Po dwóch minutach znowu znalezli się obaj na zewnątrz budynku.
Do czego ty, do cholery, zmierzasz.
Sam?
krzyknÄ…Å‚.
Mo głeś mnie uprzedzić.
Chciałem zobaczyć reakcję Orłowa odparł bez osłonek Sam.
Obawiałem się, \e jeśli ci wcześniej powiem, mo\esz sam się z tym wy rwać.
Widziałeś jego reakcję?
Nie.
Patrzyłem na ciebie.
Nie było \adnej reakcji stwierdził McCready, Myślałem, \e będzie
zaskoczony.
Nawet zmartwiony.
śe będzie rozwa\ał w myśli kon sekwencje.
On ma nerwy ze stali odparł Roth.
To profesjonalista w ka\dym calu.
Jeśli nie chce dać po sobie niczego poznać, to nic nie
161 .
zobaczysz.
A swojÄ… drogÄ…, czy to prawda?
Facet nie \yje?
Czy tylko blefowałeś?
Och, facet nie \yje, co do tego mo\esz nie mieć \adnych wątpli wości.
Został zasztyletowany w drodze do pracy przez jednego z młodo cianych czarnych
opryszków.
My nazywamy to "czyszczeniem", wy nazy wacie to "zdziczeniem".
Niezły pasztet, nieprawda\?
Przeciek mógł nastąpić po waszej stronie.
McCready potrząsnął głową: Za mało czasu.
Przygotowanie takiego morderstwa trochÄ™ trwa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]