[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aniu, nie przepraszaj mnie powiedział Leo. Jesteś najlepszą siostrą na świecie.
Zrobiłaś dla mnie bardzo dużo.
Próbowałam, ale&
Nikt nie zrobił dla mnie tyle co ty. Chroniłaś mnie przed rodziną. Pomogłaś mi
wyjechać z kraju. Zamknęli cię w zakładzie z mojego powodu. Zaufałaś mi i dałaś pracę.
Kiedy mieszkaliśmy razem, opiekowałaś się mną. Popatrz, jak wygląda teraz moje życie!
Zajmuję ważne stanowisko w klubie i ludzie mnie słuchają! Mam piękną i mądrą żonę,
która urodzi dziecko! Mam przyjaciół i jestem otoczony miłością! Czego można chcieć
więcej? Mam dwie wspaniałe siostry. Obie odniosły sukces w życiu. Jestem
najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem, Aniu. Nie ma na całym świecie drugiej tak
niesamowitej osoby jak moja młodsza siostra. Leo ujął moją głowę i pocałował mnie
w czoło. Chcę, żebyś zawsze o tym pamiętała.
Powiedziałeś, że Noriko jest w ciąży? spytałam.
Leo zasłonił usta ręką.
Na razie nikomu nie mówimy. To szósty tydzień.
Nikomu nie powiem.
A niech to! Noriko chciała sama ci o tym powiedzieć. Ona chce, żebyś została matką
chrzestnÄ….
Ja?
A kto byłby lepszą matką chrzestną niż ty?
Simon Green zawiózł mnie na lotnisko.
Wiem, że nie byliśmy w najlepszych stosunkach stwierdziłam na pożegnanie. To
pewnie moja wina. Naprawdę doceniam to, co tutaj zrobiłeś. Jeśli będziesz czegoś
potrzebował, daj mi znać.
Wybieram się do Nowego Jorku w pazdzierniku odparł Simon. Na swoje urodziny.
Może się spotkamy.
Bardzo chętnie powiedziałam.
Tym razem była to szczera reakcja.
Zastanawiałem się, kto zastąpi pana Delacroix.
JesteÅ› zainteresowany tÄ… pracÄ…?
Uwielbiam San Francisco, ale Nowy Jork to mój dom, Aniu. Przeżyłem w tym mieście
okropne rzeczy, ale tylko tam czujÄ™ siÄ™ u siebie.
Ze mną jest podobnie odparłam.
Nie znalazłam jeszcze prawnika, który zastąpiłby pana Delacroix. Obiecałam Simonowi,
że będę o nim pamiętać.
Rozdział XXV
Dowiaduję się, jak wygląda cela dla pełnoletnich. Ostatni raz bronię
swojego honoru
Pazdziernik w Nowym Jorku był chłodny. Mój pobyt w Japonii wydawał się snem. Nie
miałam wieści od Wina. Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się ich. Win powiedział, że
będzie czekał na znak ode mnie, i dotrzymał słowa. Niewiele rozmawiałam z panem
Delacroix, chociaż widywaliśmy się często. Jego zdjęcie znowu pojawiło się na autobusie.
Siedziałam w swoim biurze w Ciemnym Pokoju i słuchałam dzwięków dobiegających
z innych pomieszczeń. Brzmiało to jak symfonia: miksery buczały, buty stukały o parkiet.
Czasem rozlegał się dzwięk tłuczonego szkła i odgłos kłótni. Pomyślałam, że kocham te
dzwięki, i wtedy usłyszałam wycie syreny. Wybiegłam na korytarz. Rozległ się komunikat
przez megafon.
Jesteśmy z Departamentu Policji Nowego Jorku. Zgodnie z nakazem Ministerstwa
Zdrowia oraz władz miasta klub Ciemny Pokój zostaje zamknięty do odwołania. Prosimy
opuścić lokal. Klienci, którzy kupili czekoladowe batoniki, powinni wyrzucić je do kosza.
Osoby, które spożyły dużą ilość czekolady, muszą okazać receptę przy wyjściu. Dziękujemy
wszystkim za współpracę.
Zaczęłam się przepychać przez tłum. Chciałam dotrzeć do głównej sali i musiałam iść
pod prąd. Kątem oka zobaczyłam, jak klientka pokazuje policjantowi receptę. Inny
funkcjonariusz zakładał kajdanki jakiemuś mężczyznie. Jakaś kobieta potknęła się i runęła
na podłogę, ponieważ miała za długą sukienkę. Gdyby Jones jej nie pomógł, ludzie by ją
stratowali.
Znalazłam Theo na zapleczu. Kłócił się z policjantem, który skonfiskował torbę kakao.
Nie możecie tego zabrać oświadczył. To własność klubu.
To dowód powiedział policjant.
Dowód? Na co? spytał.
Theo! krzyknęłam. Uspokój się. Niech zabiorą kakao. Sprowadzimy więcej, kiedy
wszystko się wyjaśni. Nie chcę, żeby cię aresztowali.
Theo skinął głową.
Może powinniśmy zadzwonić do Delacroix? zaproponował.
Nie zatrudniłam jeszcze nowego prawnika, ale nie miałam ochoty prosić o pomoc ojca
Wina.
Nie powiedziałam. On już dla nas nie pracuje. Poradzimy sobie. Na razie dowiem
siÄ™, kto jest odpowiedzialny za najazd.
Przy drzwiach natknęłam się na Jonesa.
Aniu, policja zablokowała drzwi. Ludzie wpadli w panikę. Spróbuj się wydostać tylnym
wyjściem.
Usiłowałam otworzyć drzwi. Ani drgnęły. Ktoś walił w nie od zewnątrz. Chwilę
wcześniej radziłam Theo, żeby zachował spokój, a teraz sama zaczęłam się denerwować.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]